70 lat kapłaństwa ojca Reginalda Wiśniowskiego. Jubilat dziś w południe wziął udział w mszy świętej w bazylice Świętej Trójcy w Krakowie. Liturgii przewodniczył przeor klasztoru ojciec Piotr Ciuba.
Studia w konspiracji
Jest rówieśnikiem Karola Wojtyły – urodził się 12 listopada 1920 roku w Czortkowie, na terenie dzisiejszej Ukrainy. Do Zakonu wstąpił na krótko przed wybuchem wojny – w lipcu 1939 roku, zaraz po maturze. Wybrał życie zakonne, bo chciał być misjonarzem. Marzył o wyjeździe do Chin.
W nowicjacie jego magistrem był o. Michał Czartoryski – zamordowany przez nazistów kapelan Powstania Warszawskiego, którego Jan Paweł II ogłosił błogosławionym w gronie 108 Męczenników II Wojny Światowej.
W czasie okupacji młody zakonnik musiał ukrywać się przed Niemcami, a studia z filozofii i teologii odbył tajnie. Miesiąc po zakończeniu wojny – dokładnie 17 czerwca 1945 roku przyjął święcenia kapłańskie. W tym samym dniu, co ojciec Mieczysław Albert Krąpiec, znany filozof i rektor Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego.
Przez kilkanaście lat opiekował się braćmi studentami w krakowskim klasztorze. Następnie został cenionym rekolekcjonistą – głosił kazania i rekolekcje w całej Polsce.
A jednak misjonarz
Miał prawie 70 lat, gdy spełniło się jego młodzieńcze marzenie, żeby zostać misjonarzem. W 1987 roku wyjechał na Ukrainę. Najpierw pracował w Murafie koło Winnicy, a następnie przeniósł się do rodzinnego Czortkowa. Początkowo msze odprawiał w prywatnym domu, ale w lipcu 1989 roku udało się odzyskać zamknięty przez komunistów i zamieniony na magazyn kościół św. Stanisława Biskupa.
2 lipca 1991 roku w Czortkowie odbył się ponowny pogrzeb ośmiu czortowskich dominikanów – Sowieci zamordowali ich w 1941 roku, wycofując się przed Niemcami. Ekshumacja zakonników i uroczysty pochówek odbyły się między innymi dzięki staraniom ojca Reginalda.
Na co dzień ciężko pracował – z Czortkowa jeździł z posługą duszpasterską po okolicznych miejscowościach, gdzie ludzie nie widzieli księdza od dziesiątków lat. Błogosławił małżeństwa, chrzcił, spowiadał, odprawiał msze – bywało, że po sześć dziennie.
Po kilku latach ciężkiej pracy wrócił do klasztoru w Krakowie. Zaangażował się w Krucjatę Różańca Rodzinnego, zachęcając rodziny do wspólnego odmawiania modlitwy różańcowej.