Modlitwa o pokój na świecie: Nuncjusz Apostolski w Opactwie Benedyktynów w Lubiniu

W dniu 11 lipca br., w dzień św. Benedykta, Patrona Europy, uroczyście obchodziliśmy w naszym klasztorze 50 rocznicę ogłoszenia, przez papieża Pawła VI, świętego Patriarchy – Patronem Europy. Rocznica ta jest dla nas benedyktynów zarówno okazją do dziękczynienia, jak i zaproszeniem do intensywniejszej modlitwy za Europę.

Cieszymy się bardzo, że J.E ks. abp Celestino Migliore, nuncjusz apostolski w Polsce, przewodniczył w tym dniu w naszym opactwie uroczystej Eucharystii w intencji Europy i razem z nami prosił Boga o pokój. Poniżej znajdziecie pełny tekst homilii, która wówczas wygłosił. I. Kapała OSB:

 

Dziękuję przeorowi opactwa, bratu Izaakowi Rafałowi, za zaproszenie na to wspólne świętowanie ku czci świętego Benedykta. Jeśli ktoś może powiedzieć coś rzeczywiście istotnie znaczącego o jakimś świętym, to będzie to na pewno wspólnota, która otrzymała i rozwija jego charyzmat.

Zacznę jednak od banalnego przypomnienia. Święty Benedykt urodził się w czterysta osiemdziesiątym roku w góralskiej osadzie centralnych Włoch. Już jako jedenastolatek został posłany do Rzymu na pobieranie nauk. Szybko jednak poczuł wezwanie do samotności i modlitwy. Porzucił bogactwo ojca i zaczął prowadzić surowe życie poświęcone modlitwie. W pięćset trzydziestym roku założył wspólnotę monastyczną na Monte Cassino. W krótkim czasie klasztor zapełnił się młodymi aspirantami chcącymi prowadzić podobne życie, a Benedykt napisał regułę zakonną, która jest arcydziełem nie tylko duchowym, ale również społecznym. Krótko potem umarł, w pięćset czterdziestym siódmym roku.

To były czasy, gdy ludy z północy, uważane wówczas za barbarzyńców, wdzierały się na Półwysep Apeniński. Niedługo po śmierci Benedykta Longobardowie zniszczyli klasztor na Monte Cassino, a tamtejsi mnisi znaleźli schronienie w pobliskim Rzymie. Co poniektórzy pomyśleli wówczas, że piękna historia Benedykta jest skończona na zawsze.

Jednak jego ideały były głęboko zakorzenione i przetrwały. Kościół umiał otworzyć się na barbarzyńców i zdobyć ich dla Ewangelii. I w miejsce jednego zburzonego opactwa zaczęły powstawać liczne klasztory benedyktyńskie. Późne średniowiecze było świadkiem ponownego rozkwitu życia monastycznego. Trzy lata po śmierci Benedykta klasztory Zachodu zdecydowały się przyjąć i żyć regułą świętego Benedykta i przez przynajmniej kolejne pięć wieków była ona ogniskiem domowym dla życia chrześcijańskiego i cywilizacyjnego.

Mógł święty Benedykt przeczuwać ten rozkwit? Wydaje się, że nie. W czasie najazdów barbarzyńskich, wobec krachu ówczesnej kultury i tamtejszego społeczeństwa, pierwszą troską była chęć przeżycia i zaspokojenia tego, co najważniejsze, czyli zbawienia duszy. Poza tym Benedykt z temperamentu nie był ani wizjonerem, ani typem intelektualisty. Był prawdziwym rzymianinem: człowiekiem praktycznym, wręcz pragmatycznym. Był w pełni świadomy dramatyzmu czasów i skąpych środków pozwalających stawić im czoło. Mówił do swoich adeptów: „Klasztor, który zbudowałem, to wszystko, co zebrałem do dyspozycji moich współbraci, zostanie zburzone przez pogan. Żebym tylko mógł uzyskać od Pana to, aby było oszczędzone życie moich współbraci!”

Nie wydaje mi się, aby mógł przewidywać, jak wielkie dzieło wyrośnie i przez piętnaście wieków będzie dojrzewało z jego charyzmatu. A jeszcze bardziej nie mógł przewidzieć, że w roku tysiąc dziewięćset sześćdziesiątym czwartym papież ogłosi go Patronem Europy, a w roku dwa tysiące piątym inny papież przybierze jego imię, inspirując się jego programem.

Duchowość benedyktyńska trwa przez wieki. We wszystkich epokach okazywała się zdolna odpowiadać na najbardziej istotne pytania człowiecze. Benedykt intuicyjnie rozumiał do głębi ludzką psychologię.

Także w dzisiejszych czasach, niezależnie od problemów nurtujących Kościół, monastyczny zakon benedyktyński otrzymuje dobre powołania młodych i dojrzałych ludzi z różnych warstw społecznych, głodnych ideałów, zdolnych wyrwać ich z przeciętności, którą karmi otaczający ich świat.

Czemu należy zawdzięczać tę zaskakującą stałość pojawiająca się w ciągle zmieniającym się świecie? Reguła świętego Benedykta jest w stanie zapanować nad zmiennością historii świata dzięki jej ludzkiej i duchowej sile. Wewnętrznym wyczuciem święty Benedykt potrafił w niej odpowiedzieć na odwieczne i niezmienne potrzeby ludzkiego serca.

Odczucia tych, którzy żyją duchowością benedyktyńską są jednomyślne: ona obejmuje wszystkie sfery życia ludzkiego i proponuje światło, mądrość i determinację do spójnego życia.

Rozkład dnia benedyktyna bierze pod uwagę potrzeby ducha, duszy i ciała. Dwanaście czynnych godzin mnicha poświęconych jest w jednej trzeciej na modlitwę, przez następną trzecią cześć pracy intelektualnej i w końcu przez pozostałą trzecią cześć na pracę fizyczną, bo jak mawiał Benedykt: „żaden to mnich, co nie zarabia na chleb pracą własnych rąk”. Jeśli popatrzymy na praktykę i legislację świeckich społeczności, widzimy, że walczyły one o to, aby osiągnąć zrównoważony podział między pracą i czasem wolnym. Kościół, zwłaszcza dziś, bardzo podkreśla duchowe i wychowawcze znaczenie poszanowania niedzieli. Biorąc pod uwagę bezrobocie, nalega się na prawo każdej osoby do godziwej pracy.

Nie szanuje się tej ludzkiej mądrości tam, gdzie relacje ludzkie nie są budowane w oparciu o zasadę równości i braterstwa. Hasło rewolucji francuskiej, wolność-równość-braterstwo, nie jest owocem spekulacji myślicieli czy ideologów, ale wyraża utrwalone doświadczenia ludzkie, jak chociażby te, które – czasami niedoskonale i z przerwami – były obecne we wspólnotach monastycznych.

Dwa teksty z reguły świętego Benedykta znalazły miejsce w zaleceniach wielu świeckich konstytucji i systemów prawnych. Jeśli chodzi o równość, która nie może być rozumiana jako egalitaryzm, święty Benedykt jasno wyraził swoją myśl, pozostawiając przełożonym wspólnoty takie oto zalecenie: „Opat nie powinien nikogo w klasztorze wyróżniać, ani kochać jednego mnicha bardziej od innego (…). Wolno urodzonemu nie należy przyznawać żadnego pierwszeństwa przed tym, który wstąpił do klasztoru jako niewolnik (…). Zadania niech będą przydzielane tym, którzy są zdatni, niezależnie od ich pochodzenia społecznego, bo wszyscy jesteśmy jednym w Chrystusie i trudzimy się pod tym samym Mistrzem. (…) Opat niech darzy wszystkich jednakową miłością”. A zwracając się do braci, mówi: „wiek niech nigdy nie będzie racją pierwszeństwa lub wprowadzania podziałów, bo w Piśmie świętym mamy Daniela i Samuela, którzy osądzają starszych. Niech młodzi respektują starszych, a starsi niech kochają młodych”.

Hasła wolności i równości są dziś w powszechnym użyciu. Czasami są też nadużywane. Weszły do ustaw zasadniczych państw i znalazły swoje miejsce w traktatach międzynarodowych. Brakującym ogniwem pozostaje jednak braterstwo.

Nie trzeba wielu słów przekonywania, aby dostrzec, że dzisiejszy świat cierpi na chroniczny brak braterstwa. Przygnębienie, lęki, kruchość czy cynizm – to są najczęstsze tematy naszych codziennych rozmów. Także na poziomie światowym wydaje się, że przechodzimy od kryzysu do kryzysu, nie osiągając dobrego rozwiązania.

Kto wie, może to właśnie ten specyficzny rys charyzmatu świętego Benedykta powinien być dziś przez mnichów benedyktyńskich i całą społeczność chrześcijańską rozwijany i – przede wszystkim – świadczony życiem.

Ostatni przykład mądrości świętego Benedykta dotyczy zasad stosunku do dóbr środowiska naturalnego, dość przełomowych i dziś mało zauważanych. Benedykt zaleca administratorowi klasztoru wielką dbałość o osoby i rzeczy doczesne: „Nie zadręczaj swoich braci – pisze. Jeśli któryś z nich prosi o coś przesadnego, nie gardź nim, ale z wdziękiem odmów jego prośbie i to uzasadnij. Gorliwie troszcz się o chorych, młodych, gości i przede wszystkim o biednych. Dbaj o dzienne racje, bez rygoryzmu i bez opóźnień. Traktuj wyposażenie klasztoru, jak traktuje się rzeczy święte na ołtarzu. Nie bądź niedbały i nie trwoń dóbr klasztornych, ale we wszystkich zachowuj się z właściwą miarą”. Dla Benedykta każda rzecz jest święta, bo jest Bożym darem, ale także dlatego, że jest owocem pracy i trudu rąk ludzkich.

Z tego nadprzyrodzonego punktu widzenia rzeczy ziemskich wypływa genialna intuicja świętego Benedykta w zalecaniu postępowania odpowiadającego ludzkim i chrześcijańskim uwarunkowaniom człowieka. Piętnaście wieków takiej praktyki to dowód na to, że miał rację.

Nie wszyscy jesteśmy wezwani do życia monastycznego; to prawda. Ale jednak mamy szacunek dla takiego życia i możemy się od niego dużo nauczyć. Idąc za genialną i owocną intuicją świętego Benedykta, przyczyniacie się do podtrzymywania duchowego ognia w naszym społeczeństwie. I nie jest to duchowość ogólnikowa, fragmentaryczna. Jest to duchowość prymatu Boga, który jest Ojcem, umęczonym i zmartwychwstałym Synem i Duchem, dawcą życia.

Pielęgnując szczególny związek z Bogiem, zachowujecie też głębokie i serdeczne więzy ze społeczeństwem, a zwłaszcza z tymi, którzy intensywnie szukają Boga.

Dziś modlimy się z wami, za was i za tych ludzi, którym przez tyle lat służy ten klasztor. Amen.

(11.07.2014 – Lubiń, OSB)

Wpisy powiązane

Do ideału MI – Kościół i ja

Brańszczyk: Laur jakości w opiece senioralnej 2024 dla Domu Emeryta

Dar dla Jezusa Miłosiernego