Czcigodny sługa Boży ojciec Bernard Łubieński, który w roku 1883 r. na nowo sprowadził redemptorystów na ziemie polskie, był słynnym rekolekcjonistą i niezwykle cenionym misjonarzem, który mimo swojego kalectwa niestrudzenie ewangelizował na terenie trzech zaborów. Zmarł 10 września 1933 r. w Warszawie w opinii świętości. W swojej posłudze docierał on do wszystkich warstw polskiego społeczeństwa. Jego działalność przyczyniła się do odnowy życia religijno-społecznego na ziemiach polskich w ostatnich latach niewoli narodowej, przygotowując grunt do odzyskania niepodległości w 1918 r.
Na długo przed tymi wydarzeniami, w trakcie misji głoszonych w roku 1897 r. w kościele Mariackim w Krakowie, ojciec Łubieński przepowiadał wybuch pierwszej wojny światowej, która miała rozpocząć się na Bałkanach i przynieść wiele milionów ofiar. Co więcej, w trakcie swoich krakowskich kazań redemptorysta głosił, że Polska odzyska niepodległość. Te prorocze słowa zapamiętał dokładnie Józef Gładyszek – emerytowany nauczyciel z Wielkopolski (z miejscowości Czarnylas), tercjarz franciszkański, który przez kilka lat pracował w Sądzie Krajowym w Krakowie. Uczestniczył wtedy w pamiętnych misjach prowadzonych przez ojca Bernarda, którego nazywał „świątobliwym kapłanem, kaznodzieją i prorokiem”. To ciekawe świadectwo, przytoczone poniżej, zostało opublikowane w roku 1936 w wydawanym przez Prowincję OO. Bernardynów we Lwowie czasopiśmie pt. „Dzwonek Trzeciego Zakonu: organ tercjarstwa i misyj franciszkańskich”, w rubryce „Listy do Redakcji”.
Z pamiętnika starego nauczyciela
W kalendarzu na rok 1936 na stronie 40-41 wezwano Tercjarzy Inteligentów do współpracy w celu udoskonalenia pisma. Następnie na stronie 42 powiedział autor, aby przeczytany materiał przemyśleć. Otóż, ośmielam się nadto dodać, że nie tylko przeczytany materiał trzeba przemyśleć, czyli w umyśle przetrawić, ale i to również co się z ust wiarygodnych słyszało.
Było to w latach 1896 a 1900. Pracowałem wówczas jeszcze w Sądzie krajowym w Krakowie, gdy ogłoszono nam, że u Panny Marii odbędą się misje, które przeprowadzą XX. Redemptoryści. Mimo, że świątynia jest obszerna, o 3 nawach, kościół nie mógł pomieścić słuchaczy, tak z inteligencji jak i z prostego ludu. Jeden z Księży Redemptorystów widocznie był kaleką na nogi, bo wychodząc na ambonę stukał o posadzkę, jak gdyby szedł na kulach. Był to ś. p. O. Bernard Łubieński. Mówiono o nim, że to „hrabia”. Pamiętam, jak to natchniony ten kaznodzieja przedstawił jak na dłoni naprzód wojnę europejską a następnie przepowiedział, że Polska powstanie z popiołów, niepodległa i zjednoczona. Przepowiedział, że wojna najpierw wybuchnie na Bałkanie z małego państewka, a potem rozszerzy się na całą Europę a nawet na inne części świata.
Przepowiednia ta, tak utkwiła mi w pamięci, że potem niezłomnie już w zmartwychwstanie Polski wierzyłem i tylko o to prosiłem Pana Boga, aby mi pozwolił tej chwili doczekać. Gdy Moskale najechali Małopolskę, widząc ich liczbę, wielu mieszkańców zwątpiło w zwycięstwo, myśląc, że pozostaniemy pod zaborem rosyjskim, albowiem było uplanowane, że Galicja będzie podzielona na 3 gubernie, z siedzibą w Krakowie, Tarnowie i Lwowie. Ja jednakże miałem niezachwianą nadzieję, że nawała Moskali przejdzie a Polska będzie Polską, i w innych wpajałem tę nadzieję, tak, że mi po wojnie dziękowano. Również w roku 1920 byłem na posadzie nauczyciela ludowego za Warszawą w ziemi łomżyńskiej, w parafii Jabłoń Kościelna. Najazd bolszewików nie zrobił na mnie przykrego wrażenia, bo mocno wierzyłem, że to minie wkrótce i innych pocieszałem, za co miałem być wywieziony w głąb Rosji, ale bez najmniejszej bojaźni wyczekiwałem odwrotu bolszewików i doczekałem się wkrótce.
Dziś jestem już jako emeryt nauczyciel, a słowa ś. p. O. Bernarda Łubieńskiego mam jeszcze w pamięci. Przepowiadał, że po wojnie europejskiej miliony żołnierzy polegnie, miliony pozostanie kalekami, miliony matek opłakiwać będzie śmierć swoich synów a miliony żon opłakiwać będzie zgon swoich mężów a sierot także będą miliony. Wszystko to się sprawdziło co do joty. Słowa jego kazań jak wielkie memento stoją mi jeszcze w pamięci.
Czcigodny Ojcze Redaktorze! Jeżeliby to można nawiązać do artykułu na stronie 50-tej Kalendarza, to prosiłbym uczcić tem pamięć świątobliwego kapłana, kaznodzieję i proroka. Z szacunkiem. Józef Gładyszek, nauczyciel emeryt, w Czarnym Lesie, pow. Ostrów Wlkp., w Poznańskiem.
Źródło: „Dzwonek Trzeciego Zakonu: organ tercjarstwa i misyj franciszkańskich”, R. 51, nr 2, luty 1936, s. 55.
oprac. Paulina Dąbrosz-Drewnowska
Komisja Historyczna Prowincji Warszawskiej Redemptorystów