Relikwie to pamiątka po kochanej osobie

   Znany jest powszechnie cytat z poezji ks. Jana Twardowskiego: „Spieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą. Zostały  po nich buty i telefon głuchy”.  Po św. Ojcu Maksymilianie Marii Kolbem  zostało sporo rzeczy, które on używał,  także rękopisy. Nie używał maszyny do pisania. Pismo ręczne nosi na sobie znamiona charakteru, osobowości i sposobu myślenia, dlatego też jest relikwią.  

      Rzeczy osobistego użytku, jakie się zachowały, zostały zebrane i są przechowywane z szacunkiem w gablotach w pomieszczeniach obok mieszkania o. Maksymiliana, w którym 17 lutego 1941 roku zaczęła się jego męczeńska droga  aż do tragicznej śmierci w bunkrze głodowym  w Auschwitz 14 sierpnia tegoż roku. Natomiast pisma  są przechowywane w ognioodpornych szałach w Archiwum MI w Niepokalanowie, prawie wszystkie już odczytane i wydane  w dwóch tomach pod tytułem „Pisma”. Rękopisy i rzeczy są relikwiami  drugiego stopnia. Do pierwszego stopnia zalicza się szczątki ciała świętego, zwłaszcza kości, w pierwotnym Kościele należących  do męczenników. Tylko one  były obiektem kultu. Z czasem rozciągnięto ten kult na szczątki świętych wyznawców, dziewic, pustelników i zakonników, a także ludzi świeckich, zarówno mężczyzn jak i niewiast. Przez cześć oddawaną  relikwiom czcimy świętych, a właściwie oddajemy chwałę Panu Bogu w Jego świętych.

   Z wszystkich relikwii najwyższej czci godne są szczątki Chrystusowego krzyża.  Oddajemy im taką cześć, jak krzyżowi podczas adoracji w Wielki Piątek: przez przyklęknięcie i ucałowanie. Św. Maksymilian podczas studiów w Rzymie miał okazję uczcić relikwie krzyża w bazylice św. Piotra, o czym dokładnie napisał w liście do matki.

    Posiadanie relikwii świętych dodaje splendoru każdej świątyni. Zwyczaj ich gromadzenia  sięga odległej tradycji, czasu katakumb. Wtedy na grobach męczenników sprawowano liturgię Mszy świętej, co dało początek umieszczania relikwii w każdym ołtarzu, umieszczonych w marmurowej płycie zwanej portatylem. Oprócz portatyli kościoły posiadają lipsonoteki, czyli relikwiarze w różnych kształtach jak puszki, szkatułki, krzyże, medaliony, popiersia, głowy, ręce, bursy, kapliczki, trumienki… Kodeks Prawa Kościelnego (kan. 1237 & 2) postanawia: „Starożytna tradycja umieszczania relikwii męczenników lub innych świętych pod ołtarzem stałym winna być zachowana zgodnie z normami podanymi w księgach liturgicznych.”

     Wśród wiernych istnieje przekonanie, że w relikwiach jest pewna moc, a kto się ich dotknie, otrzymuje łaskę, a nawet doznaje cudu. Kościół naucza, że relikwie  świętych są świątynią Ducha Świętego i żyje w nich Chrystus, dlatego zaleca ich kult. One uświęcają miejsca przechowywania, zachęcają wiernych do życia według ich wzoru, a święci, których o to proszą, wstawiają się do Boga za nimi.

   Teologiczna podstawa kultu relikwii opiera się na prawdzie wiary o komunikacji świętych – „świętych obcowanie”, które w istocie polega na duchowej łączności przez wspomnienia i modlitwę. Relikwie ten kontakt ułatwiają.  Kult relikwii jest antyczny, ale w historii praktykowany był w różnym natężeniu. Sobór Watykański II podał zasady kultu relikwii przestrzegając, by one nie zasłaniały istotniejszych prawd wiary, jak np.  realnej obecności Jezusa Chrystusa w konsekrowanej hostii.

   Na tym tle możemy dojrzalej spojrzeć na relikwie św. Maksymiliana Marii Kolbego, franciszkanina, męczennika, wyznawcy, misjonarza, wielkiego czciciela NMP Niepokalanej. Przypomnijmy krótko fakt jego śmierci w bunkrze głodowym, dokąd udał się dobrowolnie  dla ratowania więźnia Franciszka Gajowniczka.  Po dwóch tygodniach głodu został dobity  trującym zastrzykiem. Ciało, jak wszystkich zabitych więźniów, spalono w krematorium, a prochy rozrzucono po oświęcimskiej ziemi, która stała się ich cmentarzem. Wszystko poszło  po myśli o. Maksymiliana. Mszę św. prymicyjną na grobie św. Piotra w podziemiach bazyliki watykańskiej odprawił z prośbą o łaskę męczeństwa. W testamencie duchowym zachęcał studentów kolegium w Rzymie, aby apostołowali aż do przelewu krwi. Świadek zapisał jego słowa: „Ja bym chciał i pragnął być startym na proch dla sprawy Niepokalanej, a ten proch aby wiatr rozniósł po całym świecie, wtedy  dopiero będzie zupełna ofiara dla Niepokalanej.” Prośbie i oczekiwaniom stało się zadość. Odebrał dwie korony. Został błogosławionym wyznawcą i świętym męczennikiem. Wierni na całym świecie modlą się za jego przyczyną o łaski i cuda.  Pytają i proszą o relikwie. Jakie relikwie? Stało się coś, co trudno nazwać przypadkiem. Jadąc do Japonii na misje zapuścił brodę. Była już pokaźnej długości, gdy wrócił do Niepokalanowa jako przełożony. Wybuchła II wojna światowa. Brodatych kojarzono z Żydami. Na wyraźne polecenie o. prowincjała Maurycego Madzurka ostrzygł brodę. Zabiegu tego dokonał fryzjer klasztorny br. Akurzy Augustyn Pruszak. Tknięty zbawienna myślą dyskretnie  spadłe na podłogę włosy zebrał do słoika (sic !) i podpisał: „Włosy o. Maksymiliana.” Narzędzie tej operacji, maszynka do strzyżenia, jak też brzytwa,  znajduje się w szafie  z pamiątkami po Ojcu jako bezcenne eksponaty.    Znamy dokładną datę tego zdarzenia, wtorek 5 września 1939, w dzień rozproszenia braci zakonnych. Po kolacji   ojciec Maksymilian  żegnał tych, którzy mieli się rozejść. Powiedział do nich: „Wielu z was już tutaj nie powróci więcej. Ja także tej wojny nie przeżyję.”

   Słoik z włosami szczęśliwie doczekał beatyfikacji i kanonizacji. W nim są prawdziwe relikwie pierwszego stopnia. Potwierdzają to dyrektywy prawa kościelnego, jak też przesłanki czysto logiczne.  Włosy są częścią organizmu człowieka. Odżywiają się jego krwią. Rosną i zamierają. Spełniają swoje zadanie w organizmie, decydują o wyglądzie człowieka, są jego ozdobą. Są bardzo liczne. Dorosły człowiek ma ich kilka milionów, na głowie i brodzie – sto tysięcy. Współdziałają  z nastrojami człowieka – jeżą się, stają dęba, zmieniają barwę, przybierają różne formy. Przykłady ich roli w życiu człowieka znajdujemy na kartach Pisma  Świętego: „U was zaś nawet włosy na głowie wszystkie  są policzone”.   Mają swoje miejsce w literaturze, sztuce i obyczajowości: „Nie wódź mnie na pokuszenie, ojców moich wielki Boże!  Wszak gdy wstąpił w progi moje, włos mu z głowy spaść nie może” – Aleksander Fredro.                                                                                                                                                                                    Funkcjonują w potocznej mowie: dzielić włos na czworo, o włos czyli prawie że, pierwej mi włos na dłoni wyrośnie… To świadczy o ich znaczącej wymowie w życiu człowieka.  Mimo to trafiają się opinie o niższej randze tej relikwii od innych. A mieszkańcy Niepokalanowa dziękują Bogu, że przynajmniej  taką, oryginalną i wyjątkową,  relikwią dysponują. Z racji swej struktury są łatwo podzielne i klasztor rzeczywiście się nimi dzieli z kościołami, kaplicami i znaczącymi osobami, zawsze z zachowaniem powagi, szacunku i czci dla tego, kto był ich nosicielem.  Sporządzono stosowny protokół ich autentyczności, a nabywcy relikwii otrzymują certyfikat potwierdzający ich prawdziwość. Zainteresowani zwracają się z pisemną prośbą do przełożonego klasztoru o przekazanie ich, z uzasadnieniem przyczyny  ich posiadania. Oczywistą racją jest tytuł kościoła czy instytucji – pod wezwaniem św. Maksymiliana. W klasztorze przygotowuje się maleńkie słoneczko z przyciętego włosa, mocuje się je w metalowej kapsule i daje się podpis:  Ex capillis Sancti Maximiliani M. Kolbe, martyris.Kapsułka rozmiarami jest dostosowana do relikwiarzy, do których można, a nawet należy ją umieścić. Relikwiarze mogą mieć różne kształty, bardziej ozdobne lub proste, z metalu lub drewna. Wypada, aby kształt relikwiarza nawiązywał w jakiś sposób do osoby św. Maksymiliana. Pamiętam jeden z pierwszych relikwiarzy, w którym kapsuła z relikwiami była wkomponowana w dwa kwiaty, tulipana i róży. Róża – symbol miłości: „Tylko miłość jest twórcza”. Tulipan – to aluzja do szyderczej uwagi komendanta obozu, skierowanej do skazanych na śmierć głodową: „Uschniecie jak tulipany.”

    Odbiór relikwii w miarę możności odbywa się  osobiście i uroczyście, z połączeniem okolicznościowego nabożeństwa w kaplicy sanktuarium Świętego. Nie wysyła się relikwii przez pocztę lub kuriera.  Przybywają pielgrzymi lub  delegacja z duszpasterzem, aby  podczas nabożeństwa odebrać relikwie w miejscu życia, modlitwy i pracy o. Maksymiliana. Zabierają nie tylko relikwie, ale także wzbogacają się jego duchem i poznają szerzej niepokalanowskie sanktuarium. Archiwum przechowuje liczne świadectwa podziękowań za dar relikwii, ale też za przeżycia, jakich doznano w Niepokalanowie.

o. Roman Aleksander Soczewka, franciszkanin z Niepokalanowa.

Niepokalanów, 13 lipca 2018

Wpisy powiązane

Kęty: 25 lat Sanktuarium

Bł. Maria Franciszka Siedliska: obywatelka świata – dla Polonii

“Wioząc nadzieję” – tegoroczna akcja “Ciacho za Ciacho”