Najstarsi oblaci o życiu zakonnym

Czym jest życie zakonne? Czy kiedykolwiek żałowali wyboru? Mówią oblaci z oblackiej infirmerii w Lublińcu.

To bardzo wyjątkowy dom. Obecnie jest to najstarsza oblacka fundacja w Polsce. W 1922 roku misjonarze zakupili Zakład Grotowskiego w Lublińcu – okazały budynek wraz z przylegającym terenem. Przez wiele lat działało tutaj Niższe Seminarium Duchowne. Dziś dawna kaplica seminaryjna jest kościołem parafialnym, a klasztor spełnia szeroką gamę zaangażowania według oblackiego charyzmatu – misjonarka ludowa, duszpasterstwo parafialne, kapelania więzienna i szpitalna, prefektura w szkole katolickiej – czyli praca z dziećmi i młodzieżą, czy wreszcie praca w mediach… Paradoksalnie jednak najwięcej dzieje się na drugim piętrze, gdzie znajduje się oblacka infirmeria. Najstarsi oblaci, często schorowani, niosą w sobie bogate doświadczenie życia zakonnego…

Życie zakonne jest dla mnie drogą

Ojciec Antoni Lesz OMI jest najstarszym oblatem Polskiej Prowincji. W tym roku będzie obchodzić 74. lecie życia zakonnego. Przez wiele lat pracował w Niemczech, chyba jedyny zakonnik, który doskonale pamięta bł. o. Józefa Cebulę OMI. Spotkał go jako młody człowiek w Lublińcu. Teraz do Lublińca powrócił…

Życie zakonne jest dla mnie drogą. Drogą, która prowadzi ku Bogu – wyjaśnia w prosty sposób. – Najszczęśliwszy dzień to był dzień święceń kapłańskich, no i naturalnie – dzień ślubów wieczystych, bo to była decyzja zapadająca na całe życie. Trzeba było się dobrze na ten moment przygotować, bo to jest pewna odpowiedzialność nie tylko przed samym sobą, ale też przed Stwórcą.

Zapytany, czy kiedykolwiek żałował tej decyzji, od razu odpowiada:

Nie, nigdy nie żałowałem. Odwrotnie, zawsze byłem szczęśliwy, chociaż życie na tej drodze nie zawsze było łatwe. We wspólnocie zakonnej są też problemy, ale trzeba było te problemy jakoś strawić i z pomocą Bożą jakoś pokonać. W 1938 roku byłem juniorem i to najmłodszym, potem najmłodszym członkiem Polskiej Prowincji. Następnie przyszła wojna. Nasza droga powołania została zawieszona. I w tym czasie trzeba było wiele trudności niekiedy pokonać, aby na tej drodze pozostać. Kiedy wojna się zakończyła, starałem się ukończyć szkołę gimnazjalną, przejść do nowicjatu, z nowicjatu do Obry. To jest normalna droga dla każdego zakonnika i dla mnie też była normalna. Ja tego nie żałuję, ja się cieszę, ja Panu Bogu dziennie dziękuję, że na tej drodze jestem i na tej drodze wytrwałem – wyznaje senior Polskiej Prowincji.

„Czuję się tutaj jak w domu”

Ojciec Jan Chmist OMI obchodzi w tym roku 70. rocznicę pierwszych ślubów zakonnych. Przez wiele lat związany z domami formacyjnymi, znawca pism św. Eugeniusza, tłumaczył je na język polski. Pomimo trudności w mówieniu, dzieli się swoimi przemyśleniami na temat życia zakonnego:

Uważam, że życie zakonne odgrywa ważną rolę w Kościele. Dotyka tych sfer, które są poza możliwościami księży diecezjalnych, często dlatego, że nie są do tego przygotowani, ani właściwie nie mają ku temu możliwości. Muszą zajmować się problemami parafii, na której pracują.

Zakonnik podkreśla pewną elastyczność zakonów w odpowiadaniu na najbardziej naglące potrzeby Kościoła.

Teraz jestem już chory – wyznaje zakonnik – Dzięki zakonowi mam taką opiekę, jaką chory powinien mieć. Jak coś mi potrzeba, po prostu o to proszę. Tutaj jest aż trzech współbraci, którzy są oddelegowani do tego, żeby się troszczyli o chorych. Przyjechałem tutaj i czuję się jak u siebie w domu – dodaje ojciec Chmist.

Życie zakonne według oblata-brata zakonnego

Brat Józef Sprengel OMI za kilkanaście dni będzie obchodził 38. rocznicę pierwszej oblacji. Śluby składał 17 lutego w rocznicę Zatwierdzenia Zgromadzenia przez Stolicę Apostolską.

Życie zakonne to jest poznanie siebie i poznanie Pana Boga – odpowiada krótko.

Na swojej drodze życia wylicza wielu oblatów, którzy pokazywali młodemu zakonnikowi piękne i normalne człowieczeństwo. Starsi współbracia uczyli swoim przykładem życia zakonnego.

W Markowicach spotkałem takich wspaniałych ludzi, jak ojciec Adamski, Łabiński – ludzie, którzy faktycznie byli takimi zakonnikami – wylicza.

Zapytany o powołanie oblata-brata zakonnego podkreślił, że wspólnota jest rodziną, wszyscy od siebie zależymy:

Jak na okręcie – jest kapitan, a drudzy są inni – i jeden od drugiego jest uzależniony. Tak samo jest w życiu zakonnym – dodaje brat Sprengel.

Życie zakonne jest drogą do szczęścia

Brat Józef Goleń OMI siedzi przy biurku. Przed nim otwarta księga Pisma Świętego. Jest trochę zaskoczony pytaniami, ale odpowiada krótko i dosadnie:

Człowiek, który decyduje się na pójście do zakonu, przeświadczony jest, że jest to szczególna służba dla Boga – mówi zakonnik, który w tym roku obchodzić będzie 43. lecie życia zakonnego.

Schodzimy na pierwsze piętro – tam życie znowu przyspiesza. Wikariusze biegną do kościoła, korytarz przecina kapelan sióstr zakonnych. Na górze czas płynie wolniej, głębiej, bo nasiąknięty jest mądrością…

Za: www.oblaci.pl

Wpisy powiązane

Kraków: podopieczni Dzieła Pomocy św. Ojca Pio potrzebują zimowej odzieży

Halina Frąckowiak gościem specjalnym tegorocznej Żywej Szopki w Krakowie

Pola Lednickie: 9. rocznica śmierci o. Jana Góry OP