„Nie można było sobie wymarzyć piękniejszego dnia niż uroczystość narodzenia św. Jana Chrzciciela, na dzień narodzenia nowej rodziny zakonnej” – przyznał w pierwszych słowach homilii abp Wojciech Polak tłumacząc, że właśnie przez św. Jana Chrzciciela „dociera i do nas prawda o naszym życiu i powołaniu, o naszym wybraniu i posłaniu”. Tego właśnie dnia – jak przypomniał dalej – dokładnie sto lat temu, na dawnych Kresach Rzeczypospolitej, w Białej Cerkwi koło Kijowa powstało Zgromadzenie Sióstr Benedyktynek Misjonarek założone przez Matkę Jadwigę Kuleszę, która przy wsparciu Jadwigi Aleksandrowicz, zakładając ochronkę dla dzieci osieroconych, „odważnie odpowiedziała na dar i łaskę Bożego powołania”. „Ta kobieta widziała dobrze, że Bóg posyła ją do ludzi udręczonych z konkretną pomocą. Widziała, że potrzebuje Jej dłoni i Jej serca. Wiedziała też, że tak konkretne dzieło domaga się wsparcia i współdziałania, że nie można podejmować go samemu, że aby przetrwać i autentycznie przynieść pomoc, potrzebuje wspólnego wysiłku. Dlatego 24 czerwca 1917 roku w Białej Cerkwi odbyła się uroczystość obłóczyn pierwszych kandydatek. To – jak wspominają dziś same jubilatki – historyczny moment narodzin. Myślę, że tak właśnie, oddając swoje życie Chrystusowi i osieroconym przez wojnę i pozbawionym normalnego domu i rodziny dzieciom, już te pierwsze odczuwały, że istotnie ręka Pańska była z nimi” – stwierdził prymas.
„W tym uroczystym dniu – mówił abp Polak – gdy wracamy do początków, gdy dziękujemy Bogu za wierność i za wytrwałość w benedyktyńskim charyzmacie, i my za papieżem Franciszkiem powtarzamy, że „w istocie opowiadanie swej historii jest składaniem chwały Bogu i dziękczynieniem Jemu samemu za wszystkie Jego dary”. Ale jubileusz – mówił prymas – to także okazja do rachunku sumienia i szansa na odnalezienie w historii siły i mocy do dalszej wspólnej drogi. „Idziecie nią w tym świecie, który oczekuje szczególnej wyrazistości w dawaniu naszego świadectwa Chrystusowi” – stwierdził metropolita gnieźnieński. Ten świat – mówił dalej – patrzy jednak na nas, odkrywając nie tylko moc naszych słów, ale pociągającą siłę naszej miłości, troski, serdeczności i czułości, z jaką Jezus, przez życie, powołanie i posłanie, każdej i każdego z nas, pragnie dziś dotrzeć i ogarnąć nią naszych współczesnych. Przygotowaniu drogi Jezusowi do serc ludzkich musi bowiem towarzyszyć dobre rozeznanie i rozpoznanie sytuacji człowieka. Musi też towarzyszyć nasza pokora, czyli serce odważne, zdolne pojąć, że we wszystkim, czym jesteśmy i co czynimy, On sam ma wzrastać” – przypomniał.