Pierwszą rocznicę śmierci dominikanina, przypadającą 21 grudnia, jego warszawscy przyjaciele uczcili Mszą św. w kościele dominikanów na Starówce oraz wieczorem wspomnień w Teatrze Polskim.
Liturgii w kościele św. Jacka przewodniczył kard. Kazimierz Nycz, metropolita warszawski, który w słowie pasterskim na zakończenie Mszy św. podkreślił, że na przykładzie o. Jana widać jak wiele może dokonać jeden człowiek, który zaufa Bożej Opatrzności.
Nie ukrywajmy – mówił kard. Nycz – że stawialiśmy znaki zapytania obserwując jego działalność, ale liczne dzieła, które pozostawił po sobie o. Góra, potwierdzając słuszność jego metody duszpasterskiej. Zdaniem Metropolity warszawskiego o. Góra osiągnął tak wiele, gdyż ciągle szukał nowych sposobów dotarcia do młodych i był człowiekiem, “któremu się chciało i który pozwolił się prowadzić Bożej Opatrzności”.
Na ten wątek zwrócił wcześniej uwagę w kazaniu o. prof. Jacek Salij OP, przyjaciel zmarłego przed rokiem dominikanina. Stwierdził on, że o. Jan nie miał w sobie postawy giganta, który by chciał zrobić “nie wiadomo co”, był zwyczajnym księdzem, jednak Opatrzność Boża tak nim pokierowała, że dokonał wielkich rzeczy. Został duszpasterzem studentów wbrew własnej woli, ale szybko okazało się, że to Opatrzność Boża postawiła go na tym miejscu.
Kaznodzieja przypomniał, że o. Jan zmarł rok temu podczas odprawiania Mszy św., a ostatnim tekstem Pisma Świętego jaki słyszał na ziemi był fragment “Pieśni nad Pieśniami”, jego ukochanej księgi, która pozwoliła mu zrozumieć i zachwycić się, że Kościół jest kobietą, Oblubienicą Baranka.
Pełen wzruszeń i wspaniałych przeżyć artystycznych był wieczór poświęcony o. Janowi w Teatrze Polskim, którego dużą scenę udostępnił dyrektor Andrzej Seweryn. Imprezę prowadzili o. Tomasz Dostatni OP i Agata Młynarska, która wyznała, że o. Jan Góra był dla niej prawdziwym ojcem. Mówił do niej: “Agata, kocham cię, ale ty kochaj Lednicę. Rzucaj wszystko i przyjeżdżaj”. – I przyjeżdżałam, bo nikt nie potrafił mu odmówić – dodała Młynarska.
Teksty o. Jana czytali jego przyjaciele, wybitni aktorzy: Andrzej Seweryn i Wiesław Komasa.
Licznie zgromadzoną publiczność rozgrzali wychowankowie o. Góry, sopranistka Agnieszka Gertner-Polak, którą o. Jan nazywał “swoją Gwiazdą”i która wystąpiła w towarzystwie swojej siostry Justyny Gertner-Piechel (wiolonczela) i rapera Dominika “Doniu” Grabowskiego, oraz góral ze Ślemienia Marcin Pokusa, zwany “maskotką ojca Jana”, który przyjechał z Zespołem “(I)Gramy z Pokusą”.
Legendarnego duszpasterza wspominali jego przyjaciele i wychowankowie. Prawosławny arcybiskup Abel mówił o ojcu Górze jako “praktycznym ekumeniście”, który wyciągał od niego utensylia prawosławne, jak kadzidła i aromatyczne świece z wosku. – Jak się spotykaliśmy, piliśmy herbatę, jedliśmy szarlotkę, choć wiedzieliśmy, że to jest zabójcze dla cukrzyków i że to może być ostatni raz – żartował prawosławny hierarcha.
Tadeusz Syka zwrócił uwagę, że o. Jan miał wielką umiejętność jednoczenia ludzi, o czym świadczy dzisiejsza uroczystość. – Pokażcie mi takie miejsce, gdzie jeden człowiek gromadzi polityków z lewa i z prawa, a także przedstawicieli różnych wyznań i religii – wołał ze sceny Syka, który zorganizował warszawskie obchody pierwszej rocznicy śmierci o. Jana Góry wraz ze swoim bratem Maciejem, o. Tomaszem Dostatnim i Anną Wachowiak – impresario Teatru Polskiego.
– Kolejny przyczółek o. Jana został zdobyty – oznajmiła Agata Młynarska. – Teatr Polski czuje się szczęśliwym podbitym – odpowiedział dyr. Seweryn.
Za: www.deon.pl.