Paulini dziękują za solidarność i wsparcie dla Ukrainy. Na Jasnej Górze trwa spotkanie wyższych przełożonych paulińskich wspólnot na świecie, w którym uczestniczy też o. Justyn Miszczenko, delegat generała Paulinów na Ukrainie. Jednym z tematów jest sytuacja w Ukrainie.Paulini mają tam mają 5 klasztorów, w tym w okupowanym przez Rosjan Mariupolu. Zakonnicy na terenie ogarniętym wojną pomagają wszystkim, którzy potrzebują różnorakiego wsparcia – wierzącym i niewierzącym.
Wciąż wielką troską jest sytuacja spowodowana wojną na Ukrainie i jest to jeden z najważniejszych tematów paulińskiego spotkania. – To dla całej wspólnoty wciąż bardzo bolesne i trudne doświadczenie – podkreślił o. Arnold Chrapkowski, przełożony generalny Zakonu Paulinów. Na Ukrainie paulini mają pięć placówek, w tym okupowany przez Rosjan Mariupol. Teraz posługuje tam 12 ojców, choć liczba ta z różnych względów się zmienia.
Generał Paulinów dziękuje współbraciom na całym świecie za nieustanną pomoc, tę duchową i tę humanitarną. Przypomina, że działania wojenne dotykają paulińskie klasztory już od 2014 r. kiedy wojna się rozpoczęła, czego przykładem jest właśnie Mariupol, położony w pierwszym regionie dotkniętym rosyjską agresją, jedno z najbardziej atakowanych miast, teraz niemal zrównane z ziemią.
Wszelka pomoc materialna trafia do wiernych paulińskich parafii. Jak podkreśla o. Chrapkowski kierowana jest ona do wszystkich, którzy jej potrzebują.- Tu nie ma żadnych podziałów: wierzący-niewierzący, katolik-niekatolik, ale liczy się każdy człowiek. Pragniemy tej pomocy udzielać wszystkim – powiedział przełożony generalny Zakonu Paulinów.
O. Justyn Miszczenko, delegat generała Paulinów na Ukrainie wyraził wdzięczność wszystkim Polakom, władzom Zakonu oraz klasztoru jasnogórskiego i wszystkim współbraciom za wielką solidarność. Zapewnił o modlitwie za darczyńców. Wielkiego wsparcia w tej sytuacji udzielała i wciąż to czyni Jasna Góra z przeorem i kustoszem, którzy wraz z pielgrzymami organizują szereg konwojów humanitarnych z tym, co w danej sytuacji jest konieczne do życia ludzi i funkcjonowania klasztorów, które też stały się schronami czy miejscami noclegowymi. Przez jeden z klasztorów jak do tej pory przeszło ok. pół tysiąca uchodźców, 70 osób znalazło tam dach nad głową na dłużej.
Zakonnik mówił również o wielkich potrzebach duchowych ludzi w czasie wojny. – Sprawujemy Msze św., udzielamy sakramentów, ludzie przychodzą do kościołów, szukają Chrystusa w tej beznadziei, która ich nieraz dotyka, rodzą się też powołania do naszego zakonu – podkreślał o. Miszczenko. Zauważył, że „z cierpieniem idzie też błogosławieństwo”, bo wielu ludzi odnajduje Boga, ale nie ze strachu przed wojną, a z głębokiej potrzeby serca.
Paulin podkreślił też wielkie znaczenie doświadczenia zakonnej wspólnoty nie tylko w duchowym wymiarze, ale i tym materialnym. – To poczucie wsparcia jest bardzo ważne, bo my tam walczymy, ale nie dlatego, że chcemy wojować, ale dlatego, że chce się nam wolności, chce się nam żyć, rozwijać, wybierać sobie przyszłość, taką, która pragniemy, a nie taką, która nam narzucają – powiedział paulin.
– Naszym wiernym wciąż opowiadam, jak Polska „całą sobą” stara się nas wspierać i nam pomagać. To daje ludziom wielką nadzieję, że nie jesteśmy sami – opowiada zakonnik.
Ojcowie i bracia paulini narodowości polskiej i ukraińskiej posługują na Ukrainie od ponad 30 lat. Jest to kontynuacją dzieła prowadzonego przez klasztory i kościoły na tym terenie już w XVIII w. Na przykład kościół i klasztor w Niżniowie został ufundowany przez hetmana Jabłonowskiego jako wotum dziękczynne za zwycięstwo pod Wiedniem. Zbudowano go na wzór krakowskiego kościoła paulinów na Skałce, pod tym samym wezwaniem.
W czasie rozbiorów Polski z nakazu cesarza Józefa II, klasztory we Lwowie, Brzozowie, Starej Wsi, Niżniowie z rezydencjami w Krzeszowicach i Jazłowcu zostały odłączone od prowincji polskiej. Zakonnikom zabroniono udziału w Kapitule Generalnej. Ojcowie zmuszeni zostali do opuszczenia konwentu.
Dzięki zmianom, jakie zaszły w Związku Radzieckim, narody, które dotychczas były republikami, odzyskały swoją suwerenność. Otwarły się też granice na wschód. Podobnie jak inne zakony również Paulini wrócili na swoje dawne tereny, choć nie do tych samych miejsc.
Dziś mimo wojny wierni paulińskiemu charyzmatowi i kapłańskiej misji „biali zakonnicy” trwają na służbie Bogu i ludziom, dzieląc wraz z wiernymi cierpienie i nadzieje, modlitwę o jedność i pokój dla ukraińskiej ziemi.
Mirosława Szymusik @JasnaGóraNews