Urodził się 13 grudnia 1967 r. w Bogdańcu. Do Stowarzyszenia wstąpił w 1986 r. Pierwszą profesję złożył 29 września 1988 r. Święcenia kapłańskie przyjął 8 maja 1993 r. Po święceniach pracował w Częstochowie, Szkocji i Papui Nowej Gwinei. Od dwóch lat – z powodu choroby – przebywał w Polsce.
Pogrzeb śp. ks. Jacka Bilika SAC odbędzie się w czwartek, 5 stycznia 2012 r. Msza święta zostanie odprawiona o godzinie 12.00 w kościele w Nowinach Wielkich (trasa z Gorzowa Wielkopolskiego do Kostrzynia, kilka kilometrów za Bogdańcem należy skręcić z głównej drogi). Po Mszy świętej trumna z ciałem Zmarłego zostanie złożona na miejscowym cmentarzu.
Śp. ks. Jacka polecamy Miłosierdziu Bożemu.
Zarząd Prowincjalny – Poznań
Księży udających się na pogrzeb prosimy o zabranie alb i białych stuł.
Za: www.sac.org.pl
InfoSAC:
W nocy, 2 stycznia 2012 roku, w Hospicjum w Szczecinie, po długiej i ciężkiej chorobie, zmarł nasz Współbrat z Prowincji Zwiastowania Pańskiego, ks. Jacek Bilik SAC.
Ks. Jacek urodził się 13 grudnia 1967 r. w Bogdańcu. Do Stowarzyszenia wstąpił w 1986 r. Pierwszą profesję złożył 29 września 1988 r. Święcenia kapłańskie przyjął 8 maja 1993 r. Po święceniach pracował w Częstochowie, Szkocji i Papui Nowej Gwinei. Od dwóch lat – z powodu choroby – przebywał w Polsce .
Pogrzeb śp. ks. Jacka Bilika SAC odbył się we czwartek, 5 stycznia 2012 r. o godzinie 12.00 w kościele w Nowinach Wielkich k. Bogdańca. Po Mszy św. trumna z ciałem Zmarłego została złożona na miejscowym cmentarzu.
Ponad pięćdziesięciu kapłanów wzięło udział w ostatnim pożegnaniu wielkiego misjonarza, jakim był ks. Jacek Bilik SAC. Mszy Świętej w rodzinnej parafii w Nowinach Wielkich przewodniczył biskup pomocniczy diecezji zielonogórsko-gorzowskiej Paweł Socha, a wraz z nim Ksiądz Generał Adam Golec SAC z Rzymu oraz Przełożeni Polskich Prowincji: ks. Józef Lasak SAC z Warszawy i ks. Adrian Galbas SAC z Poznania, który wygłosił kazanie w czasie Eucharystii.
W języku polskim: Pójdź za Mną. W języku pigi Yu kam, bihainim mi. A teraz Bądź ze Mną. Śp. Ks. Jacek realizował słowaPójdź za mną do samego końca – mówił ks. Adrian Galbas SAC. W swoim testamencie tak napisał: Pragnę podziękować Stowarzyszeniu Apostolstwa Katolickiego, które pozwoliło mi zrealizować moje powołanie życiowe. Dziękuję wszystkim współbraciom, przełożonym, a szczególnie kolegom kursowym za wspólną modlitwę, pracę i radość codziennego życia.
W Horyzontach Misyjnych ks. Jacek napisał że nawet przez myśl mu nie przeszło, że po 13 latach pracy na misjach w Papui Nowej Gwinei będzie to dla niego podróż w jedną stronę. A na końcu stwierdził: Pan Bóg uznał, że moim cierpieniem mogę zrobić więcej niż kolejnymi latami pracy w Papui.
>>>Miesiąc przed swoją śmiercią ks. Jacek napisał ostatni list do Horyzontów Misyjnych. Tymi słowami dzielił się z Czytelnikami przeżywaniem swojej choroby:
Kiedy w styczniu 2010 roku udawałem się do Polski na kapitułę prowincjalną, nawet przez myśl mi nie przeszło, że po 13 latach pracy na misjach w Papui Nowej Gwinei będzie to dla mnie podróż w jedną stronę.
Niemal bezpośrednio po wyjściu z samolotu znalazłem się w szpitalu. Najpierw…
… było to nadciśnienie, ale po wielu badaniach diagnozy były coraz gorsze, aż doszło do tej najgorszej – jest nowotwór, który wywołał i inne schorzenia. Zaskoczenie było tym większe, że do momentu wyjazdu z Papui wszystko wydawało się być w porządku.
Nie da się opisać szoku, jaki ta diagnoza wywołała. Kłębiące się myśli, dlaczego tak się stało? Co dalej z moimi parafianami, do których już nie będę mógł wrócić, a którzy nie będą mogli liczyć na to, że znajdzie się kapłan, który zajmie moje miejsce, gdyż nie ma księży, a w diecezji jest 1/3 parafii bez księdza?
Powtarzające się pytania: przecież jeszcze… przez wiele lat mogłem służyć Papuasom. Co z planami: budowa domu parafialnego w parafii Roma, 50-lecie parafii, 20-lecie pracy pallotynów w Papui.
Taka sytuacja sprawiała, że nawet na najprostszej modlitwie trudno było mi się skupić. Ale w takiej sytuacji doświadczyłem, co znaczy modlitwa innych ludzi. Ktoś mi powiedział, że jeśli nawet masz problem, aby się modlić, to inni uczynią to za ciebie.
I tak się stało – te nieskończone modlitwy, Msze św. pomogły mi przejść najtrudniejsze chwile.
Nastały miesiące walki z chorobą. Częste wizyty w szpitalach na chemii i radioterapii. Jak diagnoza brzmiała, że choroba się zatrzymała, to po czasie pojawiły się kolejne przerzuty.
W tych wszystkich trudnych chwilach doświadczyłem i doświadczam, co znaczy podczas choroby obecność obok mnie drugiego człowieka. Mam wspaniałą rodzinę, która się mną opiekuje. Rodzice i siostra z rodziną z wielkim poświeceniem siedzieli przy moim łóżku szpitalnym, gdy ciężko było o jakąkolwiek konwersację, ale ważna była i jest ta świadomość, że w tych trudnych chwilach nie jest się samemu.
Wielkiego wsparcia doświadczyłem od przyjaciół i współbraci, szczególnie kursowych, z którymi spędziłem lata seminaryjne i zostałem wyświęcony.
W tej mojej walce z chorobą spotkałem też wielu wspaniałych ludzi, którzy bezinteresownie mi pomogli i pomagają. Nie ma słów, aby wyrazić dla nich wdzięczność.
Nie jest łatwo zaakceptować chorobę, ale trzeba przyznać, że w tym wszystkim jest Boży plan.
Czy ja zasługuję bardziej na cud niż wielu innych, cierpiących bardziej niż ja?
Widocznie Pan Bóg uznał, że moim cierpieniem mogę zrobić więcej niż kolejnymi latami pracy w Papui.
Niech więc dzieje się Jego wola.
Ks. Jacek Bilik SAC (*1967+2012)
Boże, który ks. Jacka uczyniłeś głosicielem Ewangelii Twojego Syna tym, którzy jej nie znają, a jego życie zjednoczyłeś z cierpieniem naszego Zbawiciela, prosimy Cie, wyprowadź z tej ofiary moc dla misjonarzy w Papui Nowej Gwinei. Prosimy Cię też, uczyń ją kluczem otwierającym serca tych, którym służą. Który żyjesz na wieki wieków. Amen.