Spoczęła w grobowcu zgromadzenia na cmentarzu św. Rocha w Częstochowie. Mszy św. pogrzebowej przewodniczył ks. Kazimierz Halimurka z Ukrainy w koncelebrze przybyłych z nim kapłanów i księży częstochowskich z kapelanem domu sióstr urszulanek ks. Romanem Ceglarkiem.
Przybyła z Rzymu siostra prowincjalna Benigna Kania odczytała list kard. Mariana Jaworskiego, w którym dziękował śp. s. Krystynie Rynkiewicz za ofiarną pracę w Stanisławowie (obecnie Iwano-Frankiwsk na Ukrainie), w parafii Chrystusa Króla. Podkreślił, że dzięki niej wielu ludzi odnalazło drogę do Boga po latach ateizacji. Dziękował za katechizację dzieci, młodzieży i ich rodziców. Ks. Halimurka złożył świadectwo pracy misyjnej s. Krystyny w Stanisławowie i wieloletniej przyjaźni, jaka łączyła s. Krystynę z kapłanami parafii Chrystusa Króla i wiernymi. Dziś rozsiani po świecie, ślą wzruszające listy na wieść o śmierci s. Krystyny, dziękując za dobroć, szczerość, wyrozumiałość i świadectwo głębokiej wiary.
S. Krystyna Rynkiewicz OSU urodziła się 78 lat temu. w Grodnie (obecnie Białoruś). Jako pierwsza w rodzinie w dramatycznych okolicznościach powojennej sowieckiej rzeczywistości opuściła rodzinne gniazdo. Przybyła na tzw. Ziemie Odzyskane, gdzie po ukończeniu szkół wstąpiła do Zgromadzenia Sióstr Urszulanek Unii Rzymskiej, w którym 54 lata temu złożyła śluby zakonne. Jak wspominała, ciągnęło ją w rodzinne strony, ale ponieważ zgromadzenie nie miało swojego domu zakonnego na Białorusi, w 1990 r. przybyła do Stanisławowa, jeszcze przed upadkiem Związku Sowieckiego i powstaniem wolnej Ukrainy, z misją odbudowywania z komunistycznej pożogi wspólnoty katolickiej skupionej wokół świątyni pw. Chrystusa Króla, pierwszego kościoła katolickiego w województwie zwróconego katolikom. Jego młodym proboszczem był ks. Kazimierz Halimurka. Przebywała w Stanisławowie 20 lat. Doświadczenia odradzania się Kościoła katolickiego na Ukrainie zawarła w książce „Byłam, widziałam, przeżyłam”. Jest to hołd złożony kapłanom pełniącym często misyjną posługę wśród ludzi, dla których wiara była zakazana, a kościoły zamienione na magazyny, kina i muzea, i Polakom, którzy zachowali wiarę.
S. Krystyna Rynkiewicz pozostanie w naszej pamięci jako człowiek pogodny, z uśmiechem znoszący ciężar bólu, który jej towarzyszył. Zawsze pamiętała o życzeniach imieninowych i świątecznych. O Stanisławowie mogła opowiadać godzinami barwnym gawędziarskim językiem z melodyjnym wschodnim akcentem, który brzmiał w jej nieskazitelnej polszczyźnie mimo dziesiątków lat od czasu opuszczenia rodzinnego Grodna i ukochanego Stanisławowa.
Jak bardzo wrosła w tę społeczność świadczyła obecność na jej pogrzebie sióstr z Iwano-Frankiwska, Kijowa, Kołomyi, i kapłanów, którzy mimo trudności ze zdobyciem w tak krótkim czasie wizy, stawili się w Częstochowie, by pożegnać s. Krystynę Rynkiewicz – misjonarkę Stanisławowa.
Tekst: Anna Cichobłazińska/Niedziela