Ośrodek oferuje wszechstronna pomoc osobom uzależnionym od alkoholu i narkotyków w wychodzeniu z nałogu, poprzez leczenie zaburzeń psychicznych i zaburzeń zachowania. Terapia trwa do 12 miesięcy. Leczenie jest prowadzone metodą społeczności terapeutycznej. Ośrodek jest koedukacyjny i posiada 24 miejsca w czteroosobowych pokojach. Personel składa się z wykwalifikowanego personelu, należą do niego specjaliści i instruktorzy terapii uzależnień, psychoterapeuci, psycholog, terapeuci zajęciowi, lekarze: internista i psychiatrzy dzieci i młodzieży, pielęgniarka, kapłan. Ośrodek prowadzony jest przez kapłana ze Zgromadzenia Misjonarzy Świętej Rodziny.
W ofercie placówki znajduje się min.:
– troska o rozwój duchowy – modlitwy, Msza św., katecheza
– psychoterapia indywidualna i grupowa dla osób uzależnionych i ich rodzin,
– terapia rodzinna,
– leczenie somatyczne,
– leczenie psychiatryczne,
– diagnostyka psychologiczna i psychiatryczna,
– nauka szkolna na poziomie szkoły podstawowej i gimnazjum na terenie placówki (nauczanie indywidualne) oraz na poziomie ponadgimnazjalnym poza terenem ośrodka,
– terapia zajęciowa.
Świadectwo Dobka
Nazywam się Makowski Dobromir. Poniższe świadectwo będzie tylko krótkim urywkiem całości. Niewątpliwie jednak bardzo ważnym dla mojego życia.
Kiedy miałem 11 lat uciekłem z domu .Po groźbach taty który po częstych libacjach nocnych wyrzucał nas z domu , bił a później po wytrzeźwieniu nic nie pamiętał, stwierdziłem że kiedyś mnie zabije i uznałem ze lepiej będzie uciec i szukać schronienia gdzie indziej. Po kilkudniowych tułaczkach po nowo budowanych domach trafiłem na policje a stamtąd do Instytucji „ Pogotowie Opiekuńcze „. Sama nazwa wzbudziła we mnie zaufanie i wiarę w to, że nareszcie będzie lepiej. Fakty jednak były inne, pogotowie to miejsce, w którym wychowawcy niespecjalnie interesowali się młodzieżą i dziećmi a wśród samej młodzieży dochodziło do rzeczy strasznych od znęcania się fizycznego do wykorzystywania seksualnego. To tam w pogotowiu po raz pierwszy wziąłem woreczek z rozpuszczalnikiem, aby zapomnieć o otaczającym mnie świecie. Po pierwszym razie zaćpania rozpuszczalnik stał się nieodłączną częścią mojego życia , po „przyćpaniu” czułem się bezpieczny i nie czułem bólu.
Po jedenastu miesiącach mojego życia w pogotowiu trafiłem do domu dziecka gdzie pewnego dnia wziąłem rozpuszczalnik i poszedłem za jedną z komórek na terenie placówki. Straciłem świadomość, znalazła mnie koleżanka.
Jako 12 letni chłopiec trafiłem na oddział „oiom” gdzie po doprowadzeniu mnie do świata normalności jedna z Pań, pedagog z domu dziecka skierowała mnie do ośrodka, do Domu Nadziei. W ośrodku byłem 14 miesięcy i nie skończyłem terapii. Jednak wydarzyło się tam coś, co odmieniło moje życie. Ośrodek jest chrześcijańskim ośrodkiem, co wiąże się z tym, iż były tam organizowane spotkania ewangelizacyjne. Na jednym z takich spotkań przyjąłem Jezusa do swojego serca nie specjalnie wierząc ze to cos pomoże. W tamtym jednak czasie miałem ziarnko nadziei ze będzie, choć troszkę lepiej. Po nieukończonej terapii wyjechałem z ośrodka i wróciłem do domu dziecka. Moje życie później jeszcze przez kilka lat było bardzo burzliwe i popełniłem wiele błędów, na których opisanie nie wystarczyłoby miejsca tutaj.
Te czternaście miesięcy w ośrodku wspominam ciepło i z uśmiechem na twarzy. Poranne gimnastyki, wyjazdy, przyjaciół, terapeutów. Każdy dzień w ośrodku sprawiał ze moje życie się zmieniało, jednak sednem mojej przemiany był ten moment w którym oddałem moje życie bogu.
Dziś jestem nauczycielem WF, pedagogiem ulicy w fundacji Krok po Kroku.
Realizuje projekt profilaktyki anty uzależnień ” Rappedagogia” którym, trafiliśmy już do tysięcy młodych ludzi na terenie całej polski.
Dziękuję Bogu za miejsce jakim jest ośrodek i za tamten dzień .
Świadectwo ojca jednego z wychowanków
Syn dużo się zmienił w czasie pobytu w Ośrodku. Umie podejmować decyzje, jest bardziej usamodzielniony, stanowczy. Dla mnie to jest odpowiedzialnym facetem. Tak można powiedzieć. Wierzyłem w niego, wierzyłem. Wiedziałem, że skończy tę terapię, chociaż były takie momenty załamania (…) Może ja tutaj też ponoszę dużo winy, bo jak rozmawialiśmy wcześniej na naszych spotkaniach terapii rodzin, praca, praca i praca. Ale teraz, kiedy Andrzej przyjedzie do domu, zaoferował, że będzie mi trochę pomagał. Widzę, że on też chce spędzać ze mną więcej czasu. Mój kontakt z synem był wcześniej bardzo ograniczony. Kiedy Andrzej przyszedł do Ośrodka, zacząłem więcej myśleć o wszystkim; teraz już wiem, że pieniądze i praca to nie wszystko, bo liczą się zdrowie i rodzina – to jest najważniejsze. Sądzę, że nasza relacja zmieni się, bo też zaczynam nad nią pracować. Tłumaczyłem swoim synom, że jeśli człowiek nie ma szkoły, to będzie mu ciężko. Andrzej to zrozumiał i na dzień dzisiejszy odmienił się bardzo. Cieszę się. Jest odpowiedzialny, punktualny, nie jest leniwy, umie sobie zorganizować czas. No, ale jak będzie, to zobaczymy, nie wiem.
Ks. Bogdan Peć MSF