W tym roku na przemyskim Karmelu – bo takiego określenia używają mieszkańcy naszego pięknego miasta – przeżywamy 400 lecie męczeńskiej śmierci o. Makarego Demeskiego, karmelity bosego. Był on podprzeorem klasztoru u samych początków naszej obecności w Przemyślu. W czerwcu 1624 roku miasto mierzy się z wielkim niebezpieczeństwem. Życiu mieszkańców zagrażają zbliżający się Tatarzy. Pojawia się nagła potrzeba posłania poselstwa, by pertraktować z najeźdźcą. Wysłany zostaje o. Makary, były zawodowy żołnierz w randze rotmistrza, który brał udział w niejednej wyprawie wojennej. Nie idzie jednak walczyć, idzie wprowadzić pokój. Choć ginie, poselstwo wydaje się być sukcesem, wolność zostaje odzyskana. Ot, taki chrześcijański paradoks. Śmierć jest ceną za życie. Podobny paradoks znajdujemy patrząc na krzyż Jezusa. Zapewne więc nie bez powodu, gdy przeor klasztoru o. Andrzej Brzechwa chce posłać z o. Makarym któregoś z zakonników, ten w prostocie oświadcza: „Dosyć będzie, gdy jeden za lud umrze”.
Jest moim i moich Współbraci wielkim pragnieniem, by przywrócić pamięć o. Makarego i jego wielkiego czynu. Przed laty bardzo dotknęła mnie książka Jana Pawła II „Pamięć i tożsamość”. Papież przekonywał w niej, że aby myśleć mądrze o przyszłości, trzeba przechowywać pamięć wydarzeń, które niegdyś się dokonały. Ostatecznie – jak twierdził – najbardziej liczy się nie tyle sama historia, co właśnie PAMIĘĆ. Może być ona ukryta na półkach archiwum, w aktach i dokumentach, ale może być też złożona w sercu człowieka.
Wdzięczność nigdy się nie przedawnia i choć wydarzenia dokonały się przed 400 laty, to jednak między innymi dzięki o. Makaremu historia miasta Przemyśl i jego mieszkańców potoczyła się inaczej, niż mogłaby się potoczyć.