Obyśmy tylko zdrowi byli! — słyszymy te, bodaj najczęściej wypowiadane, życzenia na spotkaniach rodzinnych. Sami, zwłaszcza w ostatnich tygodniach, ozdrowienia wyczekujemy. A jednocześnie mamy to błogosławione doświadczenie słuchania ludzkich historii niesienia chorób przez lata — z wiarą cichą i pokorną. „Na wprost, przed moim łóżkiem stoi krzyż, cierpienie Chrystusa mi wszystko tłumaczy” — mówi współbrat od lat zmagający się z ciężką chorobą i niepewnością czy to nie jest ostatni dzień.
Czego nam potrzeba, czego chcielibyśmy sobie życzyć przy okazji naszego święta? Jaki sens mają nasze dzisiejsze problemy i jak je rozwiązać — te osobiste, te w Prowincji, w Kościele, w świecie? — zadajemy ostatnio częściej to pytanie. Może stańmy wobec jeszcze ważniejszego — co Bóg nam dziś mówi, co my mamy ludziom dzisiaj powiedzieć? Zwłaszcza tym, dla których zdrowie najważniejsze — zaradnym, „niepogubionym”, bo przecież świetnie sobie sami radzą mają plany, perspektywy.
Nie przekonują ich już oratorskie kazania. Zatrzymajmy się tutaj, by nie brnąć w łatwe rozwiązania — narzekanie i marazm bądź mnożenie inicjatyw i wyszukiwanie cudownych w swej skuteczności recept czy trywialnych porad. Bardziej od słów przekonują postawy. Wiemy o tym dobrze, wszak sami jesteśmy ludźmi wierzącymi dlatego, że ktoś nas tego nauczył, przekazując nam wiarę osobiście. Wybraliśmy ten, a nie inny charyzmat jako styl życia, bo zachwyciła nas nie idea, ale ludzie, którzy nią żyją. Pozostajemy przy Bogu, wierni naszym wyborom, bo w porę ktoś nam podał rękę, której nie ominęliśmy.
Odkupienie jest faktem — Jezus umarł za nas na krzyżu i zmartwychwstał dla naszego zbawienia. To nie teoria, mit – to rany, krew, umieranie, bliskość, której nie boi się zaryzykować, to tracenie, doświadczenie odrzucenia i niezrozumienia. Mimo to, Bóg się nie cofa, nie przestaje kochać — nas i ludzi, którzy żyją obok — tych chorych, pogubionych i tych zaradnych. Święty, Mocny, Nieśmiertelny. ..!
Obecny czas to dla nas dobry moment — właśnie teraz, gdy doświadczamy różnych trudności w głoszeniu Ewangelii — by odkryć na nowo, osobiście, a może nade wszystko w naszych wspólnotach, sens i piękno życia Odkupieniem Chrystusa. Szukając rady, wpatrujmy się w krzyż. Dostrzeżmy Jezusa, który chce nam kolejny raz umyć nogi, napełnić mocą ducha, zachęcić — Idźcie i czyńcie podobnie! Takiej uległej postawy wobec Bożych wezwań uczmy się też od św. Alfonsa Liguori — szukajmy ludzi, dzielmy się tą Dobrą Nowiną że On daje trwałą nadzieję!
Człowiek, bywa czasem jak podeptana trawa, ale podnosi się zroszony Bożą łaską.
Niech nas prowadzi na tej drodze Matka Odkupiciela, św. Alfons i św. Klemens!
Z braterskim pozdrowieniem i z serca płynącym błogosławieństwem, życzę wszelakiego zdrowia.
o. Janusz Sok, Prowincjał
Warszawa, 18 lipca 2020 r.
Za: www.redemptor.pl