Od 50 lat nad wejściem do romańskiej świątyni widnieje papieski herb – to znak szczególnego przywileju, jaki temu miejscu nadał papież Paweł VI, wynosząc kościół do godności bazyliki mniejszej. Ale kto zna bogatą historię tego miejsca, której w diecezji równa się tylko Tumskie Wzgórze i katedra w Płocku, nie dziwi się temu szczególnemu wyróżnieniu. – Szczycimy się tym papieskim przywilejem, ale jeszcze bardziej dziękujemy za żywe znaki łaski Bożej i orędownictwa, jakie w tym miejscu otrzymujemy przez Maryję – mówił w czasie Mszy św. ks. Łukasz Mastalerz, proboszcz parafii.
Do szczególnej roli czerwińskiego wzgórza w historii Polski nawiązał również bp Piotr Libera, który przewodniczył Mszy św. Mówił o jego benedyktyńskich początkach, obecności w tym miejscu kanoników regularnych, chwale królewskiej przeprawy przez Wisłę Władysława Jagiełły i płomiennym kazaniu bp. Jakuba z Korzkwi, o maryjnej pobożności i ciężkiej pracy rolników, przypomniał także o 95 latach wytężonej salezjańskiej pracy wychowawczej i duszpasterskiej. Jakby dopełniając słowa biskupa, ks. Andrzej Wujek, inspektor prowincji warszawskiej księży salezjanów, nazwał to miejsce „wspaniałym dziełem sztuki, twierdzą wiary i siedzibą nauczania i sztuki, gdzie ludzie uczeni znajdują inspirację i spotykają Boga, a ludzie prości przybywają tu z pobożności i przekonują nas, że nic nie może przeszkodzić Bogu czekającemu na człowieka”.
Na początku liturgii, która była transmitowana przez TVP Polonię, bp Piotr pobłogosławił nowe serca starych czerwińskich dzwonów, które na nowo zaczęły bić w jubileuszowym roku czerwińskiej bazyliki.
KAZANIE KS. BISKUPA PIOTRA LIBERY
Czcigodni Księża Salezjanie, z Księdzem Inspektorem na czele. Umiłowani Kapłani Diecezji Płockiej, Szanowni Przedstawiciele Władz państwowych, samorządowych, oświatowych, Szanowni ludzie mediów, szczególnie Telewizji Polonia, od tylu już lat trudzącej się wokół łączenia polskich serc – tych tutaj i rozsianych hen po świecie! Umiłowani Bracia i Siostry zgromadzeni przy ołtarzu i łączący się z nami dzięki transmisji telewizyjnej,
Pozdrawiam Was z pięknego, nadwiślańskiego Czerwińska, położonego niemal w połowie drogi z Warszawy – stolicy Polski do Płocka – historycznej stolicy Mazowsza. To właśnie stąd, dzięki sygnałowi telewizyjnemu, wielu Polaków karmi się tej niedzieli słowem Bożym. A jest to dzisiaj słowo nadziei zapisane w Księdze proroka Izajasza, w psalmie 146 oraz w Liście Jakuba Apostoła:
„Powiedzcie małodusznym: «Odwagi! Nie bójcie się! Oto wasz Bóg […]! On sam przychodzi, by was zbawić»”. „Bóg wiary dochowuje na wieki, uciśnionym wymierza sprawiedliwość, Ochrania sierotę i wdowę, lecz występnych kieruje na bezdroża”. „Czy Bóg nie wybrał ubogich tego świata na bogatych w wierze oraz na dziedziców królestwa przyobiecanego tym, którzy Go miłują?”. Jak bardzo odpowiadają te słowa genius loci – geniuszowi tego miejsca, tej ziemi – nadwiślańskiej ziemi nadziei!
Chyba najlepiej prawdę tę oddał Ernest Bryll, a potem wyśpiewał niezapomniany Marek Grechuta: „Ta ziemia taka czysta, jakby umieciona skrzydłem aniołów /cicha i równinna tyle już wycierpiała, a zawsze dziecinna /ufa, że dobroć jest tylko dobrocią a prawo tak jest prawem /jak pola się złocą, kiedy żyto dojrzewa, jak zimą śnieg pada. /Tu wierzą wciąż, że sąsiad szanuje sąsiada, że chleb jest święty, jeszcze świętsza praca! /W dalekich ziemiach – za to umierali moi ojcowie /za gniazdo bociana,
za chleb, /za tę równinę, co niepokalana, /za to powietrze ze wszystkich mądrości najzdrowsze, /za ludzi zgodnych, mądrych, i cierpliwych, /za najwierniejszych z wiernych, uczciwych z uczciwych, /za mą Ojczyznę, Polszczyznę, Mazowsze – /w dalekich ziemiach za to umierali”.
Ojczyzna, Polszczyzna, Mazowsze… Czerwińsk… Już w drugiej połowie XI wieku właśnie tutaj król Bolesław Śmiały wraz z pierwszym biskupem płockim biskupem Markiem zaprosili benedyktynów z ich ora et labora, „módl się i pracuj”, żeby uczyli modlitwy, uprawy ziemi i trójpolówki (truskawki pewnie jeszcze nie, a jakie tu uprawiają truskawki, Drodzy Telewidzowie, jakie!). Kilkadziesiąt lat później rządzący Polską z Płocka Bolesław Krzywousty wraz z moim wielkim poprzednikiem biskupem Aleksandrem z Malonne sprowadzili do Czerwińska nowo powstały zakon kanoników regularnych. I to książę Krzywousty wraz z biskupem Aleksandrem ufundowali tutaj tę wspaniałą, romańską świątynię. To tu Władysław Jagiełło, ciągnąc na Grunwald, przeprawił się przez zmontowany w ciągu pół dnia czerwiński most na Wiśle, świetne dzieło ówczesnej polskiej myśli technicznej. Król wraz z księciem Witoldem zatrzymał się w klasztorze, a płocki biskup Jakub z Korzkwi – (tak to wspomina ksiądz kanonik Jan Długosz) – po wielkiej Mszy Świętej, sprawowanej dla całego zgromadzonego rycerstwa „jako pasterz tej diecezji – miał […] kazanie w języku ludowym. Rozprawiając wiele na temat wojny sprawiedliwej i niesprawiedliwej […], wykazał, że wojna podjęta przez króla z krzyżakami jest jak najbardziej słuszna, a swoim darem przekonywania zapalił serca wszystkich słuchających żołnierzy do obrony Królestwa i ojczyzny i do podjęcia walki z wrogiem”. Mijały wieki, carscy namiestnicy wyrzucili stąd zakonników, aż 95 lat temu, w 1923 roku, kolejny mój wielki poprzednik, czciciel św. Jana Bosko, męczennik niemieckiego obozu w Działdowie Błogosławiony Abp Antoni Julian Nowowiejski, sprowadził do Czerwińska księży salezjanów, którzy rozpoczęli tu swoją wszechstronną działalność duszpasterską, społeczno-oświatową, patriotyczną, muzyczną, teatralną, ze sławnymi misteriami Męki Pańskiej. Cóż jeszcze dodać, co powiedzieć? Może tak po mazowiecku: Chwała Wam za to, Umiłowani Bracia Salezjanie! Chwała!
8 września 1968 roku, a więc okrągłe 50 lat temu, odbyła się w Czerwińsku wielka uroczystość – błogosławiony papież Paweł VI nadał tej świątyni tytuł bazyliki mniejszej! To właśnie ten Złoty Jubileusz Czcigodnej Bazyliki Czerwińskiej, jednej z najstarszych w Polsce, jest głównym powodem naszego tutaj zgromadzenia, naszej dzisiejszej Uroczystości! Dwa lata później Kardynał Stefan Wyszyński, Prymas Tysiąclecia, zwieńczył papieskimi koronami obraz Matki Bożej Czerwińskiej, Matki Bożej Pocieszenia, a 12 września 1971 roku, kilka miesięcy po masakrze robotników w Gdańsku, był tu kardynał Karol Wojtyła i śpiewano: „Ojczyznę wolną racz nam wrócić Panie”. Podwarszawski Zakroczym i Czerwińsk stały się wtedy znaczącymi ośrodkami, w których formowano świadomość patriotyczną mazowieckich rolników i plantatorów. Matka Boża Pocieszenia stała się prawdziwą pociechą ludu tej ziemi w latach dogorywającego komunizmu!
Odczytana przed chwilą Ewangelia ukazuje nam Jezusa Chrystusa, jak nauczając, idzie przez miasta i wsie Ziemi Świętej. Podczas tej wędrówki, gdzieś po północno-wschodniej stronie Jeziora Galilejskiego, nasz Pan dokonuje cudu uzdrowienia głuchoniemego. Wkłada palce w jego uszy, język dotyka śliną i wypowiada słowo: Effatha– „Otwórz się!”. Jak bardzo tego Effatha potrzebują – Drodzy Moi – nasze czasy! Jak wciąż trzeba to słowo powtarzać!
Effatha! Otwórz się! Otwierajmy się na świat sprawdzonych wartości polskiej historii, zapoczątkowanej przy chrzcielnym źródle Mieszka I! Na świat Bożych wartości, wartości życia naszych świętych: Wojciecha, Stanisława biskupa, Stanisława Kostki, Siostry Faustyny, Jana Pawła II, Księdza Jerzego, Prymasa Tysiąclecia! W dokonującej się odbudowie Rzeczpospolitej otwierajmy się także na świat wartości wskazanych przez naszych największych: Piłsudskiego, Dmowskiego, Paderewskiego, Korfantego, Karskiego, Lecha Kaczyńskiego. Nauczycieli wartości mamy tutaj! Niepotrzebne jest nam szukanie sędziów i adwokatów polskich spraw za granicą, niepotrzebna jest uprawiana na siłę „pedagogika wstydu”, niepotrzebna „polityczna poprawność” tamtejszych niechrześcijańskich, często zepsutych elit!
Effatha! Otwórz się! Otwórz się na piękno, głębię wiary. Bo jesteś głuchoniemy, niedowidzący, jeśli nie potrafisz dostrzec piękna i głębi: modlitwy, medytacji, pielgrzymki! Jeśli nie słyszysz tajemniczego głosu, płynącego z Ewangelii, z Mszy Bacha czy z „Modlitwy Pana Cogito podróżnika” Herberta! Jeśli w ludzkiej wierze i jej poszukiwaniu widzisz tylko zbędny balast, w Kościele – tylko brud, w księdzu – tylko „kler”. Tak, jest słabość i grzech, ale to nie jest prawda o wierze, o Kościele, o księdzu! Cała prawda! Wołam o to z Czerwińska, w roku tego cudownego, czystego, młodziutkiego św. Stanisława Kostki, pochodzącego także stąd, z Mazowsza! Miał zaledwie 18 lat, ten polski, mazowiecki szlachcic – syn zakroczymskiego, a przez to i czerwińskiego kasztelana, gdy jak najlepszy piechur szedł przez kawał Niemiec, Austrii i Włoch, żeby u boku Ojca świętego bronić ideału Chrystusowej wiary! Z imieniem Maryi na ustach! Z renesansowym hasłem Ad maiora natus sum!– „Do wyższych rzeczy jestem zrodzony!”.
To dobry ideał! Możesz go przyjąć, żyć nim! Wystarczy tylko Twoje Effatha! Amen!