Dzień Prowincji, to wspaniała, doroczna inicjatywa formacyjno-rekreacyjna, wpisująca się w program formacji permanentnej Krakowskiej Prowincji Zakonu, która pozwala zakonnikom z różnych klasztorów spotkać się, porozmawiać, pomodlić, celebrować Eucharystię, umocnić więzy braterstwa przy wspólnym stole i grillu, a nadto poznać kolejne sanktuarium (poprzednie Dni Prowincji odbyły się bowiem w Tuchowie, na Świętym Krzyżu, w Niegowici, w Szczyrzycu, w Rytwianach…).
Najstarszym uczestnikiem drugiej tury Dnia Prowincji był o. Dominik Wider z Krakowa, prawie dziewięćdziesięciolatek, najmłodszym zaś o. Kazimierz Duda z Lublina, nieco ponad trzydziestoletni. Nie zabrakło misjonarzy z Afryki, tj. o. Kamila Ratajczaka i o. Eliasza Trybały, współbraci ze Słowacji – o. Rudolfa Bartala i o. Andreja, Valenta, a nadto z Niemiec –o. Pawła Bębna.
Historię sanktuarium kalwaryjskiego i wiele budujących anegdotek przedłożył nam w swej gawędziarskiej opowieści o. Melchior, przedstawiciel klasztoru bernardynów. Ton dla całości tej braterskiej „konwiwencji” – jak z włoska mówi się dziś w wielu środowiskach – nadawał przełożony prowincjalny – o. Tadeusz Florek. Przewodnicząc Eucharystii i wygłaszając homilię wspaniale zharmonizował zachętę do „servire Deum et hominibus” z „ricreare”, a przede wszystkim – w nawiązaniu d0 450-lecia reformy Karmelu – z „jubilate Deo omnis terra, psallite Domino cum laetitzia”. O wiktuały na obiednim stole, a zwłaszcza o różnorodność napojów przy grillu dbał radny i ekonom prowincjalny – o. Jarosław Janocha. O. Prowincjał nie miał jednak za dużo czasu, by się nimi delektować, by wszyscy bardzo „garnęli się do niego”, by porozmawiać, znając jego dyspozycyjność i dobroć serca.
Nie zabrakło wspomnień, pogawędek, opowieści, przechwałek; kto chciał, mógł przejść kalwaryjskie „dróżki”; o. Stanisław Bielat, dzielny bibliotekarz z Wadowic zakupił całą reklamówkę książek w sanktuaryjnej księgarni; niektórzy ubolewali, że nie mogli zagrać w piłkę „jak za młodych lat”; o. Jerzy Gogola i Jan Krawczyk uprawiali swoje „hobby” fotograficzne; inni snuli się po krużgankach klasztornych z różańcem w ręku… Wszyscy, umocnieni duchowo i pokrzepieni także fizycznie, wracali późnym popołudniem do siebie, by „wysoko dzierżyć sztandar obserwy zakonnej i dążyć do niebieskiego Jeruzalem”.
o. Szczepan T. Praśkiewicz OCD
Za: www.karmel.pl