Mamy mnóstwo polskich kolęd. Świadczą o tym śpiewniki kościelne i zbiory kolęd zwane kantyczkami. Wśród kolęd poważnych, nabożnych i pięknych znajdziemy tam radosne, skoczne, a nawet miejscami swawolne, różne jak ozdoby na choince, jak dania na wigilijnym stole.
Jedna z polskich kolęd zasługuje na szczególną uwagę. To nawet mniej kolęda, co raczej pieśń o Narodzeniu Pańskim : „Bóg się rodzi, moc truchleje…” Śpiewamy ją często, jeszcze częściej słyszymy. Piękna poezja do śpiewu i wzniosła melodia w rytmie poloneza wprowadzają w uroczysty nastrój, który przysłania nieco głębię treści finezyjnie podanej przez poetę. Kto on? Franciszek Karpiński, w literaturze polskiej przedstawiciel sentymentalizmu, w którym dominowało serce, melancholia, uczucie, tkliwość, rzewność, wdzięk. Był mistrzem w łączeniu wzniosłości z prostotą. Miał doskonały warsztat poetycki. Wielu kompozytorów sięgało do jego tekstów, aby je wzbogacić melodią.
Bieg życia poety wykazuje niepokój ducha w poszukiwaniu swego miejsca. Jako syn ubogiej rodziny szlacheckiej na Pokuciu urodził się w Hołoskowie 4 października 1741 roku. Na chrzcie otrzymał imię świętego patrona z dnia urodzin – Franciszka z Asyżu. Kształcił się pod okiem jezuitów w ich kolegium w Stanisławowie i w Akademii Lwowskiej. Jako jej absolwent zajmował się gubernatorstwem, a następnie gospodarstwem na wydzierżawionych ziemiach Galicji. W tym czasie nie odkładał poetyckiego pióra. Już jako dojrzałego poetę w 39 roku życia zaprosił go do Warszawy Adam Kazimierz Czartoryski na swego sekretarza i bibliotekarza. Wydany tomik poezji „Zabawki wierszem, przykłady obyczajne” uczyniły go sławnym poetą, uczestnikiem obiadów czwartkowych i kół literackich. Źle się czuł w tym towarzystwie, wrócił więc do Galicji, do pracy na roli. Wtedy wydał tom poezji „Pieśni nabożne” wśród których znajdują się „ Kiedy ranne wstają zorze”, „Wszystkie nasze dzienne sprawy” i „Bóg się rodzi, moc truchleje”. Ułożył je w Dubiecku nad Sanem na prośbę księżnej marszałkowej Izabeli z Czartoryskich Lubomirskiej. Po raz pierwszy pieśń „Bóg się rodzi” zaśpiewano w uroczystość Bożego Narodzenie w farze białostockiej. Nie mamy pewności, kto skomponował melodię do tej pieśni. Być może był to znany w tym czasie Karol Kurpiński.
Budowa tej pieśni jest mocno zdyscyplinowana i konsekwentna. Składa się z pięciu zwrotek ośmiozgłoskowca. Zachowano dokładne rymy żeńskie, krzyżowe. Treść zaczerpnięta z Pisma Świętego i Tradycji. Każda zwrotka kończy się refrenem „A Słowo ciałem się stało i mieszkało między nami”, dosłownie wziętym z Ewangelii św. Jana. Także z Ewangelii zaczerpnął inne okoliczności narodzenia Jezusa Chrystusa: św. Łukasza – żłób, pieluszki, siano, aniołowie i pasterze; św. Mateusza – mędrcy ze wschodu niosący dary: mirrę, kadzidło i złoto. W kontekście literackiej analizy tej pieśni szczególnej uwagi wymaga pierwsza zwrotka, pełna zestawu sprzecznych epitetów – oksymoronów, które podkreślają znaczenie narodzonego Mesjasza: Wieczny Bóg – a rodzi się w czasie, Wszechmocny Bóg – a w żłobie dzieciątko, Pan Wszystkiego – a nagusieńki, Wieczny Ogień – a bez blasku, Nieskończony – a jest sługą, Król Chwały – a wzgardzony, Król Życia – a doznał śmierci. Tak wyszukany tekst prowokuje, aby szukać jego źródła. Może być nim „List św. Leona Wielkiego papieża do Flawiana”, w którym autor z V wieku użył takich samych oksymoronów: Majestat oblókł się w pokorę, Moc w słabość, Nietykalność w cierpienia, Niewidzialny stał się widzialnym, Odwieczny zaczął istnieć w czasie, Pan całego stworzenia przyjął postać sługi, Nieśmiertelny poddał się prawu śmierci. Może autor pieśni trafił na tekst św. Leona Wielkiego i przejął jego pomysł. Był przecież studentem Akademii Jezuickiej we Lwowie, gdzie taka lektura mogła się znaleźć. A może to tylko przypadek tak szczególny, że wydawać się może niemożliwy. W całej pieśni wybija się idea bliskości Boga z ludźmi: Bóg wszedł między lud ukochany, dzielił z nim trudy i znoje, pasterze witają Go przed bogaczami, Bóg zmieszał dary królów z darami wieśniaków, błogosławieństwo Boże przeznaczone jest dla miast i wsi.
Ostatnia zwrotka „Podnieś rękę Boże Dziecię, błogosław ojczyznę miłą…” jest wyrazem patriotyzmu poety. Bardzo rozgoryczony i załamany po drugim rozbiorze Polski osiadł na odległym skraju Puszczy Białowiejskiej w małej wsi Kraśnik. Nieco podróżował, przeważnie po Polsce; Wołyń, Galicja, Puławy i często odwiedzał Grodno na zaproszenie króla Stanisława Augusta Poniatowskiego i franciszkanów. Na siedem lat przed śmiercią nabył wieś Chorowszczyzna koło Łyskowa w powiecie wołkowyjskim. Tam napisał pamiętnik „Historia mego wieku i ludzi, z którymi żyłem. Zmarł 16 września 1825 roku, został pogrzebią na cmentarzu w Łyskowie. Jego ostatnią wolą była prośba, aby na jego grobie wypisać słowa: „Otóż mój dom ubogi…”. Polska Fundacja Kościuszkowska w roku 1993 zbudowała mu nagrobek w formie domku z tablicą z brązu, na której wypisano: „otóż mój dom ubogi…” Franciszek Karpiński *1741 + 1825 poeta twórca sielanki „Laura i Filon”, pieśni: Kiedy ranne wstają zorze, Wszystkie nasze dzienne sprawy, Bóg się rodzi…
o. Roman Aleksander Soczewka
franciszkanin z Niepokalanowa
Niepokalanów, Boże Narodzenie 2021