„Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne” (J 3, 16).
Miłość Boga Ojca objawiona we Wcieleniu Syna Bożego i w dziele odkupienia, były dla Sługi Bożego o. Anzelma Gądka umiłowanym przedmiotem modlitwy kontemplacyjnej i źródłem apostolskiej mocy w posłudze kapłańskiej. Dzielił się z innymi doświadczeniem poznania tajemnic wiary i światłem otrzymywanym na modlitwie. W jego pismach znajdujemy m.in. wyrażenia:
„Tajemnica Wcielenia, tajemnica Odkupienia, tajemnica łaski i uświęcenia – to cud cudów. Dlatego tajemnica Wcielenia, tajemnice Dziecięctwa Jezusowego, a równocześnie tajemnica łaski, to najważniejszy przedmiot rozważań. […] Z tej to tajemnicy Wcielenia, w której Syn Boży staje się Dziecięciem, Synem Człowieczym, rodzi się nasze dziecięctwo, nasze uczestnictwo w naturze Boskiej, najwyższa godność człowieka i jego zdolność oglądania Boga twarzą w twarz w uszczęśliwiającym widzeniu Boga. W Nazarecie stał się cud w łonie Dziewicy, Słowo Ciałem się stało; w duszach waszych ponawia się cud, Ciało życiem się staje, odnawia się tajemnica Wcielenia!”
Obrońca życia
W ostatnim czasie została odkryta przez nas nieznana dotąd korespondencja o. Anzelma z lat 1948-1969 do p. Stanisławy K. z Rzeszowa, córki kuzyna, ze strony matki Sługi Bożego. Jak wynika z treści tychże listów, Sługa Boży stał się jej kierownikiem duchowym i podporą jej całej rodziny. Odpowiadał na moralne dylematy młodej kobiety, borykającej się najpierw z własną poważną chorobą płuc, a następnie z zagrożeniem jej życia i życia jeszcze nienarodzonego, trzeciego jej dziecka. Wierząca matka zwróciła się do swojego wujka – o. Anzelma z poważnym problemem. Jak wiele matek oczekujących dziecka, musiała usłyszeć od lekarza „wyrok”: jeśli płodu nie usuniesz – umrzesz.
Ojciec Anzelm, wczuwając się w sytuację p. Stanisławy, zachęca ją przede wszystkim do zaufania Panu Bogu, który jest wszechmocny i jako jedyny jest Dawcą i Panem życia i śmierci. Bardzo realnie przedstawia jej odpowiedzialność w sumieniu za swoje czyny, nazywa rzeczy po imieniu, przestrzega przed zabójstwem małego człowieka i wskazuje na perspektywę wieczności, dla której warto być bohaterką. Za słowami Sługi Bożego szła także jego serdeczna modlitwa, by nie zostawić tej matki samej, lecz wyprosić jej łaskę do heroizmu, tej nadprzyrodzonej mocy, która pozwala ze spokojem przyjąć każdą ofiarę, także ofiarę z własnego życia. Zacytuję w całości list z 9 kwietnia 1964 r.:
„Droga Stasiu, za miłe życzenia świąteczne dziękuję – niosę Ci zaś nie tylko wielkanocne, ale codzienne, które się streszczają w życzeniu Pana Jezusa: Pokój wam!, który zamyka w sobie wszystkie dobra.
Drugie życzenie łączy się z Twoim pytaniem, co masz uczynić w Twoim błogosławionym stanie. Z miłości ku Bogu i ku Tobie piszę szczerze: zdaj się na wolę Bożą, a nie zawiedziesz się. A wolą Bożą jest, byś nic nie czyniła na szkodę dziecka. Dziecko poczęte jest człowiekiem, osobą, ma prawo do życia. Nie wolno tego życia niszczyć lub nie daj Boże zabijać.
Lękasz się następstw: że możesz umrzeć, że dzieci zostaną sierotkami. Myślę, że przy opiece lekarskiej to niebezpieczeństwo może być dalekie; gdybyś nawet życie dziecka opłaciła życiem swoim, sierotkami Pan Bóg się zajmie, bo i wróbel nie spada z dachu bez woli Ojca Niebieskiego.
Żadne prawa państwowe, żadne racje ludzkie nie mogą zmienić prawa Boskiego w tym wypadku: nie zabijaj. Matka, która potomstwo usuwa, podlega także karze ekskomuniki, zachowanej biskupowi. Lepiej zatem być męczennicą niż katem, mieć chwałę spełnionego obowiązku. Przeciwnie, miałabyś udrękę w sumieniu całe życie. Mam ufność, że zachowując dziecko, zachowasz i siebie, i będziesz miała radość, jak mówi Pan Jezus, że narodził się człowiek. Zresztą, kto ci zaręczy, że usuwając płód, sama życia nie zakończysz?
Bardzo ważną jest rzeczą, byś zachowała pokój, bo teraz szarpiesz i duszę, i organizm ciągłym przejmowaniem się, co będzie. Dobrze będzie.
Przyrzekam moje modlitwy w tej intencji, by wszystko szczęśliwy wzięło obrót z chwałą Bożą i twoim szczęściem. Pozdrawiam i błogosławię. Pokój tobie! o.Anzelm k.b.”
Duchowe wsparcie i prowadzenie przez kapłana-kierownika duchowego, zaowocowały właściwą decyzją matki – „za życiem”, gdyż dwa miesiące później w liście o. Anzelma, czytamy:
„Droga Stasiu, sprawiłaś mi radość Twoim listem. Ufam w Bogu, a także w Twojej cnocie, że wszystko szczęśliwie się rozwiąże, radość Twoja przewyższy dotychczasowe cierpienia i obawy” (Łódź, 18 VI 1964).
Gdy nadszedł dzień rozwiązania, Sługa Boży cieszył się razem z całą rodziną darem narodzin zdrowej dziewczynki i składał dziękczynienie Stwórcy i Panu życia! Jego dalsze pouczenia wobec bohaterskiej matki rodziny dotyczyły teraz obowiązku dobrego, religijnego wychowania dzieci:
„Droga Stasiu, cieszę się ze szczęśliwego rozwiązania. Nagrodę mieć będziesz u Pana, a ufam, że zdrowie wróci i córeczka chować się będzie, okupiona twoim cierpieniem. Przyrzekam w tej intencji moje paciorki, aby Pan Jezus błogosławił Matce i Dzieciom.
Czuwaj, by dzieciom dać głębokie wychowanie religijne, by dać im nie tylko życie materialne, ale dać im Boga. Co dziecko weźmie od Matki, zachowa całe życie, a jeśli nawet pobłądzi, prędzej czy później wróci na dobrą drogę. Szkoła da pewną kulturę indywidualną, lecz obecnie zabija raczej ducha, niż kształci” (Łódź, 30 IX 1964).
Świadectwo zaufania Bogu i czystego sumienia jest dla chrześcijanina najwyższą pochwałą. Oby każda matka mogła się cieszyć taką pochwałą, jakiej udziela niżej Sługa Boży:
„Droga Stasiu, dziękuję za wiadomości osobiste i rodzinne. Na Nowy Rok życzę błogosławieństwa Bożego – radości rodzinnej i zdrowia dobrego. Cieszę się i dziękuję Bogu i Tobie, żeś pokazała się mężną niewiastą i dobrą Matką, żeś zaufała Bogu, a nie oparłaś się na zdaniu mądrych tego świata. Niech dziecina rośnie w łasce i latach i będzie Ci pociechą i nagrodą” (Łódź, 30 XII 1964).
Dlaczego Ojciec Anzelm?
Sługa Boży, jako kapłan, żył wiarą i posłuszeństwem, wcielając w swoje życie i posługę wiernym otrzymywane natchnienia, tworząc dzieła dla dobra wspólnoty Kościoła. Był w swoim długim życiu (1884-1969) czcicielem i propagatorem kultu Dzieciątka Jezus w Polsce i w zakonie karmelitańskim. Założył nie tylko Bractwo Dzieciatka Jezus w Krakowie w 1914 r., ale w 1921 r. także Zgromadzenie Sióstr Karmelitanek Dzieciątka Jezus, obchodzące w tym roku 100-lecie swego istnienia.
Dziś, po 50 latach od śmierci o. Anzelma Gądka, jest on przez wielu swoich czcicieli wzywany jako pośrednik, w problemach życiowych, rodzinnych, w ciężkich chorobach, ale przede wszystkim w sprawach trudnego czy „niemożliwego” macierzyństwa, szczęśliwego rozwiązania. Pytamy więc, dlaczego o. Anzelm, karmelita bosy, kapłan, kontemplatyk, miałby mieć taki patronat? Przekonujemy się jednak o tym na podstawie wielu świadectw i podziękowań za otrzymane łaski, które napływają do Postulacji Sługi Bożego w Łodzi. Dla potwierdzenia, zacytuję chociażby następujące:
„Dlaczego Ojciec Anzelm? Bo jeżeli tak bardzo kochał Boskie Dzieciątko Jezus, to na pewno pomoże i mojemu dziecku, i nie zawiodłam się. Niech będzie Bóg uwielbiony! Dziękuję Ci Boże i wysławiam Cię za wysłuchanie mojej prośby przez wstawiennictwo Sługi Twojego o. Anzelma Gądka” J.C.
„Ojcze Anzelmie, dziękuję za uproszenie łaski poczęcia dziecka przez Katarzynę; powierzam twemu wstawiennictwu jej rodzinę. Uproś dar szczęśliwego rozwiązania.” Izabela, 12.12.2019.
„Pragnę serdecznie podziękować Słudze Bożemu o. Anzelmowi za jego obecność w życiu naszej rodziny, która jest dla nas bardzo ważna. Dziękujemy za jego pomoc w naszych różnych sprawach. Szczególnie, dziękuję za uproszenie potomstwa dla mojej znajomej, która bardzo długo oczekiwała na ten dar. Odprawiałam nieustannie nowennę za przyczyną o. Anzelma. Dziś moja przyjaciółka cieszy się pięknym synkiem Hubertem. Niech Bóg będzie uwielbiony.” Janina, 6.01.2020.
Za przykładem Sługi Bożego o. Anzelma Gądka, bądźmy wiernymi przyjaciółmi i czcicielami Chrystusa, Dzieciątka Jezus – Wcielonego Słowa, wraz z Maryja, Służebnicą Pańską i św. Józefem, bądźmy ludźmi modlitwy i zaufania Bogu, a wtedy wszyscy razem będziemy prawdziwymi obrońcami i propagatorami świętości życia ludzkiego.
s. Konrada Dubel CSCIJ