Dzień pierwszy
Od 5 rano ruch pod plebanią. Bracia Danielscy krzątają się obok samochodów. Zakładają głośniki na samochody, sprawdzają sprzęt. Przed plebanią rozstawia się punkt z rejestracją. Od kilu lat wszystko elektronicznie – za pomocą laptopa. O 7 Msza święta. Przewodniczy i głosi homilię ks. Rafał Kamiński – proboszcz parafii. Przy ołtarzu kilku księży. Trzech kapłanów pielgrzymów, ks. Marcin Różański dyrektor Katolickiego Gimnazjum w Markach, który przyjechał pożegnać całkiem liczną grupkę uczniów udających się na pielgrzymi szlak. Ks. Marek Posełkiewicz – dyrektor Ośrodka Michael, który udzielił noclegu pielgrzymom.
Po Mszy świętej rejestracja. Pielgrzymi otrzymują koszulkę, znaczek, różaniec na rękę, śpiewnik. Przebierają się w „firmowe” koszulki. Z Warszawy pielgrzymka zawsze wyrusza szykownie – w jednym kolorze. Jedynym wyjątkiem jest ksiądz przewodnik, który pierwszy etap pokonuje w sutannie.
O 8.30 wspólne zdjęcie, błogosławieństwo ks. Proboszcza na drogę i ruszamy. Pierwszy etap prowadzi przez miasto do Borzęcin. To 17 km. Już tam okazuje się, ze nie wszyscy dają radę. Dwie osoby odpadają – nie trzymają tempa. Wracają do domu. Niektórzy dyszą. Nie spodziewali się takiego tempa. Na pierwszym etapie średnia prędkość to 20 km na godzinę.
Na postój przyjeżdża Hubert, który każdego roku żywi nas na trasie. Przywiózł pięć dużych skrzyń kanapek. Pyszne. Po posileniu, rozmowie z policjantami, którzy nas eskortowali, pierwszych pouczeniach przewodnika wyruszamy dalej podzieleni już na dwie grupy. Pogoda świetna. Temperatura około 20 stopni, lekki boczny wiatr. Nasi lekarze Kasia i Łukasz zadowoleni. Przy takiej temperaturze wydolność organizmu jest wysoka. Po minach pielgrzymów widzimy, że biomet też chyba korzystny. O 13 obiad – żurek z kiełbaską w zaprzyjaźnionym barze „Jankaz” w Błoniu. Jak zwykle pyszny.
O godz. 15 koronka, później różaniec. Pierwsza konferencja o wierze. Pielgrzymi usłyszeli słowa, które były do przemyślenia: „wiara to spotkanie tego co proste, z tym co skomplikowane. Wiara jest prosta, to człowiek jest skomplikowany”. O 18 docieramy do Puszczy Mariańskiej. Ks. Andrzej – marianin – przygotował posiłek dla pielgrzymów. Jutro ks. Andrzej przejedzie z nami dzień trasy. Nocleg w szkole. O 19.45 wspólne Nieszpory, wieczór zapoznawczy i nauka śpiewu na jutrzejszą Eucharystię. O 22.30 cisza nocna. W nogach ponad 70 km więc śpi się dobrze. Lekarze mówią, że nie ma żadnych obrażeń. Tak trzymać.
Dzień drugi
Msza święta o 7. Ks. Proboszcz nas przywitał, a ks. Piotr – uczestnik pielgrzymki – wygłosił homilie. Później śniadanie. Hubert przywiózł 350 pysznych i dużych naleśników. Przy śniadaniu rozmowy toczą się wokół wpisów na facebooku. Kasia – nasza specjalistka od mediów społecznościowych – wrzuca kilka wpisów dzienni. Niezwykle trafne komentarze i ciekawe zdjęcia.
Wyjeżdżamy w drugi dzień pielgrzymowania. Dzisiaj km 63 km – ok 10 mniej niż dzień wcześniej. Za to trochę pod górkę. Damy radę. Rozpoczynamy od godzinek ku czci Najświętszej Marii Panny. Później poranny pacierz. Pielgrzymi wyspani i najedzeni śmiało pokonują kilometry. Na górkach niektórzy jednak wymiękają. Muszą podjechać w samochodzie. O 13 obiad w parafii w Głuchowie. Flaki. Postój obiadowy trwa dwie godziny. Pielgrzymi wysłuchują drugiej konferencji.
Następny etap rozpoczyna się zjazdem ze stromej górki. Najlepsi pokonują ją z prędkością nawet 70 km/h. Jest jazda. Za górką różaniec.
Całkiem dobry asfalt prowadzi nas w nastroju wspólnoty, którą wczoraj zawiązaliśmy do Ujazdu. Nocleg na pięknej hali gimnastycznej. Część pielgrzymów wybrała się na pobliski orlik by pograć w piłkę. Niektórzy na hali grają w siatkówkę, inni w kosza. O 19.45 Nieszpory, nauka śpiewu i tańce integracyjne. Później cisza nocna.
Dzień trzeci
Rano Jutrznia i śniadanie. Na zewnątrz pada. Przez 11 poprzednich pielgrzymek pielgrzymi nigdy nie musieli jechać w deszczu. Nadzieja, że może przestanie padać. Deszcz jest groźny dla łożysk. Śliska nawierzchnia też powoduje dodatkowe ryzyko poślizgu, problemu z hamowaniem.
O 9 wyjeżdżamy. W deszczu. Taki kapuśniaczek, ale pada ciągle i jest uporczywy. Przy przejeździe nad trasą katowicką na chwilę przestaje padać. Zaczyna znowu w czasie przerwy obiadowej. Nie dość, że deszcz, to jeszcze asfalt kiepski. Prawdziwy pielgrzymi trud. Trudno.
W Piotrkowie Trybunalskim policja szybko przeprowadza nas przez miasto w kierunku Rozprzy. W czasie przejazdu przez miasto leje niesamowicie. A prędkość około 18 km na godzinę. Musimy szybko przejechać. Za miastem rezygnujemy z jednego postoju. Chcemy szybciej na nocleg.
W szkole, w której nocujemy, suszenie rolek od wewnątrz suszarkami, rozkręcanie kółek i wycieranie rolek. Hala wygląda jak hangar techniczny na lotnisku. Zresztą jedzie z nami kilku mechaników lotniczych.
O 18 Msza święta. Przewodniczy ks. Łukasz, a homilie głosi ks. Grzegorz – przewodnik. Po Mszy świętej kolacja – gorący żurek i kiełbaska. 19.45 spotykamy się w Kościele na adoracji. Musiała poruszyć pielgrzymów, bo po niej było wiele spowiedzi.
Dzień czwarty
Pobudka o 5.30. Pół godziny później śniadanie i w drogę. Na szczęście nie pada. Temperatura 8 stopni. Rolki na nogi i wyruszamy. Dzisiaj docieramy na Jasną Górę. Chłopcy i ksiądz z zarządu pielgrzymki trochę poddenerwowani. W Częstochowie wyznaczono objazd i nie wiadomo jak to pójdzie. Pogoda dobra, tempo jeszcze lepsze. Po drodze mordercza górka przed ostatnim etapem. Na ostatnim odcinku w pielgrzymów wstępują jakby nowe siły.
W Częstochowie korki. Jakaś kobieta w Passacie coś pokazuje. Jeden z porządkowych mówi „puszcza nas”. Wjeżdżamy przed samochód i cichcem wbijamy się dalej. Kiedy wjeżdżamy na ulicę prowadzącą w kierunku Alei NMP policjant kierujący ruchem niemieje. Z ust wypada mu gwizdek. Na moment z wrażenia przestaje kierować ruchem W jego kierunku nadjeżdża ponad setka rolkarzy w niebieskich koszulkach. My niestrudzenie jedziemy dalej.
O 16 docieramy na Wały pod klasztorem. Z góry wita nas ks. Grzegorz – przewodnik grupy. Pielgrzymi kładą się na ziemię oddając pokłon Maryi. Wstają, wykrzykują hasło pielgrzymki „Pędzeni wiarą” i rzucają kaski do góry.
Zdejmują rolki i udają pod obraz. Udaje się podejść pod sam Obraz. Chwila modlitwy i na nocleg. Nocujemy w Wyższym Seminarium Duchownym. Warunki świetne. O 18 Msza święta. Po niej piękne świadectwa i na kolację. Organizatorzy zamówili 27 pizz. Ostatnie ogłoszenia. Chętni udają się na Apel na 21. Niektórzy już muszą wyjechać.
Dzień piąty
O 8 Msza święta. Tym razem w Kaplicy Obrazu. Msza po łacinie, ale homilia na szczęście po Polsku. Po Mszy świętej wracamy do WSD. Śniadanie i oficjalne kółeczko na pożegnanie. Pielgrzymka zakończona. Rozpoczynamy przygotowania do następnej.
Zobacz: rolkowa.pl