Lutowy numer miesięcznika „Cuda i Łaski Boże” jest niezwykle wzruszający, ciekawy, a czasem nawet… zabawny. Misjonarze (głównie werbiści), pracujący w różnych krajach świata dają świadectwo swojego powołania oraz opisują swoje przygody związane z codziennym życiem.
Siostra Władysława Piróg FMM pracuje na Madagaskarze. Jak sama mówi Afryka kojarzy się nam z biedą, wojną i głodem. – Taka jest bolesna prawda albo tylko jej połowa, bowiem Afryka, Madagaskar gdzie mieszkam to też miejsce, gdzie niektórzy praktykują i bronią głębokich wartości – podkreśla Misjonarka. S. Władysława opisuje np. jak na misjach poznała małego „Wojtilę” – tak chłopiec dostał na imię na cześć naszego Papieża.
Br. Jerzy Kuźma SVD od piętnastu lat pracuje w Papui Nowej Gwinei. Jest werbistą, bratem zakonnym i lekarzem. Jak ciężko pracuje i jak wiele pomaga tym, do których został posłany można zorientować się, czytając jego świadectwo. Jak sam napisał, ma za co dziękować Panu Bogu. Łask, których wylicza jest wiele.
Ks. Jarosław Lawrenz, kapłan ze Zgromadzenia Księży Misjonarzy pracował w Kongo oraz na Haiti. Od 2004 roku pracuje wśród Polonii amerykańskiej w Prowincji Nowej Anglii Zgromadzenia Misji. Z jego pobytem na misjach wiąże się wiele ciekawych zdarzeń. Oto jedno z nich:
– Pamiętam jak w Republice Demokratycznej Kongo dowiedziałem się, że muszę jeździć motorem, albo wybieram kilometrowe piesze wyprawy pod równikowym słońcem. Moje doświadczenie tej umiejętności było raczej zerowe. Posiąść umiejętność jazdy motorem oznaczało sprawniej obsługiwać wspólnoty chrześcijańskie, do których zostałem posłany w tamte tereny. Obawiając się, że mogę stać się zagrożeniem dla ludzkiego życia, wybraliśmy na naukę z moim instruktorem, czyli starszym współbratem, teren pastwiska dla krów.
Było idealnie pod każdym względem. Rozległy teren, bez drzew i krzewów, płaski i trawiasty, co mnie cieszyło najbardziej myśląc o ewentualnym uleganiu prawu fizyki, czyli przyciąganiu ziemskiemu. Nawet bydło zrozumiało powagę chwili i usunęło się na bezpieczną odległość. I proszę sobie wyobrazić moją zaskoczoną minę, kiedy po wstępnych objaśnieniach jak uruchomić tego „rumaka” po prostu zacząłem jechać, skręcać, zmieniałem biegi i darłem się na tym pustkowiu dziękując Bogu za dar – umiejętność, o której nawet nie śniłem. I żeby prawdy stało się zadość, muszę się przyznać, że zablokowało się sprzęgło i nie mogłem zatrzymać tego „żelaźniaka”. Pozostały do wyboru dwie opcje, albo jeździć po prerii, aż do ostatniej kropli paliwa, albo sprawdzić czy w tej strefie geograficznej trawa jest wyjątkowo amortyzująca. Słowo honoru: jest! – opowiada misjonarz.
Miesięcznik „Cuda i Łaski Boże” do nabycia w sklepie internetowym Wydawnictwa AZ: www.wydawnictwoaz.pl/sklep/
Za: Małgorzata Pabis