O. Leon Knabit OSB: Wielu ludzi dzisiaj chodzi smutnych, że nikt im nie powiedział “dziękuję”…

Jak dziękować Bogu za katastrofę? Jak dziękować Bogu za śmierć kogoś bliskiego? Jak dziękować Bogu za niepowodzenia? Jak dziękować Bogu za pieską pogodę, przez którą nie można wyjść z domu, a tak by się chciało odpocząć, właśnie gdzieś powędrować, w czasie wakacji?

Usłyszałem niedawno, że jednym z najpiękniejszych słów w polskim języku, a może w języku człowieka w ogóle, jest słowo „dziękuję”. Słyszałem, że słowo „matka” – zgadzam się, słyszałem, że słowo „serce”. Ale ktoś właśnie dopowiedział słowo „dziękuję”. Wielu ludzi dzisiaj chodzi smutnych, że nikt im nie powiedział „dziękuję”, a często niczego innego nie chcieli za to, co zrobili. Mamy prawo mówić: „Bądź całkowicie bezinteresowny. Pracuj za tzw. «Bóg zapłać», niech ci Pan Bóg zapłaci, niech ci Pan Bóg podziękuje”. To jest taki piękny ideał, ale to ludzkie, zwykłe „dziękuję” jest szalenie ważne w dobrych międzyludzkich relacjach.

Powiadają nieraz nauczyciele, że jadą z młodzieżą na jakiś obóz, wycieczkę, a przy rozstaniu każdy odwraca się w swoją stronę i nikt organizatorowi nie powie słowa „dziękuję”. Parę razy sam się z tym spotkałem. A Panu Bogu za co podziękować? Zawsze mnie irytowały trochę słowa w modlitwie mszalnej, w prefacji, kiedy jest powiedziane, że trzeba zawsze i wszędzie składać dziękczynienie. Potem gdzieś przeczytałem słowa świętego brata Alberta, który powiedział, że: „ja nawet za tę Wielką Wojnę dziękuję Panu Bogu, bo z tego będzie Polska, na pewno”.

Jak dziękować Bogu za katastrofę? Jak dziękować Bogu za śmierć kogoś bliskiego? Jak dziękować Bogu za niepowodzenia? Jak dziękować Bogu za pieską pogodę, przez którą nie można wyjść z domu, a tak by się chciało odpocząć, właśnie gdzieś powędrować, w czasie wakacji? Rzeczywiście to jest temat do głębokiego rozważenia. Jak ma wyglądać w moim wydaniu, żeby zawsze i wszędzie składać dziękczynienie (wg Ef 5,20). Czy widzę to, za co mogę podziękować?

Rozmawiałem niedawno z mistrzynią olimpijską, która zdobyła medal na Olimpiadzie Niepełnosprawnych w Sydney. Po wypadku, kiedy miała siedemnaście lat, po kontuzji kręgosłupa straciła ducha. Ktoś pomógł jej tego ducha odzyskać. Dziś jest czynna, zdobywa rekordy, nagrody, pomaga innym – uczy pływać niepełnosprawnych, pełnosprawnych i wyznaje przed rzeszą młodzieży, że dziękuje Bogu za tę chorobę. Byłem niedawno na spotkaniu z nią. Dzięki swojej chorobie, dzięki temu wypadkowi zyskała tyle możliwości, tyle wspaniałych rzeczy. I mówiła to zupełnie szczerze. Jak tu zobaczyć tę drugą stronę wszystkich trudnych rzeczy, z którymi się spotykamy, a które skłaniają do dziękowania? Zawsze i wszędzie składać dziękczynienie. Warto się zastanowić: dlaczego nie dziękuję? Dlaczego się złoszczę? Dlaczego krzyczę: chyba Pana Boga nie ma? A jeśli jest, to chyba mnie nie lubi, nie znosi.

Panie Boże, mówił Tewie ze „Skrzypka na dachu”, może Ty byś się mną trochę mniej zajmował? Może nie zajmuj się mną i daj mi spokój. A jednak On jest Ojcem i nie chce nam dać spokoju. A chce pokazać, że za wszystko warto Mu dziękować. Pomyślmy o tym.

Za: www.cspb.pl

Wpisy powiązane

Skąd się biorą święci? Historia, wiara i droga do świętości

Klaretyni: 50 lat Domu zakonnego we Wrocławiu

Najobszerniejszy komentarz do „Reguły” św. Benedykta w Polsce