Jasna Góra, pełniąc funkcje religijne jako ośrodek kultu maryjnego, kształtowała jednocześnie świadomość narodową Polaków. Znajdujące się w Sanktuarium wytwory kultury, dzieła sztuki wybitnych przedstawicieli życia religijnego, społecznego i kulturalnego przypominały utraconą niepodległość i odrębność narodowo-polityczną. Pamięć o niej usiłowali zaborcy wyeliminować ze świadomości współczesnych, szczególnie po zbrojnej próbie odzyskania niepodległości, jaką było powstanie styczniowe. I chociaż każdy z rządów zaborczych w różny sposób wyrażał swój negatywny stosunek do Jasnej Góry, jako ośrodka kultu Matki Boskiej Królowej Polski i jako miejsca spotkań Polaków ze wszystkich zaborów, zajmijmy się przede wszystkim polityką władz carskich wobec sanktuarium, które bezpośrednio im podlegało.
Stosunek rosyjskich władz do Jasnej Góry był jednym z przejawów generalnej tendencji zmierzającej do rusyfikacji narodu polskiego. Szczególną przeszkodę w realizacji tego celu, według władz carskich była działalność Kościoła katolickiego, a zwłaszcza duchowieństwa, które uznano współodpowiedzialnym za wybuch powstania stycznowego. Już w okresie poprzedzającym powstanie namiestnik w Królestwie Polskim, generał armii carskiej Karol Lambert, aktywność polityczną duchowieństwa łączył z podburzającym wpływem kazań w Częstochowie. Dał temu wyraz w rozmowie z margrabią Aleksandrem Wielopolskim, przeprowadzonej 11 IX 1861 roku. Udział Jasnej Góry w tak zwanej „rewolucji moralnej” w latach 1861-1862, poprzez organizowanie patriotycznych nabożeństw nawiązujących do wydarzeń w Warszawie, a także zanoszona często w Sanktuarium modlitwa: Od głodu, od ognia i od niewoli carskiej, wybaw nas Panie, musiały mieć znaczny wpływ na wzrost antyzaborczych nastrojów w Królestwie. Liczba pielgrzymek uległa w tym czasie podwojeniu. Wiele pielgrzymek przemierzało pątnicze szlaki ze sztandarami z polskim orłem, śpiewając patriotyczne pieśni. Na Jasnej Górze oprócz udziału w nabożeństwach, pielgrzymi urządzali patriotyczne demonstacje przed pomnikiem o. Augustyna Kordeckiego, uznawanego powszechnie za narodowego bohatera, symbol zwycięskiej walki z najeźdźcą. Moralne i materialne poparcie klasztoru jasnogórskiego dla powstańców i bezpośredni udział w walkach niektórych paulinów spowodował,że Jasną Górę spotykały represje jeszcze w czasie trwania powstania. Już 12 VII 1863 r. płk. Erenroth otoczył Sanktuarium jasnogórskie trzema rotami wojska i po dokonaniu rewizji w klasztorze aresztował czterech zakonników. Zostali oni osadzeni w wiezieniu w Częstochowie, potem przewiezieni do Piotrkowa, a stamtąd do cytadeli warszawskiej. Trzech z nich: o. Ambrożego Fedorowicza, o. Alojzego Bembnowskiego i kleryka Baltazara Majewskiego, zwolniono z więzienia we wrześniu zaś o. Czesława Harwozińskiego wywieziono na Sybir, gdzie przebywał już od 1862 roku na zesłaniu o. Jakub Piotrowski. W 1865 roku za aktywność polityczną zesłany został także o. Bonawentura Gawelczyk. W niedługim czasie po przybyciu do Warszawy namiestnika hr. T. Berga mającego zlikwidować powstanie, policyjny nadzór utrzymany na terenach Królestwa Polskiego wzmocniony został na Jasnej Górze okupacją wojskową. Dnia 26 X 1863 roku płk. Erenroth wprowadził w obręb twierdzy jasnogórskiej jedną rotę pułku witebskiego, co miało uniemożliwić paulinom pracę na rzecz powstania, która przejawiała się poprzez agitację do szeregów powstańczych, bądź też poprzez niesienie pomocy materialnej walczącym lub ułatwianie spotkań powstańczych dowódców na terenie Sanktuarium.
W październiku 1863 roku zamknięta została przez władze zaborcze drukarnia klasztorna, wyposażona w ostatnim okresie w najnowocześniejsze maszyny rotacyjne sprowadzone z Berlina. Drukarnia ta funkcjonowała już od 1693 roku, służąc propagowaniu kultu maryjnego, kultury religijnej i narodowej, zwłaszcza od roku 1713 kiedy rozpoczęto wydawanie książek do nauki elementarnej języka polskiego. Z uwagi na masy przedstawicieli najuboższych warstw społecznych uczestniczących w pielgrzymkach drukarnia jasnogórska spełniała ważną funkcję społeczno-oświatową. Pozbawienie Jasnej Góry własnej drukarni, a tym samym uniemożliwienie upowszechniania słowa drukowanego stanowiło jedno z najdotkliwszych ograniczeń. W tym czasie została również zlikwidowana apteka, od roku 1634 służąca przede wszyskim potrzebom pielgrzymów. Opieczętowano także bibliotekę zakonną, związaną ściśle z istniejącym w klasztorze studium zakonnym. Powyższe ograniczenia działalności Jasnej Góry traktowano początkowo jako przejściowe, ale jak się rychło okazało miały mieć charakter trwały i zapowiadały tylko jeszcze trudniejszą sytuację Sanktuarium.
Najsurowszą akcją represyjną, stanowiącą swoisty odwet za udział duchowieństwa zakonnego w powstaniu styczniowym, była kasata klasztorów. Ograniczenie, niemal likwidacja życia zakonnego w Królestwie Polskim miała osłabić aktywność Kościoła katolickiego. Likwidowaniu ognisk polskości, jakimi były klasztory towarzyszyła zakamuflowana propaganda, inspirowana przez ministra M. Milutina, ogłoszona jakoby car pragnął polepszyć położenie mas chłopskich poprzez wprowadzenie uwłaszczenia, kosztem dużej części ziem znajdujących się w posiadaniu zakonów. Ukaz kasacyjny cara Aleksandra II został wykonany w Królestwie Polskim, a także na Jasnej Górze, w nocy z 27 na 28 XI 1864 roku. Dziesięć klasztorów paulińskich uległo likwidacji. Została tylko Jasna Góra. Klasztor jasnogórski choć zaliczony do kategorii jednego z piętnastu klasztorów etatowych, w których mogło przebywać tylko czternastu zakonników, został jednak wyróżniony. Mogło w nim pracować dwudziestu czterech paulinów. Ale i tak stanowiło to bardzo poważne ograniczenie jego działalności duszpasterskiej. W XIX wieku w Sanktuarium pracowało około pięćdziesięciu zakonników, a w dniach większego napływu pątników wspomagało ponadto w posłudze duszpasterskiej piętnastu ojców z częstochowskich klasztorów: świętego Zygmunta i świętej Barbary. W mniejszym stopniu korzystano z pomocy paulinów z pobliskich klasztorów. Leśniowa i Wielgomłyn (około 30 km od Częstochowy). W obsłudze pielgrzymów brały też udział inne klasztory należące do zakonu paulińskiego. W wyniku kasaty zakonnicy musieli rozstać się z zakonem, zwłaszcza pochodzący z innych zaborów. Nowincjat i seminarium paulińskie, prowadzące szczególna ożywioną działalność po roku 1830, zamknięto, tym samym klasztor jasnogórski został pozbawiony dopłwywu młodych ludzi. O przyjmowaniu doklasztoru decydowały władze zaborcze. Poważnym utrudnieniem było zarządzenie mówiące, że do klasztoru mogą wstępować kandydaci dopiero po ukończeniu 24 roku życia. W poszczególnych wypadkach o przyjęciu decydował generał-gubernator i Ministerstwo Spraw Wewnętrznych. W następna latach pozwoleń tych nie udzielano dużo. Liczba paulinów na Jasnej Górze w latach 1882-1914 wynosiła średnio 12-13 osób. Dlatego też paulini nie byli w stanie sprostać duszpasterskiej obsłudze narastającego w tym czasie ruchu pątniczego. Niekiedy władze zaborcze doprowadzały nawet do tego, że wśród zakonników znajdowali się ludzie nie rokujący żadnych nadziei na przystosowanie się do reguły zakonnej. I tak w roku 1912 przełożeni zakonni polecili opuścić klasztor jasnogórski pięciu nowicjuszom. Władze gubernialne miały jednak inne zdanie i wydaleni nowicjusze pozostawali jeszcze na Jasnej Górze przez kilka miesięcy, dezorganizując w pewnym stopniu życie w klasztorze.
Ingerencja władz dotyczyła właściwie wszystkich dziedzin życia zakonnego, między innymi nie zawsze aprobowano zakonników na stanowiskach przełożonych. W roku 1910 przez kilka miesięcy nie zatwierdzano jako przeora o. Justyna Wolańskiego, motywując tę decyzję względami państwowo-prawnymi. W rzeczywistości jednak chodziło o to, aby nie podniósł się poziom dyscypliny zakonnej, co wydatnie usprawniało funkcjonowanie Sanktuarium.
Władze zaborcze, skazując klasztory na wymarcie pozbawiły je także bazy materialnej. Jasnej Górze odebrano Lisiniec i Mirów. Kapitały klasztorne lokowane w dobrach ziemskich lub w banku Królestwa, warte z górą 200 tysięcy złotych polskich, wzięto pod zawiadywanie skarbu Królestwa. Sytuacja finansowa klasztoru po kasacie stała się dosyć trudna. Zarzucono konserwację budynków kościelnych, klasztornych i wałów, co nie uszło uwadze opinii społecznej, wyrażonej zarówno w prasie gubernialnej jak i warszawskiej. Trudności ekonomiczne w pewnym stopniu wpłynęły także ujemnie na splendor sprawowanego w Sanktuarium kultu. Między innymi liczebnie zmniejszyła się kapela jasnogórska, pewnemu zubożeniu uległ jej repertuar, chociaż w dalszym ciągu reprezentowała wysoki poziom. Nadto nałożono na nią obowiązek udziału w większych uroczystościach prawosławnych i państwowych w miejscowej cerkwi. Przesadne wyobrażenie władz zaborczych o dochodach klasztoru i fakt, że Jasna Góra wspierała materialnie zrywy narodowe w 1830 i 1863 roku spowodowały, że z wyraźnego polecenia namiestnika Berga specjalna komisja rzeczoznawców dokonała dokładnej inwentaryzacji wraz z wyceną wartości poszczególnych przedmiotów skarbca klasztornego, a także spisu wszystkich najdrobniejszych przedmiotów w jasnogórskim klasztorze. Sprawowano kontrolę nad narzuconymi księgami przychodów i wydatków klasztornych. Wymagano szczegółowych wpisów ofiar składanych w zakrystii jasnogórskiej wraz z danymi personalnymi pątników. Paulini chcąc ustrzec ofiarodawców przed represjami policyjnymi bojkotowali to zarządzenie. Budżet Jasnej Góry dozorowała komisja złożona z trzech przedstawicieli klasztoru i trzech osób świeckich, mianowanych przez władze rządowe. W pewnym okresie zamierzano nawet wprowadzić administrację cywilną. Nadzór przybierał nieraz brutalne formy. Wyjątkowo nieludzką postawę przyjęto wobec umierającego przeora jasnej Córy o. Piotra Kuberskiego (+ 1895). Policjant czuwał przy drzwiach jego celi zakonnej podczas agonii, potem asystował przy ubieraniu zmarłego, a po wyniesieniu ciała przeprowadzono rewizję, licząc na znalezienie pieniędzy i innych kosztowności. Takie formy ingerencji nie były w tym czasie wypadkami odosobnionymi.
Inwigilacja policyjna obejmowała na Jasnej Górze również duszpasterstwo i miała, jak zresztą w całym zaborze rosyjskim, niemal oficjalny charakter. Szczególną uwagę zwracano na kazania i przemówienia wygłaszane przez paulinów w Sanktuarium podczas witania lub żegnania pielgrzymek. Za nieprawomyślne wystąpienie o charakterze politycznym, pięciu kaznodziejów paulińskich spotkały różnego rodzaju kary — od nadzoru policyjnego, poprzez kary pieniężne, usunięcia z Jasnej Góry, aż do zsyłki w głąb Rosji włącznie. Aktywność duszpasterską oceniano w kategoriach politycznych. Szczególny jest tu przykład o. Piusa Przeździeckiego, późniejszego generała zakonu (1931-1942), którego trzykrotnie usuwano z Jasnej Góry (1893-1895; 1902-1905; 1912-1913). Wobec wykorzystywania szkolnictwa w procesie rusyfikacji za niebezpieczne uznano formowanie przez jasnogórski klasztor aktywnego laikatu spośród nauczycielek. Weszły one bowiem do zorganizowanego w latach 1898-1900 konspiracyjnego zgromadzenia bezhabitowego pod wezwaniem Matki Bożej Częstochowskiej Królowej Polski. Członkinie jego wydawały w latach 1907-1914 redagowany na wysokim poziomie antymodernistyczny tygodnik Myśl katolicka. Ojca Piusa Przeździeckiego oskarżono także o duszpasterstwo wśród unitów, pielgrzymujących mimo zakazów na Jasną Górę i broniących się przed rusyfikacją.
Władze zaborcze nadzorowały, aby tak zwane nabożeństwa galowe odprawiane za pomyślność cara i jego rodziny, sprawowane były na Jasnej Górze zgodnie z państwowymi przepisami. Nie wykazywano specjalnej troski o splendor nabożeństw stąd też, chcąc zmusić duchowieństwo do uczestniczenia w nich — kapłanów spowiadających w czasie trwania nabożeństwa galowego karano grzywną. Ten zakaz spowiadania na Jasnej Górze był szczególnie uciążliwy, gdyż ilość nabożeństw galowych nie była mała (w 1882 roku — 56 nabożeństw, w 1900 — 66), a liczba chętnych do spowiedzi niemal zawsze przewyższała możliwości paulinów. Niewystarczająca liczba paulinów nie mogła być wsparta duchowieństwem diecezjalnym, ponieważ jego swobodę osobistą krępowały rozporządzenia paszportowe. Chociaż obowiązywały one w całym Królestwie Polskim, w stosunku do duchownych udających się na Jasną Górę nakładano specjalne restrykcje. Zarządził je generał-gubernator P. Kotzebuew okólniku z 13 VII 1877 stwierdzając, że zbyt duża liczba duchownych uczestniczyła na Jasnej Górze w uroczystościach Zesłania Ducha Świętego. Powyższy okólnik przypomniany został 13 VII 1893 r., a także odwoływał się do niego gubernator piotrowski w zarządzeniu o paszportach dla duchowieństwa, skierowanym 30 X 1902 r. do naczelników powiatów. Niezależnie od tego, że duchowni pielgrzymujący na Jasną Górę zobowiązani byli do meldowania się w komisariacie policji w Częstochowie, domagano się jeszcze od paulinów dokładnych danych personalnych księży. Klasztor tłumaczył się niemożliwością prowadzenia pełnej administracji przy tak małej liczbie zakonników, a niekiedy odpowiadał prośbą do władz policyjnych — zapewne nie bez ironii — o podanie wykazu wszystkich pielgrzymów. Mimo dozoru policyjnego niektórzy duchowni przybywali na Jasną Górę bez paszportów. Ujęci przez żandarmerię, karani byli grzywną. Zapewne celem zniechęcenia młodych kapłanów do pielgrzymowania na Jasną Górę, przypominano przełożonym, aby nie dopuszczać w Sanktuarium do uroczystych czynności kultowych (prymicji) neoprezbiterów i księży studentów Akademii Teologicznej w Petersburgu, jako nieprawomocnych, ponieważ nie złożyli jeszcze przysięgi wierności rządowi. Uwaga władz policyjnych nie ograniczała się wyłącznie do pielgrzymujących duchownych, których uważano za element niebezpieczny politycznie. Dotyczyła ona wszystkich pątników. Specjalni funkcjonariusze policji rejestrowali natężenie ruchu pątniczego. Systematyczne liczenie pielgrzymów na Jasnej Górze stanowiło właściwie formę kontroli, która miała odstraszyć przed pielgrzymowaniem bez pozwolenia naczelników powiatów. Równocześnie w pewnym zakresie zapobiegała eksplozji uczuć patriotycznych, które nierzadko wyzwalały się przy okazji pobytu w tym ośrodku Matki Bożej Częstochowskiej, Królowej Polski. Wyrażano je śpiewając zakazane patriotyczne pieśni Boże coś Polskę, Serdeczna Matko, a także skandując patriotyczne hasła. W pielgrzymkach władze zaborcze widziały zarzewie demonstracji antyrządowych. Stąd też na terenie Warszawy policmajster zakazał przechodzenia pielgrzymom w zwartej grupie przez miasto. Pielgrzymkom wyznaczano ulice do przemarszu. Przez Częstochowę zaś pątnicy mogli przechodzić tylko w wyznaczonych godzinach (7.00-20.00). Pielgrzymi przybyli w nocy, zmuszeni byli długie godziny spędzać na dworcu kolejowym. W przemarszu na Jasną Górę mieli tworzyć szeregi po 6 osób, co zapewne ułatwiało ich liczenie. Administracja carska śledziła procesy integracyjne polskiego społeczeństwa, które dokonywały się poprzez Jasne Córę. Jeszcze w 1911 roku Sanktuarium otrzymało specjalną księgę służącą do odnotowywania intencji mszalnych i informacji, z jakiego zaboru pochodził zamawiający Mszę św.
Ograniczając uprawnienia i działalność Kościoła równocześnie starano się wykorzystać go jako narzędzie rusyfikacji. Dotyczyło to także Jasnej Góry. Bazowano na jej autorytecie moralnym w społeczeństwie i jej szerokim zasięgu oddziaływania poprzez przybywających tutaj pielgrzymów. Za rządów generała-gubernatora Hurki domagano się, aby paulini komunikowali wiernym ogłoszenia duszpasterskie i carskie w języku rosyjskim. Próbowano nawet w tym względzie wywrzeć presję na paulinów przez osobę biskupa Aleksandra Bereśniewicza. Ten jednak gratulował zakonnikom odważnej postawy. W roku 1894 z racji objęcia tronu przez Mikołaja 11, domagano się złożenia przysięgi na wierność carowi. Miała być ona czytana w języku rosyjskim. Za sprzeciw złożenia jej w tym języku, karnie zwolniono księdza Franciszka Justnera, prefekta progimnazjum w Częstochowie. Paulini nie ulękli się. Zamiast przeora Jasnej Góry odczytał ją o. E. Rejman i to w języku polskim. Inni zakonnicy przyjęli postawę biernych statystów, tak że obecni żandarmi musieli nawoływać ich do powtarzania tekstu. Postawa paulinów nie rokowała nadziei na posłużenie się nimi w procesie rusyfikacji. Starano się więc wykorzystać sławę samego Sanktuarium. Dążono do utworzenia na Jasnej Górze ośrodka kultu prawosławnego. Proponowano na ten cel przystosować kaplicę Najświętszego Serca Pana Jezusa, gdzie od 1875 roku przechowywano obraz Matki Bożej Kodeńskiej, przywieziony tutaj z nakazu władz carskich, ewentualnie kaplicę św. Antoniego. Stanęła jednak temu na przeszkodzie zdecydowana postawa biskupa Henryka Kossowskiego i przeora o. Euzebiusza Rejmana (1901 r.). Presję władz zaborczych należy ująć w szerszym aspekcie: upolitycznione prawosławie asymilowało kult Matki Bożej Częstochowskiej już od 1813 roku, kiedy to wprowadzono święto ikony Matki Bożej Częstochowskiej jako dziękczynny obchód za zdobycie Jasnej Góry przez wojska rosyjskie. W zamienionym (w latach 1870-72) na cerkiew prawosławną kościele św. Jakuba w Częstochowie znajdowała się kopia obrazu Matki Bożej Częstochowskiej. Niektórzy biskupi prawosławni przy okazji przejazdu przez Częstochowę odwiedzali Jasną Górę. Duchownym prawosławnym eparchii warszawskiej polecono aby kopia ikony Matki Bożej Częstochowskiej znajdowała się w każdej cerkwi. W 1889 roku wystawiono na Jasnej Górze pomnik cara Aleksandra II. Poświęcony został z udziałem generała-gubernatora Hurko. Jak donosiła ówczesna prasa miał to być spontaniczny wyraz wdzięczności chłopów za dekret uwłaszczeniowy z 1864 roku. Ta gloryfikacja cara jako szermierza postępu społecznego w zamyśle zaborców niwelować miała poczucie krzywdy narodowej wyrządzonej brutalnym i krwawym stłumieniem powstania styczniowego, latami prześladowań i rusyfikacji. Świadoma opinia publiczna oceniała obecność tego pomnika jako upokorzenie społeczeństwa polskiego. Stąd też nie brakowało prób jego zniszczenia, a usunięcie go 15 X 1917 roku przyjęto z entuzjazmem.
W trudnej sytuacji społeczno-politycznej, w jakiej znajdował się carat w przededniu wojny rosyjsko-japońskiej podejmowano niejednokrotnie próby wykorzystania autorytetu Jasnej Góry. W roku 1904 na przykład starano się „zaszczycić” o. Rejmana udziałem w komitecie wysyłającym żołnierzy na wojnę rosyjsko-japońską. Tego rodzaju działania okazały się bezskuteczne, ponieważ klasztor znajdował wymijające uzasadnienia.
Car Mikołaj II (1894-1917) rozpoczął rządy od złagodzenia kursu politycznego. Rosnące zaangażowanie Rosji na Dalekim Wschodzie, trudności z ruchem robotniczym w kraju, zapoczątkowana destabilizacja waluty — względy te w różnym stopniu skłaniały rząd carski do unormowania stosunków także i w Królestwie Polskim. Z myślą o zjednaniu społeczeństwa polskiego, usunięto z urzędów Hurkę i Apuchtina. Następni generał-gubernatorzy, Szuwałow a po nim Imeretyński, zdawali się zapowiadać pewne ulgi dla Kościoła i języka polskiego. Dlatego też przeor Jasnej Góry o. E. Rejman zwrócił się z prośbą do Szuwałowa, by wojska rosyjskie opuściły twierdzę jasnogórską. Ponowił prośbę wobec Imeretyńskiego, stosując w porozumieniu z Henrykiem Sienkiewiczem i redakcją Słowa próbę pewnego rodzaju szantażu prasowego. Opublikowanie informacji o skierowanej prośbie do generat-gubernatora w wypadku otrzymania odpowiedzi negatywnej stawiało pod znakiem zapytania złagodzenie kursu politycznego. Opuszczenie w roku 1897 Jasnej Góry przez wojska rosyjskie opinia społeczna przyjęła z entuzjazmem, uznając sukces przeora Jasnej Góry. Obiektywnie wyraził to o. Pius Przeździecki krytycznie oceniający niekiedy decyzje swojego poprzednika: słusznie poczytano mu to usunięcie za wielką zasługę, twierdząc, że Kordecki swą stałością i bohaterstwem zmusił Szwedów do odstąpienia od twierdzy jasnogórskiej po czterdziestu dniach bezskutecznego oblegania, a o. Rejman usunął załogę rosyjską z samego klasztoru po całych latach tutaj pobytu, która swym brutalnym zachowaniem się nader przykre i bolesne uczucia wywoływała w sercach pobożnych pielgrzymów i gorliwych katolików. Tak więc uwolnienie się Jasnej Góry od zaborczego wojska było jej wielkim zwycięstwem. W roku 1898 generał-gubernator po dość długich konsultacjach i przeprowadzonej wizji lokalnej, wyraził zgodę na budowę drogi krzyżowej, chociaż początkowo nie był zorientowany w rozmiarach tej inwestycji, która niezależnie od funkcji kultowej miała wzbogacić architekturę i otoczenie Jasnej Góry. Uzyskanie tego pozwolenia było dużym osiągnięciem, bowiem do tej pory nie łatwo było o zgodę nawet na postawienie krzyża lub przydrożnej kapliczki.
Nieoczekiwany pożar wieży jasnogórskiej 15 VIII 1900 roku zmusił władze zaborcze do wydania pozwolenia na jej odbudowę, a także na zbiórkę składek w całym Królestwie. Sława i cześć, jaką otaczano Jasną Górę, integrującą całe polskie społeczeństwo nie uszła uwadze administracji zaborczej. Rozpoczęto przeciwdziałanie. Kolportowano plotkę o możliwości zamknięcia Sanktuarium i klasztoru, za rzekome przekroczenie kompetencji duszpasterskich przez o. Piusa Przeździeckiego. Plotkę tę przerzucono nawet do Rzymu.
Władze carskie nie spieszyły z zaaprobowaniem decyzji Stolicy Apostolskiej z 24 V 1901 roku nadającej o. E. Rejmanowi i jego następcom godności generała zakonu i infułata z prawem korzystania z mitry i pastorału. Przywilej ten w pewnym stopniu przywracał zakonowi paulinów egzempcję, niezależność od biskupa diecezji kujawsko-kaliskiej. Dopiero w trudnej sytuacji politycznej, chęć pozyskania opinii publicznej zmusiła władze carskie 17 I 1904 roku do uznania decyzji Stolicy Apostolskiej.
Znaczenie Jasnej Góry ujawniło się ponownie przy okazji poświęcenia wieży jasnogórskiej w 1906 roku, z udziałem ponad 300 tysięcy Polaków ze wszystkich zaborów, którzy manifestowali swoją jedność w modlitwie, śpiewach i wiwatach na cześć Kościoła i Polski. Wystawa przemysłowo-rolnicza w Częstochowie w 1909 roku (sierpień-wrzesień) z lokalnej przekształciła się w ogólnokrajową. Zwiedziło ją prawie 770 tysięcy osób, w większości pielgrzymów. Takie powodzenie zawdzięczała ona autorytetowi Jasnej Góry.
W miarę wzrostu znaczenia Sanktuarium władze zaborcze zmuszone zostały do pewnych ustępstw odnośnie życia zakonnego w klasztorze jasnogórskim. Anulowano artykuły 192 i 216 z ukazu kasacyjnego. W 1908 roku pozwolono na powiększenie liczby zakonników w konwencie do pięćdziesięciu osób, a od roku 1909 do zakonu paulinów mogli wstępować mężczyźni przed ukończeniem 24 roku życia. Te wyjątkowe „przywileje” nie dotyczyły żadnego innego klasztoru w Królestwie Polskim. Fakt ten wykorzystała propaganda. Donosiła o tym prasa w Petersburgu i w Warszawie, a wyjątkowy charakter tych decyzji specjalnie eksponowano w momencie ich odwołania — w 1911 roku. Jednocześnie władze carskie kontynuowały w stosunku do Jasnej Góry destrukcyjną politykę, która zmierzała do osłabienia społeczności paulińskiej. Prowadzone budowy i praca duszpasterska utrudniały zachowanie obserwy zakonnej. Stwarzało to warunki dla inwigilacji policyjnej, ułatwiało wnikanie w życie osobiste zakonników.
Agenci carscy usiłowali osłabić morale niektórych zakonników przewidując, że pełna odpowiedzialność za skutki demoralizacji spadnie na społeczność zakonną, a tym samym osłabi w polskim społeczeństwie prestiż Sanktuarium. W takich okolicznościach miała miejsce kradzież koron i kosztowności z cudownego obrazu Matki Bożej Częstochowskiej (22/23 X 1909). Car Mikołaj II, chcąc prawdopodobnie stać się „dobroczyńcą” Sanktuarium, zamierzał ufundować korony dla obrazu, który stanowił świętość narodową Polaków, a zarazem mógł być ikoną ruską. Zamierzenia te przekreślił dar papieża Piusa X, uzyskany dzięki staraniom arcybiskupa Józefa Bilczewskiego. Dnia 22 V 1910 roku odbyła się uroczysta koronacja obrazu diademami papieskimi, będąca demonstracją patriotyczną i wielkim przeżyciem religijnym.
W niedługim czasie Jasna Góra doznała następnego wstrząsu. Była nim zbrodnia popełniona przez zakonnika Damazego Macocha. Zaborcza propaganda prasowa wykorzystała ten fakt do jednoznacznej dyskwalifikacji jasnogórskiego środowiska zakonnego. I rzeczywiście, w Piotrkowie z okazji sądowego procesu sprawców zbrodni dokonywał się sąd nad Jasną Górą, duchowieństwem katolickim, a nawet nad polskim społeczeństwem konsolidowanym religijnie i narodowo przez częstochowskie Sanktuarium. A przecież i tę tragedię pośrednio reżyserowała carska Ochrana. Sprawę okradzenia ołtarza — pisze Karolina Beylin — łączono z całkiem innymi okolicznościami, o których oczywiście nie wolno było wspominać w druku. Przyczyny sprawy sięgały Ochrany. Dobrze poinformowani twierdzili, że od dawna już władze carskie zwróciły uwagę na Jasną Górę jako na pewnego rodzaju ostoję polskości i postanowiły ją skompromitować w oczach społeczeństwa. Wyjawiono nawet nazwisko agenta Ochrany, który podjął się kompromitującą sprawę zaaranżować. Nazywał się Piotr Wasiliewicz Trutner i urzędował na Daniłowiczowskiej. On to podczas swojego pobytu w Częstochowie miał zaangażować do służby w Ochranie trzech ludzi z Jasnej Góry: Damazego Macocha, służącego klasztornego Stanisława Załogę i o. Bazylego. Trutner otrzymał odpowiednią nagrodę z Ochrany, a Damazy poczuł się silny i bezkarny i zaczął coraz bardziej łamać dyscyplinę klasztorną. (…) Ówczesny przeor o. Rejman usiłował to ukrócić, ale wstrzymywało go pismo, które otrzymał od gubernatora piotrkowskiego, nakazujące udzielenie swobody Macochowi”.
Propagandowa próba degradacji Jasnej Góry nie przyniosła zamierzonych rezultatów. Pielgrzymki do Sanktuarium jasnogórskiego nie ustały. Kontynuowano budowę drogi krzyżowej — poświęcono ją uroczyście w 1913 roku — pięćdziesiątym, rocznicowym roku wybuchu powstania styczniowego i znowu mimo zakazów, ze śpiewami patriotycznych polskich pieśni. Lata 1864-1914 były jednym z najtrudniejszych okresów w prawie sześćsetletnich dziejach Jasnej Góry. Sanktuarium, mimo utrudnień, szykan i propagandy carskiej, nieprzerwanie stanowiło ostoję religijnych, narodowych uczuć Polaków ze wszystkich zaborów.
Szczepan Jabłoński ZP (w: Jasnogórska Bogurodzica 1382-1982. IPiW NOVUM.Warszawa 1982, s.223-232.)
Za: Biuro Prasowe Jasnej Góry.