„Jedności święta! Unio święta! Sam ten wyraz już boleścią serce trapi” – pisał św. Rafał w artykule do Księgi Pamiątkowej Mariańskiej wydanej we Lwowie z okazji 50-lecia dogmatu o Niepokalanym Poczęciu (Lwów-Warszawa 1905, s. 403-427). W rzeczywistości od samego dzieciństwa doświadczył on dramatu podziału Kościoła. Już w samym Wilnie a następnie w Brześciu zauważył smutny los unitów, dyskryminowanych przez rząd carski, faworyzujący Prawosławie. W swych Wspomnieniach wielokrotnie ubolewa nad rzeczywistością podziału chrześcijaństwa, a niezgodę nazywa największym nieprzyjacielem ludzkiej społeczności. Gdzie indziej wyznaje, że nie mógł się oprzeć wewnętrznemu pragnieniu ujrzenia Moskwy nawróconej.
Do Karmelu wstąpił po to, aby służyć Chrystusowi i pracować dla jedności Kościoła. Wspomina, że jeszcze na Syberii przeczytał w Księdze Żywotów ks. Piotra Skargi notatkę „o Zakonie Najśw. Maryi Panny z Góry Karmelu, o istnieniu jego naprzód na Wschodzie, następnie o przeniesieniu na Zachód”. I wtenczas „przyszło mu na myśl: otóż właśnie zakon, który ma zjednoczyć odpadłych do schizmy z Kościołem świętym” (Wspomnienia, Lublin 1965, s. 113). Przedziwnie prowadzony przez Opatrzność, po dziesięciu latach wstąpił do tego zakonu i rzeczywiście pracował dla unii świętej. Mimo że czasem brakowało mu sił, nie zawsze służyło zdrowie, to było jedynym jego pragnieniem, jedynym jego marzeniem: „Proszę modlić się za mnie – pisał do jednej karmelitanki bosej z Francji – aby przede wszystkim Bóg raczył mi udzielić łaski umiłowania cierpienia i wytrwania na tej drodze. Chociaż jestem u schyłku moich dni – liczę już 62 lata – nie mogę uwolnić się od tej myśli, że dobry Bóg, o ile pozostanę Mu wierny, zmusi mnie swoją łaską, by pracować jeszcze dla jedności Kościoła poprzez Karmel Matki Bożej” (List 949).
W tym celu, poprzez swoich znajomych, propagował szkaplerz karmelitański w Rumunii i nabożeństwo to przynosiło bogate owoce na polu ekumenicznym, bo liczni prawosławni prosili o szatę maryjną, przyjmując równocześnie Credo katolickie. Z tym samym zamiarem posyłał szkaplerze na Węgry, a zwłaszcza na Syberię, ponieważ, jak sam wyznaje, było dlań „niemożliwością uwolnić się od tej myśli jedności Kościoła, która stała się dla niego koniecznością; a wszystko przez Najświętszą Pannę! Ale nie tylko Rumunia, lecz także i Rosja” (List 952).
I co więcej, św. Rafał Kalinowski był głęboko przekonany, że unia pomiędzy katolicyzmem i prawosławnym mogłaby nastąpić poprzez kult Matki Bożej, bardzo żywy zarówno w Kościele Rzymskim jak i w Cerkwi Prawosławnej. Nie wolno nam pominąć tej jego intuicji, natchnionej przez Ducha Świętego. Maryja Dziewica wydała na świat Chrystusa jedynego i niepodzielnego, Głowę jednego i niepodzielnego Ciała Mistycznego, Drogę, Prawdę i Życie wszystkich chrześcijan. Czy nie byłoby zatem dobrze w naszych poczynaniach ekumenicznych powrócić do początków naszego odkupienia, do Maryi z Nazaretu i za Jej pośrednictwem odnaleźć zatraconą jedność? Intuicja ta została podjęta przez Sobór Watykański II, który w dekrecie o ekumenizmie (nr 15), mówiąc o czynnikach łączących nas z Kościołami Wschodnimi, nie pominął kultu Bogurodzicy. Również św. Jan Paweł II w encyklice Redemptoris Mater (nr 33) przypomniał te same aspekty, czyniąc aluzje, podobnie jak o. Rafał, do ikon maryjnych czczonych na Rusi.
Ekumeniczną postawę św. Rafała przypomina nawet kolekta mszalna, która – jak wiemy – recytuje: „O Boże, który (…) św. Rafała napełniłeś wielkim umiłowaniem Kościoła, spraw, abyśmy wielkodusznie współdziałali dla osiągnięcia jedności wszystkich wiernych w Chrystusie”.
o. Szczepan T. Praśkiewicz OCD
Za: www.karmel.pl