Paulin o. Melchior Królik: pielgrzymka piesza to słodki trud

– Pielgrzymka to słodki trud – uśmiecha się o. Melchior Królik. Paulin jest związany z Warszawską Pielgrzymką Pieszą na Jasną Górę już od ponad 60 lat. Jak zauważył „złoty jubileusz” chodzenia już dawno za nim, teraz z racji wieku i zdrowia korzysta z samochodu, ale nie wyobraża sobie sierpnia bez warszawskiej pielgrzymki. Zakonnik od lat stara się też ją dokumentować. Dziś o. Melchior udał się do Warszawy, by od jutra zapisać kolejną kartę, nie tylko swoich, dziejów wpisanych w Warszawską Pielgrzymkę Pieszą (WPP). Ta nieprzerwanie odbywa się od 1711 r. a więc teraz po raz 311.

Droga pątnicza o. Melchiora do Maryi, której na Jasnej Górze służy na co dzień, rozpoczęła się w 1959r. Paulin z rozbrajającą szczerością wyznaje, że jako diakon został wyznaczony przez wychowawcę kleryków, ale nie widział się w roli pątnika. Poszedł nawet do przełożonego, by z tej służby zostać zwolnionym, modlił się do również do Matki Bożej, by pielgrzymka go ominęła. Jednak w duchu posłuszeństwa na pielgrzymkę poszedł. Zabrał brewiarz, osobiste rzeczy, przygotował dwa kazania. I związał z nią swe zakonne i kapłańskie życie już na ponad 60 lat.

– Mam wrażenie, jakby wtedy Maryja mi mówiła, teraz się bronisz, by iść, teraz się lękasz, masz obawy, a potem będziesz się modlił, aby ci pozwolili. I tak było, bo bardzo się w pielgrzymowaniu rozmiłowałem – opowiada zakonnik z właściwą sobie pogodą ducha.

M.in. jako pierwszy wprowadził rozważanie tajemnic różańcowych w czasie marszu, a w 1962r. nagłośnienie. Pierwsza tuba została przywieziona z Rzymu. – To było wielkie ociągnięcie, pielgrzymka zmieniła zupełnie charakter. Kiedy zostały wprowadzone głośniki, można już było w drodze wygłaszać katechezy. Był kącik jasnogórski, kiedy opowiadałem o tym miejscu, był kącik pytań pątników, na które udzielałem odpowiedzi – opowiada o. Melchior i podkreśla, ze „pielgrzymowanie to wielka szansa ewangelizacji, wielki dar Boży”.

A do pielgrzymki o. Melchior przygotowuje się od… miesięcy. Przez 9 miesięcy przed rozpoczęciem pielgrzymki, sprawuje Msze św. w jej intencji, a 10. Mszę św. za zmarłych pątników swojej grupy – „czwartej”. – I w tym roku Msze odprawione, więc jestem gotowy – mówi paulin. W tej grupie jest też zwyczaj, że wszyscy jej uczestnicy modlą się codziennie za pielgrzymkę, za zmarłych, odmawiając trzy razy „Zdrowaś Maryjo”. Tę pielgrzymią wspólnotę nazywa swoją rodziną. – Po rodzinie tej naturalnej, to „czwóreczka” jest mi najbliższa – podkreśla o. Melchior.

Wielokrotnie mówił, że coroczne pielgrzymowanie pomaga mu w posłudze na Jasnej Górze, przy ołtarzu i w konfesjonale. – To pielgrzymowanie to wielki dar Boży dla mnie. Tak mi Matka Boża wynagrodziła tę początkową niechęć, nauczyła, by Jej zaufać na przyszłość. Pielgrzymka to jest taki słodki trud, kochany trud – podsumowuje zakonnik, dodając, że choć kilkadziesiąt lat żyje na Jasnej Górze, to kiedy się tu zbliża z pielgrzymką, widok Jasnej Góry, a potem Maryi w jej Wizerunku niezmiennie go wzrusza i głęboko porusza serce, które mówi „Matuś kochana, wreszcie jestem u Ciebie”. Wierzy, że to Matka Boża uratowała go kiedyś od kuli hitlerowskiej, by głosił Jej chwałę i uczył ludzi miłości do jej Syna Chrystusa.

– Kiedy już kiedyś przez czyściec dojdę do nieba, to i stamtąd będę towarzyszył naszej pielgrzymce i będę prosił Boga o błogosławieństwo dla pielgrzymów – powiedział o. Melchior.

A być może w ślady o. Melchiora pójdzie jeden z najmłodszych, także stażem, paulinów na 311. WPP, brat Korneliusz, kleryk pochodzący z Ukrainy. – Czuję się trochę dziwnie, bo w ubiegłym roku śmiałem się z moich braci, że co to za dziwactwo – wyjeżdżają z Jasnej Góry do Warszawy, żeby wrócić na Jasną Górę na piechotę, ale w tym roku idę po raz pierwszy i widzę, że Pan Bóg robi cuda. To, co kiedyś uważałem za dziwactwo, teraz w to wchodzę. Wierzę więc, że jest w tym palec Boży i Maryja poprowadzi – wyznaje brat Korneliusz. To będzie pierwsze jego takie doświadczenie. Do tej pory uczestniczył tylko w jednodniowych pielgrzymkach z katedry greckokatolickiej w Kijowie do Matki Bożej Wyszogrodzkiej.

Br. Korneliusz ma nadzieję, że pielgrzymka będzie pięknym początkiem duszpasterstwa. Jego zdaniem to czas dzielenia trudności, problemów razem z ludźmi. – To będzie piękne doświadczenie, bo jak mówił papież Franciszek, musimy pachnieć owcami. W tym duchu chciałbym się formować, wychowywać, jesteśmy powołani dla ludzi, nie tylko dla siebie – wyraził swoje pragnienia młody zakonnik.

311. Warszawska Pielgrzymka Piesza wyruszy już jutro na Jasną Górę po porannej Mszy św. którą sprawował będzie kard. Kazimierz Nycz w kościele pw. Ducha Świętego (diecezjalne sanktuarium Jasnogórskiej Matki Życia). Hasłem tegorocznych rekolekcji w drodze są słowa: „Stworzył i posłał ich”. Pielgrzymka będzie również dziękczynieniem za beatyfikację kard. Stefana Wyszyńskiego i Matki Róży Czackiej. Tworzy ją 22 grupy.

Po raz pierwszy pielgrzymka z paulińskiego klasztoru pw. Świętego Ducha wyruszyła w 1711r. W czasie wielkiej zarazy dżumy w latach 1707-1711, paulini organizowali pokutne nabożeństwa oraz procesje wokół kościoła. Przychodziło na nie wielu mieszkańców Warszawy, zwłaszcza że, jak podają zapisy, ich owocem były cudowne uzdrowienia. Wówczas zrodził się pomysł i ślubowanie aby, gdy ustanie zaraza, w dowód wdzięczności pielgrzymować pieszo na Jasną Górę. Zorganizowania pielgrzymki podjęło się wówczas popularne i ważne w życiu religijno -społecznym stolicy Bractwo Pięciu Ran Pana Jezusa. Pielgrzymka warszawska miała i ma więc od samego początku ofiarny, pokutno-dziękczynny charakter. Wierna ślubom z 1711r. pielgrzymka ta szła podczas zaborów, wojen, mimo zakazów i nakazów władz komunistycznych.

Na Jasną Górę pielgrzymi dotrą 14 sierpnia.

Biuro Prasowe @JasnaGóraNews/mir / Częstochowa
KAI

Wpisy powiązane

Kapituła warszawskich redemptorystów m.in. o statutach prowincjalnych i atakach na Radio Maryja

Dążenia Sługi Bożego o. Anzelma Gądka OCD do wyniesienia na ołtarze św. Rafała Kalinowskiego

Kokotek: prawie 100 uczestników Zakonnego Forum Duszpasterstwa Młodzieży