Smutną wiadomością dla rowerzystów była rezygnacja dwóch chłopaków: Filipa i Daniela, którzy z powodów rodzinnych powrócili z Węgier do swoich domów.
Węgrzanie to bardzo sympatyczny naród „Polak, Węgier dwa bratanki…”. Pomimo, że trudno się z nimi porozumieć przyjęli wyprawowców z otwartymi sercami. Nakarmili tym co mieli, a także grali na gitarze, śpiewali. W kolejnych dniach śmiałkowie pokonywali płaskie, wręcz nużące odcinki wzdłuż jeziora Balaton, a następnie jechali w kierunku Chorwacji. Od tego miejsca pogoda zmieniła się diametralnie. Ulewy, burze, chłód a także poważniejsze awarie rowerów. Sławek zwany Górnikiem jedzie już bez manetek, twierdząc, że w rowerze to wystarczy tylko rama i koła. Radość pomimo słabej pogody emanuje w całej grupie, tworzą się braterskie więzi. Wspólne śpiewy i tańce to mocne strony grupy. Uczestnicy codziennie pamiętają o intencji w której jadą, ufają bezgranicznie tak jak małe dzieci. Są zwycięzcami pełni radości w Duchu Świetym.
Więcej na: www.niniwateam.pl