Warto w tym kontekście przywołać wymowny, choć prawie nieznany, karmelitański wątek w życiu Kandydata na ołtarze. Otóż był on wyświęcony na kapłana w kościele klasztornym sióstr karmelitanek bosych pw. świętych Teresy od Jezusa i Jana od Krzyża przy ul. Kopernika, w dzielnicy Wesoła w Krakowie. Nie wiemy, czemu akurat tam abp Adam Stefan Sapieha włożył na niego ręce i namaścił jego dłonie – nie zachowała się bowiem kronika klasztorna z tamtych lat, albo jej nie prowadzono (oto jak wielką jest potrzeba pisania kronik!). Zachowało się natomiast coś więcej, bo dokument – „Testimonium ordinationis” prezbitera; dokument podpisany przez abp. Sapiehę i opatrzony jego pieczęcią; dokument, nr 9542/30, który stwierdza, że tenże Książę Arcybiskup Krakowski, „intra Missarum Solemnia, assitente Spiritu Sancto, in Ecclesia SS. Carmelitarum, in Suburbio Wesoła, Anno Domini Millesimo nongtesimo trigesimo, die vero tertia mensis Augusti (…),Antonium Baraniakad S. Ordinem Presbyteratus promivisse et ordinavisse” (w czasie uroczystej Mszy św., przy asystencji Ducha Świętego, w kościele Sióstr Karmelitanek Bosych na Przedmieściu Wesoła, Roku Pańskiego 1930, dnia 3 sierpnia, Antoniego Baraniaka promował i wyświęcił na prezbitera”.
Sadzę, że ta „ciekwostka” winna zachęcać środowiska karmelitańskie w Polsce do modlitwy o beatyfikację abpa Antoniego i do ożywiania przyjaźni salezjańsko-karmelitańskiej, która miała przecież dużo wcześniejszy wątek w czasach św. Rafała Kalinowskiego i bł. Augusta Czartoryskiego – wszak św. Rafał, jeszcze jako Józef Kalinowski, był wychowawcą „Gucia” w Paryżu i to on ukierunkował go ku duchowym synom św. Jana Bosko. Czyżby święcenia kapłańskie salezjanina w kościele karmelitanek bosych były echem tej karmelitańsko-salezjańskiej przyjaźni z tamtych czasów? Salvo semper meliori iudicio!
o. Szczepan T. Praśkiewicz OCD