Po co światu zakonnice? – Na to pytanie odpowiada siostra Małgorzata Krupecka USJK ze Zgromadzenia Sióstr Urszulanek Serca Jezusa Konającego. Bóg chciał żeby modliła się, pracowała i była szczęśliwa w tej konkretnej rodzinie zakonnej. 2 lutego w Kościele obchodzony jest Dzień Życia Konsekrowanego.
– Wierzę, że od zawsze, jeszcze przed stworzeniem świata, Pan Bóg miał taki plan wobec mnie – żebym była zakonnicą, bo chce żebym była szczęśliwa. To plan pełen miłości i dlatego wymyślił dla mnie taki projekt życia i szczęścia – żebym żyła dla innych jako siostra wszystkich. I teraz już ode mnie zależy, jak ten pomysł na moje życie przyjmę i czy go zrealizuję, czy otworzę się na łaskę i współpracę z Panem Bogiem – wyjaśnia s. Małgorzata.
Przypomina, że osoby konsekrowane nie żyją dla siebie, ale rozwijają charyzmat dany Kościołowi w konkretnym zgromadzeniu zakonnym. – Mamy pokazywać innym perspektywę wieczności, swoim radykalizmem pomagać im żyć Ewangelią, mamy być jasnym, mocnym światłem dla gubiących orientację.
– Każda i każdy z nas ma obowiązek się rozwijać – duchowo, intelektualnie, emocjonalnie, zawodowo. Dzieje się to przez modlitwę, przez spotkania, lektury. Dla mnie przełomową lekturą była adhortacja Jana Pawła II „Vita consecrata” z 1996 r., poświęcona życiu konsekrowanemu. Przeczytałam ją, gdy byłam już dwa lata po ślubach wieczystych. Sądzę, że gdyby Jan Paweł II niczego więcej nie napisał, i tak przeszedłby do historii dzięki temu dokumentowi. Nie tylko dlatego, że jest to pierwszy w dziejach Kościoła tak wielowymiarowy dokument o życiu zakonnym, ale dlatego, że tak przemawia swoją prostotą i świeżością. Nie wiem, czy ktoś inny potrafiłby, tak jak to zrobił Jan Paweł II, nazwać życie konsekrowane „jednym z widzialnych śladów, które Trójca Święta pozostawia w historii, żeby wzbudzić w ludziach zachwyt pięknem Boga i tęsknotę za Nim”. Gdy się takie zdanie przeczyta, chciałoby się jeszcze lepiej żyć i być bardzo dobrą siostrą zakonną. Papież pisze, że zadaniem osób konsekrowanych jest poszukiwanie Bożego piękna w obliczach sióstr i braci, zniekształconych przez głód, choroby, upokorzenie, przemoc, poniżenie. Zrealizowanie tego, o czym pisze św. Jan Paweł II, to zadanie, którego nie możemy tracić z oczu – mówi urszulanka.
S. Krupecka opowiada też historię własnego powołania. Są siostry, które niemal od kołyski wiedziały, że będą zakonnicami. Z s. Małgorzatą było inaczej, najpierw skończyła polonistykę na KUL-u, zaczęła pracę w szkolnej bibliotece i dopiero rok po studiach, gdy otwierały się rozmaite perspektywy zawodowe, podjęła decyzję… Był letni wieczór w czasie wakacji, gdy zaczęła zastanawiać się nad dalszym ciągiem i przyszedł moment, gdy jasno sobie uświadomiła, że chciałaby zostać urszulanką. Wybór zgromadzenia był jednoznaczny dlatego, że spotkała wcześniej na swej drodze sporo urszulanek, szczęśliwych, spełnionych kobiet, promieniujących radością, pokazujących, że są na właściwym miejscu i że ich życie ma sens.
– Czasem, gdy zastanawiamy się, czemu obecnie jest mniej powołań (choć zawsze Pan Bóg daje tyle, ile trzeba, tylko osoby powołane mają chyba więcej trudności z przyjęciem tej propozycji), myślę sobie, czy my jesteśmy przekonującym, pociągającym znakiem dla innych, czy jest oczywiste, że naprawdę jesteśmy szczęśliwe, czy wystarczająco intrygujemy innych naszym życiem.
Obecnie s. Krupecka jest historyczką Zgromadzenia, jest autorką opracowań i książek, poświęconych Założycielce, św. Urszuli Ledóchowskiej.
– Wzorem osobowym, do którego odwołują się zakonnicy, jest założyciel lub założycielka rodziny zakonnej. – Staramy się realizować ideał życia, jaki zaprojektowała i realizowała, pod wpływem Ducha Świętego, Założycielka wraz z pierwszym charyzmatycznym pokoleniem sióstr, które wspólnie rozpoczynało jej dzieło. To jest nasza droga w Kościele. Matka Urszula formowała siostry do umiłowania Boga ponad wszystko, pragnąc, aby żyły w prostocie, były pokorne, a równocześnie pełne poświęcenia i twórcze w służbie innym, zwłaszcza dzieciom i młodzieży. Uśmiech, pogodę ducha i dobroć uważała za szczególnie wiarygodne świadectwo więzi z Chrystusem, a tym samym właściwy nam styl ewangelizacji.
– Wierzę, że będę dobrą zakonnicą, jeżeli w zgromadzeniu szarych urszulanek będę żyła ewangelią w taki sposób, jaki wskazała Założycielka. Dlatego dla mnie fascynującą przygodą jest badanie jej życia, charyzmatu i szukanie odpowiedzi na pytanie, w jaki sposób tym charyzmatem mamy żyć dzisiaj w nowej sytuacji, warunkach, wobec nowych wyzwań. Cieszę, że Zgromadzenie wyznaczyło mi takie właśnie zadanie.
– My, jako osoby konsekrowane, jesteśmy potrzebne ludziom, ale też inni są potrzebni nam. Jestem wdzięczna za osoby, które spotykam, a które mówią, jak ważne jest dla nich spotkanie z siostrą czy siostrami. Ten komunikat zwrotny bardzo pomaga, wzmacnia entuzjazm, umacnia w powołaniu.
S. Małgorzata Krupecka, urszulanka SJK, rzeczniczka prasowa zgromadzenia, badaczka duchowości założycielki i historii zgromadzenia.
Zgromadzenie Sióstr Urszulanek Serca Jezusa Konającego założyła św. Urszula Ledóchowska. Zostało zatwierdzone przez Kościół w 1920 roku. Dziś zgromadzenie żyje w 14 krajach. Szare urszulanki pragną iść drogą ewangelicznego radykalizmu i siostrzanej służby wszystkim, zwłaszcza najbardziej potrzebującym, przez świadectwo życia osobistego i komunii we wspólnocie oraz zaangażowanie katechetyczne, wychowawcze i nauczycielskie, charytatywne i misyjne.
Za: ekai.pl