Na wstępie s. Teresa zwróciła uwagę, że każdy człowiek szuka miłości. „To taka przestrzeń, która łączy wszystkich. Wierzących i niewierzących, bogatych i biednych, tych, którzy mają się dobrze i tych, którzy mają się źle” – powiedziała.
Następnie odnosząc się do wizerunku „Ecce Homo”, namalowanego przez Br. Alberta, tłumaczyła zebranym jak powinna być prawdziwie rozumiana miłość. Po pierwsze wskazała, że sznur krępujący Pana Jezusa widoczny na obrazie można go porównać do tych rzeczy, które wiążą człowieka wierzącego w jego życiu – grzechu, trudnych sytuacji rodzinnych czy nawet wygody.
„Czasami widzimy naszą przeszłość tylko jako krwawiącą ranę. A nie widzimy, jak pokazuje ten obraz, że ta rana jest w sercu Pana Boga. I to, że jestem w tej ranie zawdzięczam sznurowi, który mnie trzyma. I że może gdyby nie było tego ograniczenia, tej mojej bezradności, już dawno bym od Boga uciekł” – stwierdziła.
Albertynka dodała, że miłość łączy się z cierpieniem i odwołała się przy tym do przestrzeni serca, którą widać na słynnym wizerunku Chrystusa autorstwa Adama Chmielowskiego. „W tym obrazie chodzi o miłość. Nie uszanowaliśmy Boga, ale On nam pokazuje, że nawet w tej sytuacji nieuszanowania On jest miłością i Kimś, kto kocha. Pytanie tylko co ja zrobię z tą miłością?” – podkreśliła.
Dodała, że o tej wielkiej miłości Boga nie można zapominać, zwłaszcza w sytuacjach trudnych, których się nie kompletnie rozumie. „Bóg nie chce naszego cierpienia. Ale jak ono przychodzi, to tym bardziej chce, byśmy pamiętali, że On to wszystko ogarnia swoją miłością” – powiedziała.
Prelegentka mówiła także o trzcinie, którą widać na obrazie Br. Alberta w dłoni Jezusa. „Ja się najbardziej odnajduje właśnie w niej. Nasze życie jest często słabe, często kruche. I tutaj jest pytanie w czyjej dłoni chcę, by moje życie było. Bo tylko w dłoni Chrystusa będzie ono na chwałę Boga” – tłumaczyła.
Na zakończenie przestrzegła, by oddanie życia Chrystusowi nie kończyło się tylko na słowach. „Bo mówiliśmy to już wiele razy. To musi mieć przełożenie na naszą codzienność. Oddanie się Bogu i Jego przyjęcie jako Pana i Zbawiciela nie może być tylko wtedy, kiedy siedzę na barce i śpiewam. Ale przede wszystkim wtedy, kiedy przychodzi cierpienie, gdy ktoś mi powie coś trudnego, gdy spotykam bliźniego” – mówiła, wskazując, że to właśnie z miłości w relacji z samym sobą i drugim człowiekiem wierzący będą sądzeni przez Boga.
Wrześniowe spotkanie zakończyła modlitwa uwielbienia. Ewangelizację na Barce organizuje Krakowska Żegluga Pasażerska, wspólnota namARKA oraz Fundacja nowohuckie.PL i Radio Pallotti.FM.
KAI/kk
Za: www.deon.pl