Ostatni, dziesiąty dzień Wielkiego Odpustu Tuchowskiego

Dobiegł końca tegoroczny Wielki Odpust Tuchowski. Ostatniego dnia do tronu Najświętszej Maryi Panny pielgrzymowali ludzie pracy, pracujący za granicą, bezrobotni oraz przedsiębiorcy i pracodawcy, a także motocykliści i kierowcy. Eucharystia kończąca odpust sprawowana była w intencji dobroczyńców klasztoru i sanktuarium w Tuchowie. Hasłem ostatniego dnia odpustu były słowa: „Bądźcie miłosierni, jak Ojciec wasz jest miłosierny” (Łk 6,36). Miłość miłosierna względem sióstr i braci – widzialnym znakiem Nowego Życia w Chrystusie.

Pierwsza Msza Święta w tę niedzielę odbyła się o godzinie 5.00. Głównym jej celebransem był o. Piotr Kurcius CSsR, natomiast kaznodzieją, o. Kazimierz Fryzeł CSsR. W homilii zaznaczył on, że Maryja wciąż czeka na nas, tak jak czekała na Jezusa pod Sydonem. Wspierała Go tam swoją miłością i modlitwą. Matka Boża Tuchowska to Matka słuchająca naszych próśb, podziękowań i chce nam powiedzieć: „Najważniejszą postawą w naszym życiu (…) jest słuchanie. Kogo słuchanie? Przede wszystkim Boga mówiącego nieustannie do nas”. Stworzył nas z miłości i zaprosił do przyjacielskiej miłości. Dzięki słuchaniu Słowa Bożego możemy rozróżniać co jest dobre, co złe, a co jest najważniejsze w życiu. Matka przyjęła Chrystusa i pragnie, byśmy i my Go przyjęli, bo On może nas odkupić. Chce pozostać w nas, przeżywać wszystko to, co my przeżywamy. „Maryja w tej ikonie tuchowskiej jest Matką Pięknej Miłości. To Ona odczytała najgłębszy sekret życia” – jest nim miłosierdzie Boże. Zgodziła się urodzić Zbawiciela i od razu poszła ogłosić to innym. Prowadzi wszystkich do Chrystusa. „Bóg nas nie wypuszcza ze swej miłości. Jakże nam dzisiaj tego potrzeba”. Jeśli zrozumiemy tę prawdę, że Bóg nas miłuje, to powinniśmy codziennie przyjmować Jezusa Chrystusa, żeby żył w nas. „Dopiero wtenczas, gdy będziemy napełnieni Jego miłością, Jego obecnością, będziemy zdolni by być ludźmi miłości”. Świat przemieniałby się, gdyby było więcej ludzi miłości. „Spróbujmy, odchodząc z tego miejsca, zanieść taką najważniejszą prośbę do naszej najlepszej Matki, Matki Miłosierdzia: żebyśmy odeszli z tego miejsca umocnieni w tej świadomości, że Bóg nas miłuje (…) I pamiętajmy, że najważniejsza w życiu jest miłość”.

Mszy Świętej o godzinie 7.00 przewodniczył o. Kazimierz Fryzeł CSsR, który ponownie tego dnia skierował do wiernych słowo Boże. „Warto dzisiaj, będąc tutaj, u Matki Miłosierdzia, zadać sobie pytanie: czy coś ten Rok Miłosierdzia, który przeżywamy, wniósł w nasze osobiste, małżeńskie, rodzinne i środowiskowe życie”. Papież Franciszek zapytany przez jednego z dziennikarzy po co nam rok miłosierdzia, podał dwa powody. Pierwszy to konieczność przypomnienia podstawowej prawdy, że Bóg jest przede wszystkim Miłością. Ludziom potrzeba miłości, potrzeba świadomości, że nie są sami. Drugim powodem jest pragnienie Ojca Świętego, aby wszyscy wierni w Kościele żyli miłością Boga, bo tylko taka jest droga do ewangelizacji dzisiejszego świata. Papież pisze w liście apostolskim „Misericordiae vultus”: „Miłosierdzie jest podstawowym prawem w życiu każdego człowieka. (…) to droga, która łączy Boga z człowiekiem i człowieka z Bogiem”. Święty Charbel mówił: „Każdy człowiek, który jest poza miłością, jest poza Bogiem, poza światem i poza pełnią życia”. Miłość jest jedynym skarbem, który można zabrać na „tamten” świat. Jeśli człowiek uświadomi sobie, że jest stworzony z miłości, że Bóg go miłuje, że powinien służyć innym – wygra wszystko. Jeżeli będziemy przeżywać nasze życie chrześcijańskie z istotą wiary chrześcijańskiej, wtedy będziemy się stawać ludźmi miłości. Istotą życia chrześcijańskiego jest przyjęcie od Boga Ojca w swoje życie daru, którym jest Jezus Chrystus. Wchodzi On w nasze życie w słowie Bożym i w sakramentach. Jeżeli będziemy przyjmować Jezusa Chrystusa, będziemy pamiętać, że „miłość jest najważniejsza”.

Przed Mszą Świętą o godzinie 9.00 modlitwę o powołania poprowadziły dziś siostry Józefitki. Głównym celebransem był o. Kazimierz Pelczarski CSsR, natomiast kazanie wygłosił o. Kazimierz Fryzeł CSsR. Odniósł się on do przypowieści o miłosiernym Samarytaninie. Wszyscy w przypowieści zmierzają z Jerozolimy do Jerycha. Jerozolima jest symbolem nieba, natomiast Jerycho – symbolem ziemi. Kaznodzieja mówił jak można przenieść Ewangelię na dzisiejsze czasy: współcześnie jest za dużo kapłanów i lewitów, to znaczy tych, którzy nie odkryli Bożego miłosierdzia, a za mało Samarytan. Miłość Samarytanina z przypowieści ma cztery ważne aspekty. Jest ona powszechna: Samarytanin nie patrzy kim jest osoba leżąca przy drodze. Widzi w niej człowieka. Ta miłość jest też ofiarna: przechodzień był w stanie porzucić swoje sprawy, aby wspomóc potrzebującego. Miłość Samarytanina jest też osobowa: zobaczył i umiłował tego drugiego człowieka. Jest to również miłość całkowita: nie tylko zawiózł poszkodowanego do gospody, ale z nim pozostał. W tej przypowieści „Jezus opowiadał o sobie. (…) To On jest miłosiernym Samarytaninem (…) Do wszystkich nas się wprasza. Tylko trzeba mu drzwi otworzyć”. Miłość Jezusa jest powszechna, ofiarna, osobowa i całkowita. „Trzeba, żebyśmy po wysłuchaniu tej Ewangelii uwierzyli w Bożą miłość”. Tylko wtedy, kiedy będziemy z Nim zjednoczeni, będziemy przedłużeniem miłosierdzia. Gdy przyjmiemy Bożą miłość, odkryjemy najgłębszy sens naszego życia. Jeżeli zaś nie przyjmiemy Bożej miłości, nie będziemy zdolni do miłowania i nasze życie straci sens. „Teraz więc trwają: wiara, nadzieja i miłość – te trzy. Z nich zaś największa jest miłość”.

Mszy Świętej o godzinie 11.00, podczas której swoją pielgrzymkę przeżywali ludzie pracy, pracujący za granicą, bezrobotni, przedsiębiorcy oraz pracodawcy, przewodniczył JE ks. bp Wiesław Lechowicz, biskup pomocniczy diecezji tarnowskiej. On również wygłosił słowo Boże. Jednym z koncelebransów był także JE ks. bp Marek Piątek CSsR, z Brazylii. Kaznodzieja rozpoczął od stwierdzenia, że „Przypowieść Pana Jezusa o miłosiernym samarytaninie, podobnie jak każda przypowieść Pana Jezusa, jest jak lampa, jest jak światło (…), które pozwala nam lepiej dostrzec Boga, drugiego człowieka i nas samych (…) i tym samym lepiej zrozumieć”. Ksiądz biskup podał wyjaśnienie symboliki przypowieści, która była czytana w czasie dzisiejszej Eucharystii. „Jak można patrzeć na drugiego człowieka?”, pytał następnie kaznodzieja. I podał możliwe odpowiedzi: jak na obcego, jak na „innego” lub jak na bliźniego, zgodnie z życzeniem samego Jezusa. W języku polskim słowo „bliźni” może kojarzyć się nam m. in. z bliskością, ale też i blizną, która powstaje po zranieniu. Takie patrzenie na człowieka, to „wyobraźnia miłosierdzia”, jak mówił Jan Paweł II. To jednak za mało. Trzeba przejść na etap okazywania tej miłości miłosiernej, czyli do „fantazji miłosierdzia”, jak mówił papież Franciszek. Przypowieść o miłosiernym samarytaninie jest dla nas rachunkiem sumienia, czy każdego człowieka traktujemy jak bliźniego. Nie tyle chodzi o uczucia sympatii, upodobania, ale o miłość wyrażającą się w woli, w praktyce czynienia dobra. Maryja w Kanie Galilejskiej jest dla nas wzorem takiego postępowania, otwartego na drugiego człowieka, na jego potrzeby, kiedy zwraca się do Jezusa. „Uczmy się (…) od Maryi jak być miłosiernym samarytaninem w naszym życiu”, apelował biskup Wiesław.

Podobnie jak poranną modlitwę o powołania, tak i popołudniową Koronkę do Miłosierdzia Bożego, poprowadziły siostry Józefitki.

O godzinie 15.00 tuchowskie wzgórze zajęła pielgrzymka motocyklistów i kierowców. Głównym celebransem Mszy Świętej i kaznodzieją był ks. Jerzy Gawle. Kaznodzieja ukazał na początku homilii, że Jezus uczy nas dzisiejszą przypowieścią o miłosiernym samarytaninie, że naszym bliźnim jest każdy człowiek, a szczególnie ten, który jest w potrzebie. Miłość albo obejmuje każdego człowieka, albo jej nie ma. „Jaka zatem winna być ta miłość?”. Chrystus określił ją w trzech określeniach: zobaczył; wzruszył się, opatrzył mu rany. Kaznodzieja pytał: „Czy my jesteśmy miłosierni?” i kontynuował „Będziecie ranić się niemiłosiernie, jeśli w waszym życiu będziecie tylko zachowywać się jak mechaniczne automaty”. Nie przechodźmy obojętnie wobec ludzi zranionych, nie tyle fizycznie, ale szczególnie psychicznie. Gdy naszych bliźnich spotykają nieszczęścia, tragedie umiejmy ich pocieszyć, zapewnić o pamięci, współczuciu, modlitwie. Ksiądz Jerzy zachęcał: „Mamy sobie wzajemnie pomagać, mamy okazywać sobie miłosierdzie, mamy także prawo liczyć na to, że jeśli my, to i Bóg i nasi bliźni także okażą nam miłosierdzie”.

Wieczornej modlitwie Kościoła, nieszporom, przewodniczył dziś neoprezbiter, o. Tomasz Mikołajczyk CSsR.

Wielki Odpust Tuchowski zwieńczyła wieczorna Eucharystia sprawowana w intencji dobroczyńców klasztoru i sanktuarium. Celebransem i kaznodzieją był o. Witold Radowski CSsR, przełożony wspólnoty redemptorystów w Tuchowie. Tegoroczny Wielki Odpust Tuchowski przeżywaliśmy w pięknych, historycznych okolicznościach: Nadzwyczajny Rok Miłosierdzia i 1050-ta rocznica chrztu Polski, mówił kaznodzieja. Potrzeba nam nieustannie wzrastać w przekonaniu o miłosierdziu Bożym. Potrzebujemy go zwłaszcza wtedy, gdy upadamy w grzech i stajemy się „duchowymi nędzarzami”. Boże miłosierdzie jest jedynym ratunkiem dla nas, bo prowadzi do powstawania z naszych upadków. Jesteśmy wezwani do tego, by utkwić wzrok w miłosierdziu. Jezus opatruje nasze rany, byśmy powrócili do nowego życia. Człowiek nie tylko doświadcza miłosierdzia, ale i sam ma być miłosierny. „W jaki sposób okazywać to miłosierdzie?”, pytał kaznodzieja. W Dzienniczku św. Faustyny znajdujemy odpowiedź: czyn, słowo, modlitwa. Czyn weryfikuje słowo, które wyznajemy i głosimy. Dziś potrzeba słów pełnych zatroskania o drugiego człowieka, wlewających nadzieję, a kiedy trzeba to i z miłością upominających. Chrystus prosi nas, byśmy przez naszą modlitwę okazywali miłosierdzie bliźnim. Na koniec kaznodzieja zachęcał nas byśmy szli w życie świadomi tego, że potrzebujemy Bożego miłosierdzia, ale świadomi również tego, że miłosierni mamy być wobec innych, bo to jest znak naszego życia w Jezusie Chrystusie.

Na zakończenie Eucharystii proboszcz i kustosz sanktuarium, o. Bogusław Augustowski CSsR skierował słowa podziękowania do wszystkich, którzy włączyli się w przygotowanie i wspólne przeżywanie tegorocznego odpustu. Po Mszy Świętej, jak każdego dnia, odbyła się procesja z Najświętszym Sakramentem.

W ramach Wieczoru Maryjnego, na placu sanktuaryjnym, mogliśmy wysłuchać koncertu Sanktuaryjnej Orkiestry z Tuchowa pod batutą pana Piotra Kucharzyka.

br. Adam Dudek CSsR
br. Grzegorz Pruś CSsR

SONY DSC

SONY DSC

SONY DSC

SONY DSC

SONY DSC

SONY DSC

SONY DSC

SONY DSC

SONY DSC

Wpisy powiązane

Jubileusz obecności karmelitów bosych w Wadowicach

Kęty: 70. rocznica ustanowienia w klasztornym kościele nowenny do Matki Bożej Nieustającej Pomocy

Pomoc osobom skrzywdzonym w Kościele