Dla TV Trwam, Radia Maryja i „Naszego Dziennika” – Piątnica, 27.08.2020
- O. Zdzisław Klafka CSsR. Ksiądz Kardynał od wielu lat swój urlop spędza w Polsce. Jakie zasadnicze wartości dostrzega Wasza Eminencja w naszym narodzie i w naszej społeczności religijnej?
Oczywiście ta przyjaźń z Polską rozwijała się przez wiele lat mojego życia, kiedy to coraz lepiej poznawałem Polskę jako kraj, a także wielu Polaków. Zazwyczaj, gdy dorasta się w Europie Zachodniej, Europa Wschodnia jest jakby niedostępna, ponieważ wzrok skierowany jest zupełnie na Zachód. To jednak nie oddaje dzisiejszej rzeczywistości Europy. Ona oddycha dwoma płucami – wschód i zachód tworzą jedną Europę i tego się coraz bardziej trzeba uczyć w Brukseli, że Polska i inne kraje w Europie Wschodniej nie są zapleczem i jako takie nie są przyłączone do Europy Zachodniej, lecz są samodzielną, niezależną częścią Europy i taką też właśnie wnoszą ze sobą tradycję. Oczywiście bardzo mnie cieszy, że Polacy są narodem katolickim, ze wspaniałą historią, który wiele może wnieść w życie Kościoła powszechnego w aktualnej rzeczywistości, ale także dla głoszenia Ewangelii i duszpasterstwa we własnym kraju w tych nowych warunkach, w jakich żyjemy. Chcemy jednakże patrzeć z wdzięcznością na wspaniałą przeszłość, choć także niepozbawioną cieni i trudności, ale jednocześnie pragniemy spoglądać w przyszłość, ponieważ Jezus mówi: „Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu”. Takimi drogami na pewno szła Polska w XVIII, XIX i XX wieku – poprzez trudności, ale zawsze z wiarą w Jezusa Chrystusa i z miłością do Matki Bożej. Częstochowa jest znana całemu światu, można powiedzieć: jako serce katolickiej Polski.
- Ze strony struktur Unii Europejskiej, a szczególnie mediów Europy Zachodniej w ostatnich latach mogliśmy usłyszeć oskarżenie, jakoby w Polsce brakowało praworządności, a Polacy byli nacjonalistami. Według Waszej Eminencji takie zarzuty są uzasadnione?
Sądzę, że jeżeli ktoś zna choć trochę historię Polski i rozumie nieco teraźniejszość, to wie, że są to po prostu kłamstwa propagandowe i żadną miarą nie odpowiadają rzeczywistości. Zarzut nacjonalizmu dotyczy raczej tych, którzy go podnoszą. Polska bardzo świadomie przeżywa swoje poczucie narodowości, ale w tym sensie, że musiała jako naród bronić swej tożsamości, kultury, języka wobec sił imperialistycznych, które wykazały się agresywnym nacjonalizmem: carska Rosja, Austria i absolutystyczne Prusy; a później jeszcze większą agresją w XX wieku: komunistyczna Rosja i narodowosocjalistyczne Niemcy. Nie można też na zachodzie Europy zapominać, że w obronie Polski nikt nie stanął ani w 1939 r., ani w 1945 r., kiedy została rzucona na pożarcie dyktatorom i dyktaturom, z których same tylko hitlerowskie Niemcy w Polsce wymordowały 6 milionów ludzi, w tym ponad 3 miliony obywateli polskich narodowości żydowskiej. Myślę również o Powstaniu Warszawskim, wielkim znaku umiłowania wolności przez naród polski przeciwko przeważającym siłom wroga. Nie wolno też zapomnieć, że tzw. blok wschodni i jego system komunistyczny jest zaprzeczeniem jakiejkolwiek wolności ludzkiej, zaprzeczeniem samostanowienia, zaprzeczeniem ludzkiej godności – co zostało złamane przez Polaków dzięki „Solidarności”, a także dzięki Janowi Pawłowi II. Nie byłoby dzisiaj zjednoczonej Europy bez realnego oporu Polski. Ale musimy też wspomnieć o Węgrach, którzy powstaniem w 1956 r. udowodnili swoje umiłowanie wolności, ale też w 1989 r. poprzez przedarcie żelaznej kurtyny dali impuls do przezwyciężenia podziału Wschód – Zachód. Dlatego jest bardzo ważne, aby także media na zachodzie Europy i zachodnie rządy państw zrewidowały zupełnie fałszywe spojrzenie na Polskę i aby zamiast tej deformacji wykazały się respektem wobec polskiego narodu i jego osiągnięć dla wolności i demokracji. Muszę jeszcze przypomnieć o tym, że Polska jest tym krajem w Europie, który jako pierwszy, jeszcze przed Francją, posiadał prawdziwie demokratyczną konstytucję – we współczesnym rozumieniu tego słowa.
- Ksiądz Kardynał uważnie obserwuje życie polityczne w naszym kraju. W ostatnich wyborach prezydenckich zwyciężył Andrzej Duda, który nie kryje przywiązania do wartości chrześcijańskich. Dlaczego dzisiejsza Europa boi się obecności Boga w przestrzeni publicznej?
Uważa się, że wiara chrześcijańska jest sprawą prywatną, która nie ma nic wspólnego z tym, co publiczne. Jednak Europa – taka, jaka jest i w jaki sposób powstała – została zbudowana na fundamencie chrześcijańskim, na chrześcijańskiej wizji człowieka, co już od Starego Testamentu, również w powiązaniu z judaizmem, tworzyło jej podstawy – także w połączeniu z wielką filozofią i kulturą grecką. To są korzenie Europy. Jest wiadome, że tam, gdzie korzenie jakiegoś drzewa zostaną odcięte, albo wyschnie potok, z którego te korzenie pobierały wodę, to drzewo skazane jest na uschnięcie i zaczyna obumierać. Nie ma właściwie żadnej alternatywy dla chrześcijańskich fundamentów Europy. Do nich właśnie należy wiara w Boga i to, co czynimy, jest dokonywane nie tylko przez samego człowieka, lecz człowiek wznosi wzrok ku Bogu – swemu Stwórcy, swemu Odkupicielowi, ku Bogu, który jest miłością, który stworzył nas na swój obraz i podobieństwo. To jest także uzasadnienie dla wolności – wolność to nie jest jakieś samowolne samookreślenie, lecz to możliwość dawania z miłością odpowiedzi na wskazania Bożej łaski, na Jego zwrócenie się do nas w Jezusie Chrystusie, w Jego Krzyżu, w Jego Zmartwychwstaniu. Dopiero w świetle wiary w Boga rozpoznajemy, że miłość bliźniego jest więzią, która spaja całą wspólnotę, i że jest umocowana w Bożej miłości, w miłości Boga do nas i w naszej odpowiedzi na Jego miłość. Europa stoi dzisiaj, tak jak i w XX wieku, a nawet już w XIX wieku, przed alternatywą: „chrześcijańska miłość bliźniego” albo „darwinizm społeczny” – czyli walka wszystkich przeciw wszystkim. Tak jak wiek XX ukazał katastrofy z ideologiami, które zderzyły się ze sobą – komunizmem i narodowym socjalizmem, tak i dzisiejsze ideologie nie uratują człowieka, ale jedynie wiara, nadzieja i miłość jako podstawy chrześcijaństwa. Dlatego należy pogratulować Polakom, że w ich decyzjach wyborczych, w ich uczestnictwie w życiu publicznym, jako podstawę dokonywania wyboru biorą takie kryteria pod uwagę, czy ich kandydaci nie tylko w niedzielę chodzą do kościoła, ale czy też w swych poglądach prezentują się jako chrześcijanie. Czy może mają poglądy społeczno-darwinistyczne, kapitalistyczne, socjalistyczne – gdzie rolę grają tylko pieniądze, władza, uznanie, czy też stoją po stronie przeciwnej – kierując się miłością, gotowością poświęcenia, ofiary, gotowością służenia społeczeństwu, rodzinie – w państwie, we wspólnocie europejskiej, we wspólnocie międzynarodowej.
- Jak ocenia Ksiądz Kardynał sytuację Kościoła katolickiego w Polsce? Jakie są jego mocne i słabe strony?
Kościół katolicki jest ideą i konkretną wspólnotą, które podtrzymywały Polskę przez 200 lat historii rozbiorów, okupacji, niszczenia jej tożsamości poprzez tak zwaną germanizację czy rusyfikację, które nie były przecież niczym innym, jak zagładą duchowej, kulturowej i religijnej tożsamości narodu. Człowiek jest wtedy postrzegany jako tzw. biomasa, którą można dowolnie ukierunkować w jedną lub drugą stronę. Dlatego w przyszłości Kościół katolicki musi również budzić tę świadomość i tę siłę, aby nadal zachować tożsamość Polski w sensie nie tylko politycznym, ale także duchowym, religijnym i kulturowym. Kościół to nie tylko biskupi, kapłani, zakonnicy; to wszyscy wierzący razem stanowią Kościół katolicki. Musi on mocniej poczuć w sobie powołanie, by nieść Ewangelię ludziom, którzy żyją obecnie, aby wprowadzić ludzi młodych w tajemnicę Jezusa Chrystusa, prowadzić ich do godności i pełni ludzkiej egzystencji możliwej dzięki Chrystusowi. Nie można spocząć na laurach, powtarzając, że w przeszłości tyle zrobiliśmy dla ludzi i dlatego oni muszą być nam za to wdzięczni. Musimy otwarcie i z zaangażowaniem podążać ku przyszłości, prowadzić dobre duszpasterstwo powołaniowe, zwracać się także do młodych ludzi z propozycją, że oni mogą kroczyć drogą małżeństwa i rodziny albo wybrać ideały życia zakonnego – ubóstwo, celibat, czystość i posłuszeństwo. W ten sposób będziemy wspierać dalszy rozwój życia zakonnego lub rozeznanie i przyjęcie powołania kapłańskiego. Mamy teraz również do czynienia ze spadkiem powołań zakonnych i kapłańskich, ale to nie z powodu Chrystusa, który powołuje w każdym czasie. Żniwo jest wielkie, ale robotników mało, więc od nas zależy, czy prosimy Pana, aby posłał pracowników na swoje żniwo. Zawsze istnieje niebezpieczeństwo, że pozwolimy się zdemotywować przez zewnętrzne lub wewnętrzne trudności i powiemy: „cóż, jeśli to wszystko tak wygląda, to nie chcę być księdzem”. Kościół zawsze doświadczał wewnętrznych i zewnętrznych niebezpieczeństw i trudności. Nie można zostać księdzem jedynie pod warunkiem, że wszystko pójdzie dobrze, ale trzeba też powiedzieć: „jestem gotów wziąć udział w walce, podjąć wyzwanie”, i naprawdę kroczyć drogą naśladowania Jezusa Chrystusa.
- Agresywne zachowania aktywistów Lgbt nie oszczędziły też Kościoła w Polsce. Jak powinni radzić sobie z tą agresją zarówno pasterze, jak i wierzący?
Są ludzie, być może znamy też niektórych lub spotkaliśmy ich w duszpasterstwie, którzy mają pewne trudności z identyfikacją w byciu mężczyzną lub kobietą. Zasługują oni na naszą opiekę duszpasterską, naszą troskę w duchu rodziny i szacunek. Czym innym jest zaś tak zwana ideologia lgbt, która nie polega na tym, aby stać przy tych ludziach i okazywać im solidarność. Im chodzi właściwie tylko o to, by relatywizować i ostatecznie zniszczyć małżeństwo i rodzinę. Polacy są zbyt inteligentni, by ideologia lgbt utrwaliła się w Polsce. Podczas II wojny światowej polscy matematycy i technicy w Anglii odszyfrowali maszynę Enigma, nazistowski system szyfrowania, którego Niemcy używali do prowadzenia wojny. Dlatego mam nadzieję, że teologowie, filozofowie i naukowcy w Polsce rozszyfrują ten fałszywie zaszyfrowany, niebezpieczny system, i powiedzą jednoznaczne „tak” małżeństwu mężczyzny i kobiety, rodzinie złożonej z ojca, matki i dzieci – dzieci, które mieszkają razem z własnymi rodzicami i mają do tego prawo. Nie są one jakimś przedmiotem pożądania danej osoby lub grupy osób, które chcą teraz posiadać dziecko jak zabawkę. Dzieci nie są obiektem subiektywnych życzeń i manipulacji, ale są one podarowane rodzicom i przyjmowane przez nich, poczęte i urodzone przez rodziców. Dzieci są darem, darem od Boga dla rodziców, którzy mają szczególne znaczenie dla swych własnych dzieci. Dlatego nie należy na tę agresję reagować agresją, ale trzeba postępować tak klarownie jak Jezus, wtedy gdy został uderzony przed najwyższą radą. Jezus powiedział wówczas w pełni swojego Boskiego majestatu do tego złego człowieka: „Jeśli źle powiedziałem, udowodnij to. Jeśli zaś dobrze, to dlaczego mnie bijesz?”. To bez porównania negatywna symbolika, kiedy w Warszawie figura Chrystusa niosącego krzyż jest oszpecana, sponiewierana, bezczeszczona. Tam, gdzie ma się w pamięci również inne obrazy z drugiej wojny światowej, na których pokazane jest, jak hitlerowcy niszczą figurę Chrystusa, i gdzie teraz Chrystus jest przedstawiony na zdjęciu jako ofiara tej agresji – to wszystko pokazuje prawdziwie złe intencje takiej ideologii oraz to, jak podżegani są ludzi, którzy dopuszczają się tej agresji. Istnieje również nienawiść tych ludzi, wykorzystanie tych ludzi, którym się płaci, którzy są wyszkoleni ideologicznie i infiltrowani, a następnie wykorzystywani w taki sposób, że działają przeciwko własnej godności. Każdy normalny człowiek – zakładam, że większość z nich również przynależy do kultury, do kraju, są też katolikami, są ochrzczeni – powinien być wdzięczny za to, co Chrystus uczynił dla nas swoim cierpieniem na krzyżu. I za to, że umożliwił nam również wspólne życie w pokoju i wzajemnym szacunku. A jeśli mamy różne opinie, możemy wymienić te opinie i powiedzieć: „mamy różne stanowiska”. Ale to nie może oznaczać, że tutaj, w chrześcijaństwie, w Chrystusie, walczy się w taki sposób, jak – historycznie patrząc – czynili to naziści i komuniści. Nie tylko w Polsce, ale także w innych okupowanych przez nich krajach. Lub też to, co działo się w czasie Kulturkampfu w katolickich, polskich częściach Prus czy katolickich częściach Niemiec. To była też ogromna agresja „w imię postępu”. W liberalnej ideologii postępu chodziło o zamykanie katolickich szkół, nękanie księży, utrudnianie duszpasterstwa. Trzeba to sobie wyobrazić, że wielu biskupów zostało uwięzionych; za Bismarcka w Niemczech było więcej uwięzionych księży niż za Hitlera. Oczywiście za Hitlera zamordowano więcej, ale też w epoce Bismarcka wielu biskupów i księży przebywało w więzieniach za swoją wiarę, a następnie było wykorzystywanych przez państwo, czyli przez oficjalne władze, które pozbawiały ich wolności. I to są złe przykłady pokazujące, że tak nie można kształtować przyszłości narodu, przyszłości Europy w pokojowym współistnieniu i poszanowaniu jednych dla drugich. To nie są wzory do naśladowania.
- Wydaje się, że dziś więcej mówi się o grzechach Kościoła aniżeli o samym Bogu. Jaka jest prawda o Kościele dzisiaj? Jak Kościół Boży ma być nadal narzędziem, za pomocą którego Bóg nas zbawia?
Kto choćby krótko uczył religii bądź studiował przynajmniej jeden semestr teologii wie, że Kościół jako taki nie jest przedmiotem grzechu. Kościół jest Ciałem Chrystusa, dziełem Boga oraz świątynią Ducha św. Grzechy mogą popełniać jedynie poszczególne osoby. Jeśli takie osoby, reprezentując Kościół, popełniają grzechy, to grzechy ich kierują się przeciw samemu Kościołowi i osłabiają wiarygodność przepowiadania oraz wiarygodność samego Kościoła. Przedstawiciele Kościoła zawodzą, jeśli dostosowują się do ducha czasu, jeśli misji apostolskiej nie traktują na serio, błędnie uważając, iż należy być „światowym”, zsekularyzowanym kapłanem. To zaś pociąga za sobą negatywne skutki. Jako Kościół, jako świeccy, osoby zakonne, kapłani, biskupi, kardynałowie oraz papież musimy czerpać ze Źródła, tzn. z Ewangelii Jezusa Chrystusa, który umarł za nasze grzechy i dla nas powstał z martwych. Owo Boskie „bycie dla” w Chrystusie, owa proegzystencja dla nas jest jakby krwią, która przepływa przez Ciało Kościoła, jest tętnem życia, które tworzy Kościół. Jeśli będziemy żyli tą pełnią mocy, wtedy Kościół stanie się wiarygodny, przyciągający i atrakcyjny. Nie chodzi o to, aby ludzie nas chwalili, lecz aby dzięki nam odnaleźli Boga, który jest początkiem, treścią i celem każdego ludzkiego życia. Bez Boga wszystko traci sens.
- Ksiądz Kardynał doskonale zna współczesny świat uniwersytecki. Jakie wyzwania stoją przed uniwersytetami i jaka rola powinna być spełniona przez obecnych w nich katolików?
Szkoły teologiczne powstały w starożytności chrześcijańskiej za czasów ojców Kościoła, aby w wielkim duchowym świecie kultury hellenistycznej ukazywać prawdę wiary, mądrość Boga, Boży Logos, Słowo Boga, które stało się ciałem. Nasza wiara, treść naszej wiary jest całkowicie przesiąknięta rozumem Boga i mądrością Boga jest niesiona. Wszystko, co rozpoznajemy w „bycie”, jest samo w sobie rozumne, jeśli nie kieruje się przeciwko Bogu. Poza tym wszystko jest śladem, znakiem, przypowieścią, odniesieniem do mądrości Boga we wszystkim, co stworzone, ostatecznie w nas samych, którzy jesteśmy przecież istotami rozumnymi. Największym darem, jaki otrzymaliśmy od Boga, jest intelekt, rozum i wolna wola, dzięki którym możemy skierować się ku miłości i dobru. Uniwersytet powstał w średniowieczu z ducha katolickiego, na podstawie fundamentalnego przekonania, że natura i łaska, rozum i wiara są ze sobą powiązane i wzajemnie się wyjaśniają. Wszystko, co można ująć w ramach rozumu, nauk przyrodniczych, nauk historycznych, nauk społecznych, wszystko ma wewnętrzne odniesienie do Prawdy, do mądrości Boga, która przedstawia duchową pełnię bytu, a także bycia człowiekiem. Stąd jest rzeczą ważną, aby nasze uczelnie nie były tylko instytucjami kształcącymi technicznie, ale aby ludzie w ich murach nauczyli się myśleć i używać własnego rozumu. Warto zadać sobie pytania: Co czynimy z osiągnięciami nauk przyrodniczych, medycyny, z danymi nam możliwościami? Jaki jest etyczny fundament tego wszystkiego? Można posługiwać się naszym nowoczesnym systemem komunikacji, cyfryzacji – jak to ma miejsce w Chinach, a coraz częściej także u nas – aby kontrolować całą ludzkość i nią rządzić. Ale można też wykorzystać to wszystko, aby dać ludziom lepszy dostęp do informacji, usprawnić wymianę informacji w celu promocji medycyny. Zawsze istnieją dwie możliwości: albo (ten nowoczesny systemem komunikacji, cyfryzacji) będzie podporządkowane dominacji, kontroli, ostatecznie egoizmowi i złej woli, albo wszystko to będzie służyć promocji człowieka i dobra. Nasza rozumność nie jest po to, aby stale udoskonalać system zbrojenia, aby móc np. stwierdzić: „mamy największy i najnowocześniejszy czołg”, który teraz przejeżdża w defiladzie po placu Czerwonym. Cóż takiego Rosja przez to osiągnęła? W ten sposób Putin pokazuje, iż posiada najnowocześniejszy czołg, podczas gdy inni twierdzą: „my mamy najlepsze pociski rakietowe i jesteśmy w stanie zatopić nawet lotniskowiec”, jak próbują to zrobić Chińczycy. Korea Północna grozi bronią jądrową… Zadaję sobie pytanie, jaką ideę zadań, misji posiadają ci liderzy państw? Ich zadaniem jest promocja swoich obywateli, doskonalenie systemu szkolnictwa, opieki zdrowotnej, promocja kultury, niezależności i godności każdego człowieka. Pomyślmy, ile zasobów zostało zniszczonych podczas I i II wojny światowej. Tylko samo „dzieło” zniszczenia. Ale kryterium jest przecież to, co konstruktywne, budujące, promujące, dobre – to wszystko musi być w centrum naszych działań jako jednostki, ale także w rodzinie, w państwie, w Unii Europejskiej, we wspólnocie narodów. Dlatego rzeczą ważniejszą byłoby, abyśmy wszędzie tam, gdzie są naprawdę wolne wybory, wybierali takich ludzi, którzy angażują się prawdziwie pozytywnie i konstruktywnie. Dlatego też państwa demokratyczne powinny być bardziej wzorem do naśladowania, a nie jedynie pytaniem: „Jak możemy ulepszyć handel z Chinami?”, „Czy możemy sprowadzić jeszcze więcej tanich produktów?”, lub: „Jak zarobić więcej na wymianie gospodarczej, jak stać się jeszcze bogatszym?”. Byłoby też rzeczą ważną, by stwierdzić: „Istnieje 1,5 miliarda Chińczyków, z których każdy jest stworzony na obraz i podobieństwo Boże”. W centrum uwagi należałoby postawić godność każdego człowieka, także w tych ogromnych krajach, jak Indie i Chiny, i powiedzieć: „Chcemy mieć coś wspólnego z Chińczykami”, a nie jedynie z przywództwem, które jest u władzy i wykorzystuje ludzi do celów ideologicznych, kraj poddaje całkowitej kontroli, sterując każdym człowiekiem jak mrówką w mrowisku. Człowiek nie jest żadną mrówką i nie żyje w żadnym mrowisku. Państwo powinno służyć ludziom i ma obowiązek promować wolność, godność i rozwój każdego człowieka, bo w ten sposób ubogaca i buduje całość.
- Nie może też zabraknąć pytania dotyczącego świata mediów. Co należy czynić, aby Bóg był w nich i przez nie coraz bardziej obecny?
Niestety, większość mediów w zachodnim świecie jest uzależniona finansowo od miliarderów. Jeff Bezos – najbogatszy człowiek świata, który teraz na kryzysie w związku z COVID-19 podwoił swój majątek – był w stanie zakupić Washington Post za 250 milionów dolarów. Media: telewizja, radio, media społecznościowe i media drukowane, powinny być skonstruowane w taki sposób, aby finansowali je odbiorcy, czytelnicy, aby także dziennikarze i redaktorzy byli niezależni, a nie byli jedynie autorami kontraktowymi, zależnymi od bogatych pracodawców i ich sponsorów. Często mówi się o wolności prasy, ale wolna prasa jest jak stara bajka, która zaczyna się od słów: „Dawno, dawno temu…”. Wolność prasy musi być celem także na przyszłość. Niezależność od bogatych sponsorów, ugrupowań ideologicznych, służba prawdzie i prawdziwej informacji, a nie jedynie manipulacja czytelnikami i odbiorcami. Prasa musi być finansowo niezależna, a każdy powinien mieć prawo decydowania, z których mediów chce korzystać. W Niemczech mamy obowiązkowe finansowanie mediów publicznych, które piszą tylko to, co jest w interesie rządu. Prawdziwą demokrację można natomiast rozpoznać po tym, że media krytykują także działania rządu, czego niestety nie ma już w Niemczech. W Polsce nadal tak jest, iż 70% krytykujących mediów jest w rękach niemieckich, co jest oczywiście krzywdą niemającą sobie podobnych. W Niemczech większość wielkich mediów jest całkowicie zgodna z rządem, co również nie jest dobre dla demokracji. W demokracji musi także istnieć możliwość swobodnego wyboru przez obywateli przedstawicieli w parlamencie lub prezydenta, aby nie było tak, iż eliminuje się niektórych przedstawicieli w Europie, mówiąc: „Kandydaci, którzy zostali wybrani, zostali wybrani przez głupi lud”, po czym gani się wyborców i wmawia im, iż zostali wprowadzeni w błąd. W demokracji należy zaakceptować decyzję, którą w swojej odpowiedzialności podejmują obywatele i każda jednostka. Szczególnie w Niemczech, skąd pochodzę, wciąż funkcjonują błędne wyobrażenia o Polakach. Wywodzą się one ze stereotypów i ze złych czasów, a nie z prawdziwej, aktualnej wiedzy. To, co czytasz, różne porównania – to stałe powtarzanie klisz, czyli tego, co inni już napisali. To ciągle to samo. Czujesz, iż w tych relacjach i narracjach nie ma bezpośredniego kontaktu z ludźmi z Polski, że nie zna się historii Polski i że ślepo narzeka się na drugi naród. To jest niepokojące i destrukcyjne działanie dla Europy. Oni przecież nie mogą na poważnie wierzyć, że taka propaganda uczyni Polskę uległą i podporządkowaną. Tak się właśnie dzieje, gdy grupa biurokratów w Brukseli kształtuje UE zgodnie ze swoimi ograniczonymi intelektualnie pomysłami. Podobnie dzieje się teraz na świecie. Jest krąg osób, które według danych są najbogatszymi ludźmi na świecie, posiadającymi więcej pieniędzy niż wiele państw razem wziętych. Oni uważają, iż posiadają receptę na poprawę świata, a jest nią jeden rząd światowy i redukcja populacji. Niewielka grupa ludzi wciąż się wzbogaca, a reszta staje się anonimową masą, którą poddaje się praniu mózgu przez media. W konsekwencji ludzie nie są w stanie czytać Platona, Arystotelesa, ani też rozeznać się w teologii i filozofii, by w sposób krytyczny formułować własne opinie. Uważam, iż ludzie rządzący, którzy teraz zasiadają w Brukseli, zdecydowanie w 95% nie są w stanie przeprowadzić nawet fundamentalnej dyskusji filozoficznej lub teologicznej, ani też dokonać refleksji nad podstawowymi kwestiami etycznymi. Mówią: „oświecenie”, ale co oni konkretnie wiedzą o Oświeceniu? Przyjąć coś i wyrecytować – to wszystko pięknie i dobrze, ale prawdziwie znać się na czymś – to zupełnie coś innego. Bardzo wątpię, aby taki pan Schulz znał się na Heglu… Uważam też, iż to, co Juncker rozpętał na temat Polski, ma się nijak do rzeczywistości.
- Jesteśmy bardzo wdzięczni za tę rozmowę. Czy Ksiądz Kardynał zechciałby podzielić się jeszcze z nami czymś szczególnym na zakończenie?
Pragnę, aby Polska jako część Europy nie pozwoliła traktować się przedmiotowo, lecz aby postrzegana była jako podmiot; by wraz z całą (wschodnioeuropejską) środkowoeuropejską teraźniejszością, tradycją i historią wnosiła do niej na zasadzie partnerstwa wszystko to, czym Europa Zachodnia niegdyś była. To, że Europa w powszechnym mniemaniu w jakimś stopniu skupia się na Zachodzie, nie jest wynikiem złej woli. Przyczyną tego są podziały Europy na Wschód i Zachód, sięgające aż XVI-wiecznych czasów caratu. Mówiąc o Europie, nie możemy myśleć jedynie o Zachodzie, o Niemczech, Francji, Anglii, Włoszech, choć są to ważne kraje o wielkiej tradycji, lecz [trzeba nam pamiętać] także o Polsce, Czechach, krajach nadbałtyckich, Węgrzech, Słowacji… To nie są jedynie kraje, które „weszły do Europy”, „białe” przestrzenie. Każdy z tych narodów ma swoją własną historię, własny język, własną kulturę i własną tożsamość religijną. Polacy, podobnie jak i pozostałe kraje, winni nie tylko być respektowani przez innych, lecz czuć się w Europie pełnowartościowymi podmiotami. Tylko wtedy może dokonać się pełny rozwój narodów Europy, ale nie na zasadzie takiej, że państwa, kultury i grupy etniczne staną się jakąś bezkształtną masą, która byłaby urabiana i wykorzystywana przez panującą klikę, lecz z uwzględnieniem faktu, że każdy naród wnosi do całości swoją niepowtarzalność. Jesteśmy jedną rodziną narodów, nie zaś anonimową masą sterowaną przez jakichś samozwańczych przywódców.
Raz jeszcze bardzo dziękuję Księdzu Kardynałowi. Bóg zapłać!
Wywiad przeprowadził o. Zdzisław Klafka CSsR, rektor Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu