W sobotę 9 lipca odszedł do Pana br. Eliasz Gołaszewski.
W dzień Matki Bożej. Po wieczornej Mszy świętej przyjął Komunię Świętą i mocno już osłabiony przez chorobę – podtrzymywany przez braci wracał do celi. Kościół Święty modlił się wtedy pierwszymi nieszporami, a w nich psalmem 116 „Cenna jest w oczach Pana śmierć jego wyznawców”.
Na półpiętrze Brat Eliasz zatrzymał się by spojrzeć na ogród, jakby chciał pożegnać się z tym miejscem. Często widywano go tam spacerującego z różańcem w dłoni. Nawet gdy już był bardzo chory – siadywał sobie na ławeczce. Któregoś razu z radością dziecka w głosie powiedział mi że w ogrodzie znalazł skarb! I zaraz mi wyjaśnił że na młodym orzechowcu, którego pamięta od początku – jest pierwszy i jedyny orzech . „Za rok będzie owocował” – powiedział rozradowany Brat Eliasz. Patrzył na świat oczami świętego Franciszka…
We wspomnianą sobotę, ostatkiem sił doszedł do drzwi prowadzących za klauzurę. To była ta chwila spotkania ze Siostrą Śmiercią. Osunął się na ręce braci i oddał Bogu ducha. Łagodnie, jednym westchnieniem… – jak powiedział o. Dariusz.
Brat Eliasz tak jak spokojnie i pięknie żył, tak w spokoju odszedł do Pana. Nie było w nim walki, narzekania, chęci ocalenia życia za wszelka cenę. Przecież kilka tygodni wcześniej usłyszał w szpitalu że zostaje już tylko leczenie objawowe a nie przyczynowe jego choroby nowotworowej. Wiedział więc że przychodzi Siostra Śmierć. I przyszła. Przyszła i przeniosła Brata Eliasza do Pełni Życia, do Bożego Królestwa, dla którego na tym świecie żył w ubóstwie posłuszeństwie i czystości prawie 65 lat.
o. Marek Skowroński
Za: www.kapucyni.pl