Leon Birkholz – Olimpijczyk, który na koniec życia został zakonnikiem

W dniu 26.04.2016 r. na grobie br. Leona Birkholza SSCC zostanie przyklejona plakietka Polskiego Komitetu Olimpijskiego PRO MEMORIA. Akt ten zostanie poprzedzony odprawieniem Mszy Świętej koncelebrowanej pod przewodnictwem Jego Ekscelencji Ks. Bp Ignacego Deca w intencji zmarłych olimpijczyków.

Br. Leon Birkholz – to chyba jedyny medalista olimpijski, który pod koniec swego bardzo ciekawego życia (sportowiec, olimpijczyk, bankowiec, żołnierz września, więziony w obozie jenieckim) wstąpił do zakonu i wiódł bardzo pobożne życie. Jest dziś trochę postacią zapomnianą, choć jest on zdobywcą pierwszego medalu olimpijskiego w wioślarstwie dla Polski w Amsterdamie w 1928 r. (czwórka ze sternikiem).

Zgromadzenie Najświętszych Serc Jezusa i Maryi zaprasza Zakonników i Zakonnice na w/w Uroczystości aby uczcić i przypomnieć jego postać. Jednocześnie mamy prośbę: jeśli w jakimś Zgromadzeniu jest podobna postać to prosimy o kontakt: zdzineksscc@hotmail.com


Olimpijczyk – Leon Birkholz. Birkholc – choć ta pisownia często używana, jest niepoprawna, nawet na oficjalnej stronie PKOL-u nazwisko jest napisane w takiej formie, czyli z błędem. Niestety trzeba powiedzieć, że to nie jedyny błąd, odnoszący się do Jego życiorysu. Również na oficjalnej stronie PKOL-u jest podana błędna data i miejsce jego urodzenia w Koronowie i w wielu materiałach jest ten błąd powielany. Urodził się w dniu 7 lipca 1904 w Toninie (podaje to w swoim własnoręcznie napisanym życiorysie, zatem nie może tu być mowy o pomyłce), zm. 26 kwietnia 1968 w Kłodzku. Jest to postać polskiego wioślarza, medalisty olimpijskiego (pierwszy medal olimpijski w wioślarstwie dla Polski), wielokrotnego mistrza Polski z zawodu bankowca. Na koniec życia zakonnika Zgromadzenia Najświętszych Serc w Polanicy Zdroju – Sokołówce.

Życie prywatne

Był synem Konstantego i Leokadii. Dzieciństwo spędził na wsi Toninek na Pojezierzu Krajeńskim, na gospodarstwie rolnym rodziców. Uczęszczał tam do szkoły ludowej. Po ukończeniu szkoły handlowej pracował od lipca 1921 w Poznańskim Banku Ziemian w Bydgoszczy jako buchalter i kasjer. Od 2 stycznia 1926 roku pracował jako kasjer w Browarze Wielkopolskim T.A. filia w Bydgoszczy. Po dwóch miesiącach rozpoczął służbę wojskową w 61 pułku piechoty w Bydgoszczy i 1 września 1927 r. zakończył ją w randze starszego strzelca. 1 listopada 1927 podjął pracę w Komunalnej Kasie Oszczędności, gdyż Poznański Bank Ziemian został zlikwidowany. Został w nim samodzielnym urzędnikiem w wydziale wkładów oszczędnościowych i pożyczek wekslowych. Z biegiem czasu systematycznie co 4 lata awansował. W 1931r. został drugim kasjerem z ograniczonym pełnomocnictwem. W 1935 r. obejmuje stanowisko pierwszego kasjera z pełnomocnictwem handlowym.

Sukces odniesiony na Olimpiadzie w 1928 obrodził w różnorodne zaszczyty. Został między innymi przyjęty przez prezydenta Ignacego Mościckiego, a marszałek Józef Piłsudski łaskawie częstował ich papierosami. W 1929 roku został odznaczony brązowym Krzyżem Zasługi przyznanym przez Ministerstwo Przysposobienia Wojskowego i Wychowania Fizycznego. Jego sukcesy sportowe brały się z ciężkich codziennych treningów. W Towarzystwie nazywano go „połykaczem kilometrów” – co roku zdobywał w BTW pierwszą nagrodę dla zawodnika, który w ciągu sezonu przewiosłował największą ilość kilometrów. W 1925 r. było ich 5368 a w 1927 już 6325.

Pracując w Banku nabrał cudownej biegłości w liczeniu pieniędzy, nie patrzył na banknoty lecz klientowi w oczy, zawsze rachował po niemiecku, po polsku tak szybko nie potrafił. Nigdy nie miał w kasie manka ani superaty. Oto fragment opinii jaka mu została wystawiona: Nadzwyczajna pracowitość, sumienność, zdolności i wykwalifikowana znajomość książkowości (dzisiaj powiedzielibyśmy księgowości) i w ogóle wszystkich czynności bankowych. Pan Birkholz jest człowiekiem trzeźwym, obowiązkowym, punktualnym i pod każdym względem godnym zupełnego zaufania. (Poznański Bank Ziemian dnia 31 grudnia 1935 r.) I jeszcze inna opinia: Pan Birkholz, który jest człowiekiem zdolnym, pilnym oraz akuratnym i szybko orientującym się wykonywał powierzone mu czynności zawsze ku naszemu zupełnemu zadowoleniu wykazując wszelkie zdolności do zajmowania samodzielnego stanowiska (KKO 31.08.1939 r.). Oprócz pracy w banku Leon Birkholz miał jeszcze wypożyczalnię filmów, był zatem człowiekiem zamożnym przy tym oszczędnym. Stać go było nawet na kupno samochodu, przedwojenny Polski Fiat kosztował 2 300 zł. Gotówkę chciał ulokować w części majątku Wielowieś, którą zamierzał kupić jego ojciec Konstanty, ale w tym samym czasie kolega z olimpijskiej osady Franciszek Bronikowski bronił się przed plajtą swojej fabryki mebli i Leon pożyczył mu 10 000 zł. Za kilka lat Bronikowski zamiast pieniędzy ofiarował mu luksusowe meble, które przepadły potem po wojnie w Szczecinie. Mimo braku wsparcia od syna Konstanty Birkholz zadłużył się i kupił 62 ha majątku w Wielowsi.

W bydgoskim mieszkaniu Leona stało kilka szaf garniturów. Lubił się elegancko ubierać. Był wielkim pedantem bardzo dbał o siebie. Rzucił palenie, jeździł w góry na narty, miał własną łódź wiosłową i wyścigowy rower na którym jeździł do Widzborka i z powrotem w sumie około 110 km. Był przystojnym, wysokim mężczyzną (182 cm) o ciemnych włosach. Kobiety ubiegały się o niego, lecz on nie zwracał na nie specjalnej uwagi. Bliżej był tylko z Martą Kierską siostrą żony Franciszka Żwirki sławnego lotnika, z którym się przyjaźnił. Jej ojciec miał zakład fryzjerski. Birkholz chodził do ich domu na proszone kolacje. Byli właściwie narzeczeństwem, ale w czasie wojny oczarowała go przyszła żona i zerwał z Kierską, która mocno to przeżyła i do końca życia nie wyszła za mąż.

Czasy pokoju dobiegły końca. Zmobilizowany 25 sierpnia 1939 otrzymał przydział jako płatnik w Ośrodku Zapasowym 15. Dywizji Piechoty. W czasie kampanii wrześniowej trafił 30 września do niemieckiej niewoli i był więźniem obozu jenieckiego w Radomiu. 09 październiku 1939 wrócił do Bydgoszczy i do swojej pracy jako kasjer w Komunalnej Kasie Oszczędności. Następnie (1940-1944) pracował w bydgoskim browarze jako kasjer, a przez jakiś czas jako kierownik sprzedaży. Ostatnie miesiące wojny spędził jako robotnik w przedsiębiorstwie handlującym drewnem. Przez całą wojnę mieszka nad bankiem przy ul Jagiellońskiej 2 pełniąc jednocześnie obowiązki jego dozorcy. Zatem w czasie wojny dotknęła go wyraźna degradacja społeczna. Zważywszy jego niemieckie pochodzenie, z którego mógł mieć pod okupacją przywilej, wszystko to wskazuje, że odrzucił możliwość podpisania volkslisty i potwierdził swoje spolonizowanie.

Nikt z rodziny Birkholz nie służył w czasie II wojny w armii niemieckiej. Niektórych dotknęły zaś prześladowania. Brat Edmund jako sanitariusz brał udział w wojnie obronnej w 1939 r. 18 września wzięty do niewoli do maja przebywał w XX stalagu. Nie został volksdeutschem lecz sam zgłosił się do pracy w Rzeszy. Najpierw pracował jako stolarz, ale wolał rolnictwo i do końca wojny uprawiał ziemię u baura pod Hamburgiem. Siostrę Bolesławę Kantak wraz z mężem wysiedlono w nocy z 10 na 11 lipca 1941 z Zalesia do obozu przejściowego w Pucku i oni nie ulegli pokusie volkslisty. Resztę okupacji spędzili na robotach na Kępie Oksywskiej 12 maja 1945 wrócili do siebie.

Leon Birkholz już 12 lutego 1945 został wicedyrektorem Komunalnej Kasy Oszczędności w Bydgoszczy. Jednocześnie działał społecznie w Miejskiej Radzie Narodowej i Wojewódzkiej Komisji Powodzian. Podobno proponowano mu pracę w Ministerstwie finansów, ale sprawa ucichła, gdy nie chciał zapisać się do partii. Kandydował też na stanowisko dyrektora banku, ale został nim kto inny. Pod koniec 1947 przestał pracować w banku. Odtąd spotykały go już same porażki. Przeniósł się do Szczecina. Od 1 maja 1948 do 30 czerwca 1949 roku pracował w fabryce wyrobów szklanych „Vitrogal” jako kierownik produkcji. Po likwidacji fabryki przenosi się do państwowego przedsiębiorstwa kontroli załadunku i wyładunku statków „Polcargo”. Później objął stanowisko kasjera w tamtejszym oddziale PKO. Przez kilka miesięcy (przełom 1953/1954) mieszkał w Katowicach. Na początku 1954 przeniósł się do Dusznik-Zdroju i pracował w sanatorium „Szarotka” oraz w schronisku „Pod Muflonem” (zbocze Kuźnickiej Góry). W listopadzie 1959 rozwiódł się. Wiosną 1960 wstąpił do Zgromadzenia Najświętszych Serc Jezusa i Maryi oraz Wieczystej Adoracji Najświętszego Sakramentu Ołtarza. Mieszkał w domu zakonnym w Sokołówce koło Polanicy-Zdroju, śluby czasowe złożył 22 listopada 1961, śluby wieczyste w 1964. W Zgromadzeniu pełnił funkcje ekonoma, szafarza i kwestora. Robił zakupy, przynosił jedzenie z Polanicy lub przywoził na motocyklu, prowadził rachunkowość, tak jak w banku, tak i tu błyskawicznie liczył pieniądze i zawsze wyliczył się z każdej złotówki. Chodził wcześnie spać, wstawał o 1 w nocy i szedł do kaplicy adorować Najświętszy Sakrament. Zanim inni Współbracia wstawali on przygotowywał wszystko do Mszy świętej, a potem do niej służył. Brat Wenanty wspominał, że inni pół godziny adoracji dziennej i godzinę nocnej odbywali a on adorował o wiele więcej. O. Włodzimierz Zimoląg powie o nim: była to dusza adoracyjna. Jest takie powiedzenie: roztropni w Chrystusie robią to co muszą, a szaleńcy dla Chrystusa robią wszystko co mogą. On się umartwiał, przestrzegał ślubu ubóstwa, nic sobie nie kupował, donaszał stare ubrania.

Zmarł w wyniku obrażeń odniesionych w wypadku motocyklowym, do którego doszło 9 marca 1968. Pochowany został na cmentarzu przy kościele w Starym Wielisławiu (ziemia kłodzka).

Kariera sportowa

Olimpiada – o występie na olimpiadzie marzy każdy człowiek, który rozpoczyna przygodę ze sportem niezależnie w jakim czasie żył lub będzie żył. Olimpiada i zdobycie na niej medalu jest pragnieniem każdego sportowca. Każdy medal zdobyty w jakichkolwiek zawodach jest nagrodą za włożony wysiłek, ale również mobilizacją do dalszej pracy, jednak medal olimpijski jest uwieńczeniem wszystkich medali. Leon Birkholz zdobył cztery tytuły mistrza Polski (1926 w czwórce ze sternikiem, 1929 w czwórce bez sternika, 1933 i 1935 w ósemce), poza tym miał na koncie osiem srebrnych i dwa brązowe medale mistrzostw Polski. Również dwukrotnie stawał na podium mistrzostw Europy jako brązowy medalista (1926 w Lucernie w czwórce ze sternikiem i 1929 w Bydgoszczy w czwórce bez sternika); także startował na mistrzostwach Europy w 1931 w Paryżu (gdzie ósemka odpadła w półfinale) i w 1933 w Budapeszcie (ósemka odpadła w eliminacjach).

Uwieńczeniem jego wszystkich sukcesów był brązowy medal olimpijski zdobyty w Amsterdamie w 1928 jako pierwszy medal zdobyty przez polskich wioślarzy na Olimpiadzie. Zdobył go wraz z Franciszkiem Bronikowskim, Edmundem Jankowskim, Bernardem Ormanowskim i sternikiem Bolesławem Drewkem.

Pośmiertnie został uhonorowany „Medalem 100-lecia Polskiego Wioślarstwa” (1978). W 1999 w plebiscycie na najlepszego zawodnika w 80-leciu Polskiego Związku Towarzystw Wioślarskich zajął 25. miejsce.

Olimpiada w 1928 w Amsterdamie: czwórka ze sternikiem – w eliminacjach Polacy wygrali kolejno z Japonią, Francją i Belgią. W półfinale nasi wioślarze najpierw płynąc sami uzyskali czas 7.20,4, a następnie przegrali ze Szwajcarią w czasie 7.12,8 (Szwajcaria – 7.01,4) zajmując 3 miejsce i zdobywając brązowy medal (zw. Włochy – 6.43,4).

Sporządził: o. Zdzisław Świniarski SSCC

Wpisy powiązane

Paulini zapraszają do przeżywania świąt na Jasnej Górze

RPO: ks. Michał O. w areszcie był traktowany niehumanitarnie

Franciszkańskie spotkanie na „ojcowiźnie” braci albertynów