Uroczystość ogłoszenia sanktuarium przeprowadzona została podczas odpustu parafialnego poprzedzonego specjalnym triduum rekolekcyjnym. Kulminacją obchodów była Msza św. pod przewodnictwem bp. Jacka Kicińskiego CMF w obornickim kościele, którym opiekują się na co dzień księża salwatorianie. Eucharystię poprzedziła piesza pielgrzymka oborniczan przez miasto z parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa. Mieszkańcy idąc uwielbiali Boga śpiewem i dziękowali za patrona – św. Antoniego Husiatyńskiego. We wszystkim uczestniczył o. Michał Bagiński – franciszkanin, proboszcz parafii św. Antoniego w Husiatynie.
Podczas Mszy św. odpustowej dekret abp. Józefa Kupnego o ustanowieniu sanktuarium odczytał ks. Jacek Froniewski, kanclerz wrocławskiej kurii. Dziękowali za niego najstarsi mieszkańcy Obornik Śląskich, przesiedleńcy, którzy przyjechali po II wojnie światowej na Dolny Śląsk z Husiatyna i byli chrzczeni przed cudownym obrazem na dzisiejszych Kresach Wschodnich.
– Musieliśmy rozpocząć od nowa życie rodzinne, edukacyjne i zawodowe. Pomimo tych wszystkich utrudnień i tęsknoty za rodzinnymi stronami, przyzwyczailiśmy się do życia w nowych warunkach. Brakowało nam słynącego łaskami obrazu św. Antoniego, do którego zwracali się nasi rodzice i dziadkowie we wszystkich ludzkich sprawach. Byliśmy z nim bardzo zżyci. Po niecałych 40 latach obraz trafił jednak na ziemię obornicką, gdzie tak jak w Husiatynie, słynie łaskami – opowiadał Zbigniew Małkiewicz.
Dziękował przy tym proboszczowi parafii ks. Jackowi Wawrzyniakowi SDS za starania, wysiłek i wiarę w ustanowienie sanktuarium.
W homilii bp Kiciński podkreślił, że Oborniki Śląskie stały się miejscem kultu za sprawą wstawiennictwa św. Antoniego.
– Ta świątynia nabiera szczególnego znaczenia nie tylko dla parafii czy miasta, ale dla całej naszej archidiecezji wrocławskiej. Dziś wpatrujemy się w łaskami słynący obraz św. Antoniego. Postać naszego patrona przypomina, jak cudowny i wspaniały jest Bóg, jak troszczy się o swoje dzieci – nauczał biskup Jacek.
Jak stwierdził, dzieje obrazu są tak przedziwne jak życie św. Antoniego, który urodził się w Lizbonie, a czczony jest przecież jako padewski, bo pracował we Włoszech.
– Św. Antoni nieprzypadkowo nazywany jest patronem rzeczy i ludzi zagubionych. Myślę, że każdy z nas wielokrotnie przyzywał jego obecności i wstawiennictwa – mówił kaznodzieja.
Zachęcał, by spojrzeć na życie wielkiego patrona. On bardzo szybko odczytał powołanie kapłańskie, wstępując do zakonu kanoników regularnych. Tam otrzymał świecenia kapłańskie. Wkrótce zafascynował się ideałem św. Franciszka z Asyżu i zapragnął go naśladować. Przeszedł przedziwną wędrówkę odkrywania Bożych planów.
– Patrząc na życie św. Antoniego z Padwy warto zauważyć trzy ważne cechy: wiarę, wierność i jego świadectwo życia. Wiara rodziła się z fascynacji słowem Bożym. Ono sprawiało, że czuł się wiernym uczniem Jezusa – mówił bp Kiciński.
Odwołał się do liturgii słowa Bożego, które 13 czerwca koncentruje naszą uwagę na posłannictwie. Czytamy bowiem świadectwo proroka Izajasza i św. Pawła Apostoła, którzy czuli się posłani, by głosić dobrą nowinę. W Ewangelii widzimy natomiast posłanie siedemdziesięciu dwóch, którzy mają kontynuować misję Jezusa.
– Pan posłał także św. Antoniego, by głosił Dobrą Nowinę ludziom ubogim, by opatrywał rany serc złamanych, by zapowiadał wyzwolenie jeńcom i więźniom swobodę, by ogłaszał nadejście łaski i dzień sprawiedliwości Bożej, by pocieszał smutnych i płaczących, by dawał nadzieję – wymieniał kaznodzieja.
Życie św. Antoniego pokazuje, że jeśli człowiek zaufa Panu Bogu, Ten nigdy go nie pozostawi samemu sobie. Doświadczenie spotkania z miłością Chrystusa zaowocowało tym, że św. Antoni stał się narzędziem w ręku Boga. Nie głosił samego siebie, ale Chrystusa. Posłuszny Duchowi Świętemu dał się prowadzić tam, gdzie Bóg go posyłał. Nie było dla niego sytuacji straconych i ludzi przekreślonych.
– Ojciec Święty Franciszek porównuje świat do hipermarketu. Tam są stoiska, cudowne reklamy, różnorodne propozycje, a wszystko próbuje zatrzymać człowieka na sobie. Świat ma recepty na dobre i szczęśliwe życie, ale jednak człowiek czuje się w nim zagubiony. Potrzebuje tego, co jest umieszczone na ostatnim stoisku – oświadczył biskup pomocniczy archidiecezji wrocławskiej.
Zaznaczył, że współcześnie trudno człowiekowi zachować prawdziwą twarz. Inne oblicze ma przy komputerze, inne przy telefonie czy w domu lub w pracy. Ostatecznie woła o miłość. Jest głodny słowa Bożego. I tylko Bóg jest w stanie wypełnić pustkę jego serca.
– Mieszkańcy Husiatyna, wy doskonale wiecie, co oznacza zaufanie wobec Boga, co oznacza wiara i ufność. Dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych. Tam modliliście się za przyczyną św. Antoniego i Bóg was nie opuścił. Dziś Jezus mówi do nas, byśmy szli i głosili dobrą nowinę o bliskości Królestwa niebieskiego – zachęcał bp Kiciński.
Jak dodał, nigdy nie było, nie jest i nie będzie łatwo dawać świadectwa o Jezusie. Dlatego warto sobie zadać pytania: Co zrobiłby dzisiaj św. Antoni Padewski? Jak postępowałby w życiu? Jak głosiłby Ewangelię?
– Z pewnością wskazałby nam na Jezusa i Jego słowo. To wartości ponadczasowe. Św. Antoni nie zrezygnowałby z głoszenia Dobrej Nowiny i szukałby sposobu dotarcia do każdego człowieka – podsumował.
W ramach uroczystości ustanowienia sanktuarium św. Antoniego Padewskiego Husiatyńskiego mieszkańcy Obornik Śląskich przeszli w pielgrzymce pieszej po mieście uwielbiając Boga.
Źródło: wroclaw.gosc.pl
Za: www.sds.pl