Nie co innego, tylko grzech sprowadza Syna Bożego na ziemię.
Bóg stworzył człowieka z miłości i dla miłości. Zawiera Bóg z człowiekiem przymierze miłości. Gwarantuje mu szczęście. Wszystko przekreśla jednak grzech nieposłuszeństwa. Człowiek wybiera siebie, a nie Boga. Musi opuścić raj, ale Ojciec, który kocha obiecuje ostateczne zwycięstwo nad kusicielem.
Grzech nieposłuszeństwa był niewypowiedzianą niewdzięcznością człowieka za dar bezgranicznej miłości Ojca. Grzech pierworodny, zdrada Boga, zamknięcie serca na miłość, okazana niewdzięczność, mówiąc po ludzku stała się niewysłowionym bólem dla Boga. Krzywda, wina, odwrócenie się od Boga wymaga zadośćuczynienia, rekompensaty, wynagrodzenia.
Żaden człowiek nie był zdolny do tego, nie miał takiej mocy aby wynagrodzić Bogu krzywdę uczynioną przez człowieka. Mógł uczynić to tylko Jezus Chrystus, Bóg i Człowiek zarazem. Tylko kochający Swym Sercem Boga Ojca, Syn Człowieczy mógł spłacić należny za nieposłuszeństwo dług.
I oto jest tajemnica Wcielenia. Bóg stał się Człowiekiem, przyszedł na ziemię. Posłuszny Ojcu podejmuje misję zbawienia, odkupienia człowieka, który nieposłuszeństwem zranił miłość Ojca i odszedł od Boga.
Jezus poprzez całe Swe życie okazuje posłuszeństwo Ojcu, podejmuje czyny miłości aby dać to, czego odmówił Bogu pierwszy człowiek.
Finałem jest droga krzyżowa, biczowanie, cierniem koronowanie
i wreszcie okrutna śmierć na Krzyżu.
Stał się Jezus krwawą ofiarą grzeszników. Oddał życie, Jego Serce zostało przebite, złożył dar z Siebie Samego, aby grzesznikom otworzyć niebo, aby każdy mógł otrzymać miłosierdzie.
Wielki w swej wymowie grzech nieposłuszeństwa człowieka, wymagał wielkiej ofiary Syna Bożego. Wielkie nieposłuszeństwo wymagało wielkiej miłości. Ta wypłynęła z Otwartego Boku Jezusa.
Przeżywając dziś Pierwszy Piątek miesiąca medytujmy nad tajemnicą Jezusowej ofiary. Zobaczmy oczyma duszy Ogrójec, krwawy Jezusowy pot, zobaczmy zmęczonych i obojętnych uczniów. Zobaczmy dramat samotności Jezusa, Jego zmaganie się wewnętrzne i lęk przed kielichem cierpienia.
Usłyszmy słowa zgody na Wolę Ojca, słowa przebaczenia katom, które wypowiada już z Krzyża. Zobaczmy jak w męce, cierpieniu, bólu oddaje Jezus w ręce Ojca, ducha Swego. Kona, umiera. Ofiara została dokonana i przyjęta. Człowiek grzeszny został odkupiony. Grzech pierworodny wynagrodzony, miłością i posłuszeństwem.
Uczestniczymy w tym Bożym dramacie zawsze, ilekroć uczestniczymy we Mszy św., zawsze ilekroć adorujemy Najświętszy Sakrament.
Przypominajmy sobie Jezusowe Serce, krwawą ofiarą grzeszników, aby nieustannie dziękować. Aż strach pomyśleć co by było, gdyby nie Serce podejmujące taką ofiarę! Dziękujmy! Adorujmy, nie żałujmy czasu, bo wszystko co dla nas najcenniejsze, a wiec niebo, odkupienie, zbawienie zawdzięczamy Jemu!
Pamiętajmy też o tych, którzy dziś kierowani słabością grzechu pierworodnego, odchodzą od Boga, grzeszą, okazują nieposłuszeństwo miłości. Nie wiedzą co czynią! Dlatego tak ważny nasz czas, nasza adoracja, nasza modlitwa, aby krwawa ofiara Jezusowego Serca i dla tych była owocna, aby i oni uczestniczyli w owocach tej Męki.
Prośmy, by przelana Najdroższa Krew w ofierze za grzeszników zmyła ich winy i zjednoczyła z Jezusem.
Pamiętajmy wreszcie i o tym, że krwawa ofiara, że śmierć, że Jezusowa Męka to także niestety nasz udział. „To nie gwoździe Cię przybiły, to nasz grzech” Tak, to prawda. Dlatego początkiem naszego myślenia o krwawej ofierze Serca Jezusowego i o tej całej tajemnicy cierpienia musi być nasze wyznanie winy, nasze osobiste uderzenie się w piersi, nasz rachunek sumienia, aby najpierw za nasze przebłagać grzechy, bo one były początkiem krwawej ofiary grzeszników.
Krew i woda wypływająca z Serca Bożego niech z grzechów nas obmywa a zarazem umacnia by nasze życie było wolne od grzechów, za które Jezus podjąć musiał taki trud krwawej Męki. Amen