Mamy nadzieję, że nowa strona internetowa naszego Sanktuarium przyczyni się jeszcze bardziej do zapału ewangelicznego wśród tych, dla których to miejsce jest wzgórzem michalickiej łaski– napisał ks. Antoni Tyniec, przełożony Domu Macierzystego w Miejscu Piastowym.
Adres nowej strony internetowej Domu Macierzystego Księży Michalitów w Miejscu Piastowym:
www.sanktuariummiejscepiastowe.pl
Chcemy o tę łaskę prosić w czasie Triduum Paschalnego, w którym Droga Krzyżowa w Wielki Piątek będzie przechodziła po dróżkach przemierzanych przez błogosławionego Bronisława. Tekst tej Drogi umieszczamy w internecie, aby jak najwięcej osób łączyło się w wielkiej wspólnocie markiewiczowskiego charyzmatu.
DROGA KRZYŻOWA
utworzona z tekstów znajdujących się w „Zapiskach duchowych” bł. Ks. Bronisława Markiewicza, przygotowana na Wielki Piątek 2012 roku w Miejscu Piastowym.
Wstęp: Wszechmocny i potężny Boże, Ty pragniesz aby każdy człowiek na każdy dzień składał Tobie dar swoich smutków, radości, osiągnięć. Dar z wszystkiego – cokolwiek człowiek otrzymał od Ciebie.
Naszą chrześcijańską tożsamość – przez okres ponad stu dwudziestu lat – pozwoliłeś nam kształtować w zasięgu duchowych wpływów błogosławionego Ks. Bronisława Markiewicza. Tobie Boże pragniemy w dniu dzisiejszym złożyć dar rozważań męki Twego Syna, przywołując do naszej modlitewnej wspólnoty Błogosławionego Bronisława w jego zapiskach życia wewnętrznego. Jesteśmy przekonani, że każdy święty i błogosławiony dany przez Ciebie tej podkarpackiej ziemi, jest najpiękniejszym darem, który otrzymaliśmy od Ciebie, a który teraz chcemy przywołać przed święte Oblicze Twoje. Wspominając stuletnią rocznicę przejścia do nieba bł. Bronisława, mamy nadzieję na jego zstąpienie pomiędzy nami, aby tak jak przed laty, tak i dzisiaj – prowadził nas do Ciebie – Boga Miłosiernego.
Panie! Jeśli Twoją jest, aby błogosławiony Ks. Bronisław Markiewicz był ogłoszony jako święty, racz udzielić nam tego daru, a z nim umiłowania charyzmatu i większej gorliwości w dobie współczesnej – wielkiej próby chrześcijaństwa i w dobie Nowej Ewangelizacji.
Stacja I: Jezus skazany na śmierć.
Każda chwila życia zawiera w sobie konieczność podejmowania decyzji. Czynimy to względem siebie i względem bliźnich. Chcemy by znamieniem tych decyzji była mądrość, która nie pozwoli nam pogubić się po krętych drogach codzienności.
Przed nami staje Jezus, przyjmujący decyzję człowieka: „Pójdziesz na krzyż”.
Słowa bł. Bronisława: „Powołuje mnie Król Najświętszy pod rozkazy swoje do boju. Dzięki Mu nieskończone, że raczył wejrzeć na mnie grzesznika nędznego. Oddaję się Mu na służbę najzupełniejszą, w głodzie, chłodzie, upaleniu, w ciężkościach i prześladowaniu wszelkim. Czym będę więcej utrapiony w tej służbie, tym większy dla mnie zysk. Czym większe ubóstwo i niedostatek tym lepiej, czym większa pogarda, tym zaszczytniej dla mnie – bo to dla Boga najdoskonalszych przymiotów, dla Dobroci samej, która tyle mi uczyniła. (…)Ludzi, przez których Pan ześle na mnie przykrości, uważać mam za moich największych dobrodziejów i przemyśliwać będę, jakby im się wywdzięczyć, jakim dobrodziejstwem lub przysługą, a przynajmniej modlitwą serdeczną. (…)Upokorzenia, które Pan na nas zsyła przez ludzi, są najwłaściwszą karą za nasze grzechy; myśmy bowiem Bogiem pogardzali, grzesząc, słuszna więc, aby Pan Bóg nami pogardzał, choćby przez wszystkich ludzi i szatanów”.
Jezu! Zanurzyłeś się w pełnej nienawiści decyzji człowieka, mając w sobie pełną miłości decyzję Ojca. Twoja miłość i radykalizm w przyjęciu grzesznej decyzji ludzkiej, jest jak źródło, w którym każda grzeszna i głupia decyzja człowieka doznaje oczyszczenia, a przyjmując Twój przykład, w miłości i radykaliźmie kształtuje święte życie.
U stóp Twoich Miłosierny Panie, składamy wszystkie nasze decyzje. Niechaj ich fundamentem pozostanie zawsze miłość, a wola Ojca pożądanym wezwaniem. Amen!
Stacja II: Jezus bierze krzyż na swoje ramiona
Różny jest wymiar krzyża, który przyszło nam nieść. Jedne podejmujemy z lękiem, inne ze zniechęceniem. Są krzyże, których pojawienie się zaskoczyło nas, a są krzyże, których spodziewaliśmy się, przyjmując uprzednio w swoim życiu drogę miłości. Zatrzymujemy się przy Jezusie dźwigającym krzyż i dociera do nas prawda o podwójnym jego wymiarze – to krzyż cierpienia fizycznego i ogromny krzyż cierpienia duchowego – ten krzyż Jezusa jest zbawczym znakiem. Ilekroć w wierze łączymy nasze krzyże z Jezusowym, obejmuje nas proces obumierania, przynoszący w konsekwencji owoce zbawienia.
Słowa bł. Bronisława: „Przyjmij krzyż, jaki ci łaskawie wkłada. O gdybyś wiedział jak Go tym pocieszysz. Dla pocieszenia Serca Jego, dla osłodzenia Tych Ran, które Mu zadały grzechy i nieporządne namiętności twoje – przyjmij cierpliwie i kornie wszelkie upokorzenia i pragnij takowych – proś o nie – bo pych i zarozumiałość i samolubstwo twoje więcej Go bolą, niż Rany same. (…) Krzyż pokochać, krzyż na duszy i na ciele, cieszyć się krzyżem. (…)Atoli żeby mieć udział w radościach Pańskich, trzeba pierwej na wzór Jezusa krzyż dźwigać i odprawiać Wielki Piątek przez całe życie, które wobec wieczności mniej jest niż dniem. Więc dla Jezusa, słodki mi wszelki krzyż i cierpienie. Chętnie biorę go na siebie – nie tylko dla radości obiecanych przez Niego, ale więcej jeszcze, bo Go kocham z całego serca jako moje dobro Najwyższe i Jedyne, w którym wszelkie inne dobro jest zawarte. (…) Ja wart gorszego obejścia i niepowodzenia. Całym sercem najochotniej przyjmuję obecne krzyże wszystkie – jako rzecz słuszną, sprawiedliwą, zbawienną i z chwałą Bożą połączoną”.
Jezu! Nie chcemy niszczyć siebie i drugich ale obumierać dla chwały Twojej i pożytku bliźnich. Udziel nam łaski zrozumienia i przyjęcia prawdy, że bez krzyża zanurzonego w Twoim zbawczym krzyżu, życie nasze wyklucza ewangeliczne obumieranie, a więc i uszczęśliwiające owocowanie.
U stóp Twoich Miłosierny Panie składamy nasze życiowe krzyże. Nie chcemy ich zrzucać z siebie ale nieść w Imię Twoje, patrząc na sens ich istnienia przez pryzmat Twojego krzyża. Amen!
Stacja III: Jezus upada pod krzyżem po raz pierwszy
Przyjęcie wezwania, które zakłada trud powołania życiowego oraz podjęcie z zapałem ciężaru wszelkich, związanych z tym powołaniem wymagań, nie stanowi jeszcze zamknięcia spełnionego życia. Na co dzień pojawiają się nowe problemy; odkrywamy w sobie nieuświadomione ograniczenia; natrafiamy na wzmożony atak złego ducha; krzyż staje się cięższy. Wtedy doświadczenie upadku jest tak dotkliwe, że chcemy rezygnować z przyjętej uprzednio drogi powołania życiowego. Pójście dalej obraną drogą, dokonuje się dzięki łasce Bożej. Takie upadki mogą być błogosławioną winą, bo w nich doświadczamy prawdy, że wszech-słaby jest człowiek a wszechmocny jest tylko Bóg.
Słowa bł. Bronisława: „Pan Jezus ma powód do skargi na mnie, iż nie przynoszę Mu owoców pożądanych. Oddaję się Mu całkowicie, ażeby się Jemu tylko podobać”. „Przyczyny upadków: zaniedbanie modlitwy ustawicznej, szukanie wygody i pokoju, unikanie krzyża, opuszczanie rachunku sumienia, nie częsta spowiedź, zbyteczne się oddawanie sprawom zewnętrznym”. Gdy zgrzeszę – potem w czasie wolnym upadnę przed Obrazem Maryi z prośbą mówiąc: Zdrowaś, aby mi wyjednała łaskę, żebym znowu nie upadł podobnie”.
Jezu podnoszący się z pierwszego upadku, wysłużyłeś mi dary i łaski, dzięki którym mogę powstawać z upadków pojawiających się na początku podjętych, moich zadań życiowych. Wielkość zadań i trudy wzbudzają lęk, który przyczynia się do upadku i rezygnacji, jednak wielkość Twojej łaski, w której mogę się zanurzyć przerasta moje próżne lęki i chęci rezygnacji, przerasta moją słabość. Więc obejmij mnie Panie, abym nie upadał. Amen!
Stacja IV: Jezus spotyka swoją Matkę.
Jak to dobrze, że po trudnych doświadczeniach własnej słabości pojawia się ktoś, kto pomoże. Obecność Maryi na drodze krzyżowej Jezusa, jest jak gdyby zapowiedzią tego, co stanie się na Kalwarii. Tam Jezus zawierzy swojej Matce Kościół święty w osobie Jana. Trzeba się zawierzyć Maryi – Matce Miłosierdzia, aby wytrwale iść drogą przykazań Bożych i drogą rad ewangelicznych. Wśród wielu życzliwych rąk, którym zawierzamy naszą bezsilność, Jej pomocna dłoń powinna być najważniejsza.
Słowa bł. Bronisława: „Maryja ucieczka moja po Chrystusie”. „Najwyższa czynność moja – Msza święta: już większej godności na świecie nie osiągnę, ani w niebie nawet. Najświętsza Maryjo, Matko Boża, módl się za mną, abym zawsze godnie sprawował tę straszliwą ofiarę. Biada onemu kapłanowi, który sobie cokolwiek innego wyżej ceni”. „Jezu dopomóż mi, Maryjo, bądź mi ku pomocy”.
Matko Miłosierdzia! W Twoje ręce oddajemy nasze codzienne wzloty i upadki. Chcemy być Twoimi dziećmi, które na wzór swojej Matki, pełnią wolę Boga. Ty już przebyłaś drogę ziemskiego pielgrzymowania, więc ją doskonale znasz. Bądź więc naszą przewodniczką. Amen!
Stacja V: Szymon z Cyreny pomaga nieść krzyż Jezusowi
Czując się bezsilni, a czasami nawet wyczerpani, rozglądamy się za pomocną dłonią. Gdy dostrzegamy pomocną dłoń, mającą swoje poświadczenie w życzliwej twarzy, wzbudza się w nas wdzięczność i nowy zapał do ochotnego podejmowania trudu życia. Kiedy jednak pomocna dłoń jest obarczona przymusem, wymówkami, pretensjami i ciągłym narzekaniem, nasza bezsilność pogłębia się. Jezus nie odrzucił przymuszonej pomocy, ale ją przyjął, uruchamiając do miłości serce Szymona swoją miłością.
Słowa bł. Bronisława: „Bliźni mój tak drogi u mego Boga – za niego tak strasznie cierpiał, tak się poniżył – a ty najniegodniejszy ze stworzeń gardzisz nim – cieszysz się z jego nędzy duchowej. Płacz, bo grzechy jego Chrystusa twego najmilszego ciągle okrutnie krzyżują – mów przeto pokornie za siebie grzesznika i za drugich modląc się: miserere nobis”.
Jezu Miłosierny! Ty zawsze jesteś z nami. Również wtedy, gdy czujemy się samotni i rozglądamy się za pomocną dłonią. Kiedy pojawi się w naszym życiu przymuszona pomocna dłoń, pomóż nam i tym, którzy wyciągają z przymusem ową pomocną dłoń. Racz uruchomić w nas miłość, która przezwycięży wymówki, pretensje, zniechęcenie i uprzedzenia. Zanurzeni w Twoim przyjęciu przymuszonej pomocy, osiągniemy pokój serca. Amen!
Stacja VI: Święta Weronika ociera twarz Jezusa.
Jak chusta Weroniki na drodze cierpiącego Jezusa, tak dobroć i życzliwość ludzka pojawiająca się na naszej drodze życia. Jak chusta Weroniki, w której Jezus zanurzył swą zbolałą, zbawczą twarz, tak świątynia Pana, do której wchodzi zbolały człowiek. Jak chusta Weroniki, będąca wyrazem posłuszeństwa wezwaniu kochającego serca, tak łaska Boża docierająca do nas w posłudze człowieka, spełniającego wiernie nakazy Pana.
Słowa bł. Bronisława: „Wszystko chcę czynić z ochotą i z weselem – dla mojego Jezusa. W każdym pragnę widzieć mego Jezusa – z wesołą twarzą spotkam go – Jezu mój, daj mi to wypełnić”. „Mam być solą ziemi i światłością świata, miastem na górze położonym, do którego ludzie chronić się będą przed napadem nieprzyjaciela – świecić mam światłem Jezusa, szczególniej cichością i pokornym sercem, wiarą i miłością – cnotami Pana Jezusa – tak, żeby Bóg miał stąd chwałę, a nie ja. Żeby na każdym miejscu po mnie zostały ślady dobrych uczynków i przykładów – jak po soli dobrej zostają”.
W otoczeniu tak wielu życzliwych i dobrych ludzi staję przed Tobą Panie. Ich miłość jest zakorzeniona w Twojej miłości; ich pomocna dłoń jest Twoją dłonią; ich bezinteresowne poświęcenie jest Twoją darmową łaską. Potrzebuję Cię Panie na mojej drodze życia, dlatego zawierzam się Tobie.
Posłuż się Panie moimi dłońmi i nogami , moim wzrokiem i słuchem, moim umysłem i sercem. Uczyń mnie „chustą Weroniki” dla moich bliźnich. Amen.
Stacja VII: Drugi upadek Jezusa.
Po wielu latach pracy, służenia Bogu i ludziom, może człowieka dosięgnąć zmęczenie. Niektóre możliwości, bardzo aktywne w poprzednich latach, doznały częściowego lub nawet całkowitego wypalenia; przemiany ciągle dokonywane w świecie, zmuszają do pozostawienia niektórych, bardzo pieczołowicie wypracowanych metod działania; zaczyna się proces odchodzenia na tamten świat ludzi wspólnego działania i wysiłków – odczuwa się wyraźniej prawdę o przemijalności życia. Wtedy może nas dosięgnąć przykre doświadczenie upadku – załamania. A tymczasem wezwanie do rzetelnego wypełniania swoich zadań życiowych, zgodnie z Prawem Bożym nie ustaje. Do końca życia należy być wiernym nakazom sumienia, kształtowanym na przykazaniach Bożych, a przede wszystkim na Przykazaniu miłości Boga i bliźniego. Jezus upadający drugi raz pod krzyżem, zna moją kondycję; On wie że potrzebuję pomocy, że potrzebuję błogosławionego zanurzenia w Jego zbawczym podnoszeniu się z drugiego upadku.
Słowa bł. Bronisława: „Nieroztropna i dumna mowa moja była przyczyną, żem się oddalał od mego zbawienia”. „Poniżałem się nieraz na to, aby mnie drudzy chwalili: w głębi serca nie chciałem upokorzenia. Skarany jestem za pychę duchową najpierw tym, iż wpadłem w grzechy może ciężkie, wedle materii pewnie ciężkie – obmowę – potem przez oschłość na modlitwie i w ćwiczeniach duchownych”. „Gotów jestem na wszelkie upokorzenia: niech się śmieją, natrząsają i szydzą, ja będę swoje robić, byle tylko Prawda była usprawiedliwioną, ażeby ani na włos nie uchybić poznanej Prawdzie. Z wdzięczności wszystko ze siebie zrobię. Do takiej to wdzięczności zobowiązałem się – na wieki – za jedno chwilowe oglądanie Prawdy – A Tyś, Panie, mnie tak hojnie obdarował. Głowami kiwali nade mną: nic z niego nie będzie. I tak samo o sobie myślałem. A Tyś nieskończona Dobroć, dałeś mi się oglądać. Ja znowu odpadłem i to kilka razy. Tyś jednak mnie nie porzucił. O głębokości niezmierzone i niepojęte Miłosierdzia Twego”.
Zaplanowałeś Panie w swoim dziele zbawienia również moją niepowtarzalną drogę życia. Pragnę, aby ona stała się kolejnym dowodem na to, że Twoje zamysły i wymagania względem każdego człowieka, mają na względzie jego szczęście. Tobie więc nadal ufam! Amen!
Stacja VIII: Jezus poucza płaczące niewiasty.
Każdy smutek człowieka ma swoją przyczynę, zaś łzy człowieka zazwyczaj poruszają głębsze pokłady jego duszy. Jezus niosący ciężki krzyż, nie pominął milczeniem płaczu kobiet. Płakały nad Nim. On jednak sięgnął do głębokości ich duszy, nakazując: „Płaczcie nad sobą i nad dziećmi waszymi”.
Słowa bł. Bronisława: „Nie płaczcie nade mną, ale płaczcie nad sobą i nad synami waszymi”. „Tak, będę płakać najpierw za moje grzechy, tym najlepiej rozweselę zasmucone serce Pana Jezusa – potem nad grzechami synów moich, których tyle zrodziłem przez chrzest, pokutę i opowiadanie Słowa Bożego. Na koniec zapłaczę z miłości nad cierpiącym Sercem Pana mojego – Jezusa. A płakać będę mógł nad sobą, nad dziećmi moimi i nad Jezusem Panem tylko na medytacji i na rachunkach sumienia. Więc nie dyspensować się z tych błogosławionych ćwiczeń. Jezu i Maryjo Matko, bądźcie mi ku wspomożeniu”.
Jezu pełniący wolę Ojca, pouczyłeś płaczące niewiasty, że ich powołanie matki, będące zbawczym zamysłem Ojca nie może być traktowane powierzchownie. Dzieło zbawienia, obejmujące każde powołanie ludzkie, domaga się głębokiej refleksji i głębokiego zanurzenia w zbawczych owocach Twojej męki.
Niechaj obejmą nas Twoje słowa Panie! Nawet gdyby ich oddziaływanie przyprawiło nas o łzy – niechaj tak głęboka refleksja nad realizacją naszego powołania i stanu naszej duszy przybliży nas do Ciebie. Porusz głębokości naszej duszy, aby jej pokłady w całości zostały zanurzone w Tobie. Amen.
Stacja IX: Trzeci upadek Jezusa.
Życie na ziemi jest pielgrzymowaniem, a pielgrzymowanie jest zawsze związane z trudem i wyrzeczeniem. Bojowaniem jest życie człowieka. Dlatego narażony jest na ciężki upadek ten, kto sądzi, że tutaj na ziemi przyjdzie w jego życiu moment szczęścia rajskiego; że przyjdzie moment zrzucenia ciężkiego krzyża, a nastanie błogi stan odpoczynku, pokoju i ciągłej radości. Ojczyzną szczęśliwości naszej jest niebo a nie ziemia. Aby osiągnąć ten cel, potrzeba wytrwałości, ciągłego czuwania nad sobą i całkowitego zaufania Jezusowi.
Słowa bł. Bronisława: „Prosić będę Pana Boga, abym nie wpadł w oziębłość, bym się nie stał letnim, bo to gorszy i niebezpieczniejszy stan, aniżeli zupełne opuszczenie. Trudniej bowiem z oziębłości się podźwignąć. Gdybym kiedy w roku takie ziębnięcie zauważył, zaraz wglądać będę i szukać przyczyny – i dźwigać się za łaską Pana Jezusa. Szatan stara się najpierw sprowadzić taką oziębłość w ćwiczenia duchowne: odprawianie Mszy świętej, Brewiarza, sprawowanie sakramentów świętych, medytacje, rachunek sumienia, a potem w zaniedbanie drobnych cnót i spraw, a nareszcie następuje porażenie na całej duszy, ospałość i gnuśność duchowna, zaślepienie, zaciemnienie, iż nie widzimy celu tej wyżyny, do której mieliśmy dążyć. Często przyczyną tej oziębłości jest brak roztropności świętej, iż się zanadto oddajemy sprawom zewnętrznym, czasem sprawie ulubionej. A ta władze i siły duszy naszej wyczerpuje, iż mało potem pozostaje czasu i sił do spraw własnej duszy i zbawienia. Daj mi Panie więcej roztropności”.
W Tobie o Panie jestem zdolny do wytrwania na drodze ciągłych prób i przeciwności. Pragnę przed Tobą – Bogiem Miłosiernym wypowiedzieć słowo objawione: „Chociażbym przechodził przez ciemną dolinę, zła się nie ulęknę bo Ty jesteś ze mną”. Amen!
Stacja X: Jezus z szat obnażony.
Ewangelia św. Jana mówi nam, że przed ukrzyżowaniem, żołnierze zdarli z Jezusa tunikę, która nie była szyta ale tkana od góry do dołu. Żołnierze docenili to dzieło wytrwałej pracy ludzkiej. Nie dzielą jej, ale rzucają o nią losy. Możemy przypuszczać, że tunika była serdecznym prezentem Najświętszej Matki dla swojego Syna. W ten dar dał się przyodziać sam Bóg – Jezus Chrystus. Dał się jednak obnażyć z tego wspaniałego i serdecznego daru, przyjmując ból wstydu i całkowitego ogołocenia, aby człowiek nie obnażał siebie z godności ludzkiej; aby człowiek objęty owocami Jego męki podczas obnażenia, był zdolny do oddawania swemu Bogu najpiękniejszych darów.
Słowa bł. Bronisława: „W dokonaniu przykrej cnoty, przykrość przemija, a cnota zostaje; ale z haniebnej rozkoszy, rozkosz przemija, a wstyd tylko zostaje. Jeżeli nie chcesz dać się owładnąć tej podłej namiętności, pamiętaj, że cielesność, aby nas omamić, przybiera często głos natury, i że tym łatwiej nas podchodzi, że zdaje się żądać jedynie zaspokojenia słusznej i przyzwoitej potrzeby. Zaś taki jest układ natury. Bóg powinien rozkazywać rozumowi, rozum duszy, a dusza zmysłom”. „Przybytkiem Bożym jestem – Członkiem Chrystusa Pana – ja i moi bliźni – szanować swoje ciało – szanować drugich, a przede wszystkim dusze pobożne. Jezus nogi umywał – Jezus się poniżał – i ja”. „O jak wielka rzecz jest cierpieć zniewagi i męczarnie, jak Pan Jezus cierpiał. Dzięki Ci Panie za tę łaskę. Jestem na bicze gotów”.
Przyodziej mnie Panie w owoce Twojej męki, abym nigdy nie zatracił w sobie godności dziecka Bożego. W objęciu Twoich darów – w zawierzeniu Twojemu Miłosierdziu – będę zdolny do składania Ci najpiękniejszych owoców swojego życia. Dla Ciebie, przychodzącego do mnie w swoim Słowie i w Eucharystii, chcę być jak żywa tunika przepojona miłosnym wysiłkiem. Amen.
Stacja XI: Jezus przybity do krzyża.
Potrzeba ogromnej wiary, aby nieco pojąć przyjętą przez Jezusa postawę. On, Bóg i Pan człowieka, pozwolił, aby człowiek przybijał Go do krzyża. To mogła uczynić tylko Miłość Miłosierna. Objęty nią człowiek zabrudzony grzechem, chwycił za narzędzie zbrodni, sądząc, że Ją unieruchomi. A tymczasem z otwartych ran wypłynęło oczyszczenie i umocnienie człowieka. Nieświadomy swego zniewolenia człowiek został uwolniony.
Poza tymi Ranami, człowiek jest zawsze pogubiony i zniewolony, zaś w ich zasięgu staje się znów dzieckiem Bożym, zdolnym do wyzwolenia z siebie miłości miłosiernej.
Słowa bł. Bronisława: „Jezu ukrzyżowany, Tyś moim Wodzem; niech Cię wiecznie widzę”. „O Jezu, niech pamięć, rozum, wola – tylko Tobą będą zajęte. Puść mnie Jezu na krzyż z Tobą. Niech pokocham go”. „Niech już raz świat będzie mi ukrzyżowany, a ja światu”. „Niech pokocham Twój krzyż święty i za niego niech Cię błogosławię”.
Jezu Ukrzyżowany! W zasięgu Twoich ran i pod ich wpływem wołamy do Ciebie: niechaj owoc Twej miłości miłosiernej obejmie nas, abyśmy byli zdolni do czynów miłości miłosiernej. Amen!
Stacja XII: Jezus umiera na krzyżu.
Droga krzyżowa dobiegła końca, jesteśmy na Górze Kalwarii, z której popłynie zbolały, ale pełen miłości i zatroskania głos Jezusa: „Synu, oto Matka twoja”. Jezus dokonuje zawierzenia nas wszystkich swojej Matce. Ona zaś poprowadzi nas do źródeł zbawienia. Ona doskonale wie, jak wielkie jest Miłosierdzie Boga i uczyni wszystko, abyśmy dokonali zawierzenia swojego życia Miłosiernemu Panu. Góra Kalwaria to „góra zawierzenia”.
Słowa bł. Bronisława: „Jezu na krzyżu, Tyś Nauczycielem moim, Wodzem moim, Siłą moją – Gwiazdą wśród bałwanów życia mego – Tyś wszystkim; przeto dzięki Ci i chwała na wieki”. „Pragnę – słuchaj co Bóg z krzyża do Ciebie mówi”! „Patrz na krzyż, patrz na wyniszczenie Jego w Przenajświętszym Sakramencie, oto tak cię kocha, oto tak pragnie połączyć się z tobą i walczyć przeciw wspólnemu nieprzyjacielowi. O Jezu, wyzuwam się ze wszystkiego; oddaję Ci się cały zupełnie. Myśli, słowa, uczynki – niech będą Twoje! Pragnę! Pragnę cierpieć z Tobą! Na krzyż! Lecz Jezu! Słabym, niedołężnym, sama nędzota ze mnie! O Maryjo! Pani moja, Matko moja, naucz mnie z Jezusem i dla Jezusa cierpieć miłośnie! Niech nie szukam innego spoczynku, innej rozkoszy, innej chluby, jeno w krzyżu Chrystusa, Syna twego”! „Dzięki Ci Jezu Ukrzyżowany, że mię czynisz uczestnikiem poniżenia i cierpień krzyża Twego”.
W Wielki Piątek, w dzień Twojej zbawczej śmierci za każdą i każdego z nas – drogami przemierzanymi przez bł. Bronisława – przybywamy, Chryste na wzgórze Sanktuarium Świętego Michała Archanioła i błogosławionego Ks. Bronisława Markiewicza, przyjmując z wiarą, że miejsce to, jest miejscem szczególnie wybranym przez Ciebie. Jest to wzgórze błogosławionych wysiłków duszpasterskich, wychowawczych, patriotycznych i społecznych – wzgórze, na którym w formie zbawczego krzyża formują się dwa zawołania: „Któż jak Bóg” oraz „Powściągliwość i Praca”. Sięgamy do obietnic pozostawionych w charyzmatycznym przesłaniu błogosławionego Bronisława i prosimy: Jezu Chryste zanurz nas w morzu łask Twoich. Amen!
Stacja XIII: Jezus zdjęty z krzyża i złożony na rękach Niepokalanej.
Jak wielkie było zawierzenie Boga człowiekowi, gdy umieścił swój majestat w łonie Najświętszej Maryi Panny. Na Górze Kalwarii, przed jej zbolałym sercem i na jej dłoniach umieszczono Ciało Chrystusa zdjęte z krzyża. Ona – Niepokalana nie zawiodła zaufania Bożego. Wytrwała aż do końca, przyjmując bardzo bolesne wymogi Bożego zaufania.
Słowa bł. Bronisława: „Patrz na Rany Jego! Oto tak kocha nad wszelkie pojęcie ludzkie ciebie mizernego i każdego innego człowieka”. „Niegodnym piastować na ręku Tego Pana, którego pokorna i Niepokalana Maryja piastowała”. „Wybrałeś mnie Panie z tysiąca, a ja wielce grzeszny. Mam Cię codziennie piastować, pożywać – i drugich karmić Ciałem Twoim. Poniżać się będę ciągle bez ustanku. Poniżać się i poniżać się. Cieszyć się, gdy upokorzenie lub jakikolwiek krzyż na mnie przypadnie”.
O Ciało Chrystusa, które chcesz spocząć na moich wargach podczas Komunii świętej, proszę Cię poprzez wstawiennictwo Matki Bolesnej – niechaj te wargi będą czyste i wolne od brudu grzechowego; niechaj będą podobne do dłoni Maryi.
Jezu! Tak trudno pojąć Twoje zawierzenie człowiekowi: wchodzisz pod postacią chleba i wina w ciało człowieka, aby mu przynieść zbawienie. Proszę Cię – niechaj każdorazowe Twoje przyjście do mnie – będzie dla mnie chwilą zawierzenia Twojemu Miłosierdziu. Amen!
Stacja XIV: Jezus złożony do grobu.
Kiedy życie dobiega końca, człowiek zadaje sobie pytanie: czym wypełniłem poszczególne lata, miesiące, tygodnie i dni? Ponieważ zostaliśmy stworzeni na obraz i podobieństwo Boże oraz jesteśmy dziećmi Bożymi, nasze życie powinno być wielkim zapisem dobroci, miłości oraz Bożych interwencji, w których mieliśmy swój udział. Na sądzie ostatecznym stanie przed nami Bóg Miłosierny i zapyta: czy byłeś świadkiem mojego Miłosierdzia? Czy zapisałeś karty swojego życia czynami miłosierdzia? Czy starałeś się naśladować w tych czynach błogosławionego Bronisława Markiewicza, którego dałem tej ziemi jako dobrego pasterza? Czy zanurzyłeś swoje życie w cudownym zawołaniu: „Jezu ufam Tobie”? Gdy sprawdzian z naszego życia wypadnie pozytywnie, nasz grób będzie grobem zmartwychwstania ku życiu wiecznemu.
Słowa bł. Bronisława: „Najważniejsza chwila w życiu – śmierć. Ona rozstrzyga o całej wieczności – rozumnie więc i słusznie często o niej myśleć o niej i gotować się, zwłaszcza, że może być lada chwila – nieprzyjaciel wystąpi przeciw mnie z bronią: przeciw wierze – rozpaczą, zarozumiałością i widziadłami – a osobliwie będzie bić na moją skłonność nałogową: pychę. Powtarzaj więc ciągle w sercu: nic jestem- mniej niż nic – szanuj Chrystusa w bliźnim – spocznij w Chrystusie Ukrzyżowanym – staraj się pokochać krzyż”. „Obojętny jestem, jakakolwiek mnie śmierć spotka i gdziekolwiek, choćby i dzisiaj – obojętny jestem, co się z moim grzesznym ciałem po śmierci stanie, czy ludzi odstręczać będzie, czy też nie będzie ich wstrętem przejmować, byłeś tylko Ty, Panie Jezu był pochwalony”.
Jezu Miłosierny! Tak często zwracamy się o dar przebaczenia i spokój duszy dla naszych zmarłych. Wspominamy zmarłe Michalitki i Michalitów; wspominamy byłych wychowanków błogosławionego Bronisława i michalickich zakładów wychowawczych; wspominamy zmarłych, którzy przychodzili na to wzgórze, przyzywając wstawiennictwa św. Michała Archanioła i bł. ks. Bronisława Markiewicza. W twym miłosierdziu ich zanurzamy. Jezu Chryste! Kiedy będziesz przeglądał zapisy naszego życia, „miej również miłosierdzie dla nas”. Amen!
Zakończenie:
Z pomocą bł. ks. Bronisława Markiewicza, kroczyliśmy Panie drogą prowadzącą na wzgórze, które okazało się w Twoich odwiecznych zamysłach miejscem wielkich dzieł Twoich. Wielkich dzieł Twoich nie wolno zapominać. Rozeznając je, błogosławiony Bronisław całkowicie zawierzył Twojej Opatrzności. Jego zawierzenie było ogromne. W swoim świętym zamyśle zażądałeś od niego ofiary, a on dzięki Twej łasce, przyjmował każde Twoje wezwanie. Jego przykład życia, jest dla nas pouczeniem, w jaki sposób przyjmować dar miłości Twojej, który należy przelewać na innych – szczególnie na dzieci i młodzież.
Słowa bł. Bronisława: „Dzięki Ci Ojcze i Panie Najwyższy, żeś dla mnie Syna swego Jednorodzonego na ziemię zesłał, by wycierpiał za mnie tak okrutne męki i by do Ciebie modlił się za mną. W moc zasług i modlitw Tych Chrystusa Pana błagam Cię Panie, daj mi poznać siebie i Ciebie tak, iżbym się wyzuł ze siebie, a mieszkał w Tobie a Ty we mnie. Weź Panie wolę moją, rozum mój, pamięć moją – zwracam Ci je na powrót – a rządź mną, kieruj mną. Wola Twoja, moją wolą. Amen”.
Miłosierny Panie! Przed Twoim majestatem składamy wszystko co życie nasze stanowi. Amen!
Za: www.michalici.pl