– Każda w inny sposób do sióstr urszulanek trafiła, ale Bóg nas niezmiennie prowadzi przez te 25 lat. Dziękujemy przede wszystkim za wierność, bo 10 nas zaczynało życie zakonne i dziś 10 świętuje jubileusz – podkreślały siostry ze Zgromadzenie Sióstr Urszulanek Serca Jezusa Konającego, zwane też urszulankami szarymi. Na Jasnej Górze zgromadziło się 8 z nich, bo dwie posługują na Ukrainie. Mszy św. dziękczynnej z odnowieniem profesji zakonnej przewodniczył o. Samuel Pacholski, przeor Jasnej Góry.
Przeor życzył jubilatkom, by w powołaniu wytrwały i się w nim rozwijały do kolejnych jubileuszy aż do ostatecznej wspólnoty życia z Chrystusem w niebie. – Życie jest ciągłą duchową walką o zachowanie prawdy, jest troską o powierzone nam dziedzictwo, którym jest Dobra Nowina o tym, że Bóg kocha grzesznika i chce mu dać nowe serce i nowego ducha – powiedział o. Pacholski.
Na Jasnej Górze zgromadziło się dziś 8 jubilatek, bo dwie posługują na Ukrainie: s. Alina w Winnicy, a s. Tatiana w Dniprze – wyjaśnia s. Dorota Łapacz, która jest dyrektorem Przedszkola Niepubliczne Zgromadzenia Sióstr Urszulanek SJK w Częstochowie.
– Solidaryzujemy się w cierpieniu wszystkich przeżywających tragedię wojny w Ukrainie, w ich niepewności, w dramatycznej sytuacji sióstr, z ich rodzinami i bliskimi – podkreślały zakonnice. Urszulanki pracują za wschodnią granicą nie tylko na Ukrainie, ale też na Białorusi i w Petersburgu w Rosji.
– Nasza siostra Tatiana posługuje w Dniprze, to też jest obszar wojennych działań i tam siostry zajmują się uchodźcami ze wschodniej Ukrainy. Służą im mieszkaniem, jedzeniem, ubraniami, zajmują się dziećmi. Też słyszą bombardowania, ale na ich dzielnicę jeszcze bomby nie spadły. W momencie, w którym jedna z naszych sióstr rozmawiała z siostrą Tatianą, pytając o sytuację, to ta z takim pokojem w sercu, za który ją osobiście podziwiam, powiedziała: „jak na wojnie, ale robimy swoje” – opowiadała s. Dorota.
Kolejna jubilatka Ukrainka s. Ulijana Dziergaczowa od dwóch lat posługuje w Szczecinie. Do zgromadzenia trafiła po ciągu „Bożych przypadków”. Choć jej babcie pochodzące z Kresów Polki zabierały ją do kościoła, to wychowała się w rodzinie raczej niewierzącej. Kiedyś usłyszała od pewnego kapłana, że dobrze jest dawać dzieciom przy chrzcie imiona świętych patronów. To ją zafrapowało, a jednocześnie zasmuciło, bo o świętej Ulijanie nic nie wiedziała. I wtedy jedna z bezhabitowych sióstr zakonnych honoratek wyjaśniła jej, że ma patronkę – św. Urszulę Ledóchowską i dała obrazek świętej. Tak s. Ulijana trafiła na trop urszulanek szarych, bo już wtedy przyszło jej na myśl, że „jeżeli co, to będzie to jej miejsce”. Ponieważ na obrazku był warszawski adres sióstr, to postanowiła się tam do nich wybrać, ale wówczas dzięki kolejnej siostrze bezhabitowej, tym razem od aniołów, dowiedziała się, że urszulanki szare są w Kamieńcu Podolskim. I tak została urszulanką szarą, podejmując różne posługi – W Ukrainie to się brało wszystko, co się dało: katecheza, dyrektorką przedszkola byłam, też jego sprzątaczką, organistką, zakrystianką, także dużo tego było – opowiada s. Ulijana, która teraz od dwóch lat jest w Szczecinie.
Z kolei dla s. Jolanty Szyperek bardzo ważnym w rozeznawaniu powołania okazał się… uśmiech. – Myślę, że mnie Pan Bóg powołał bardzo zwyczajnie i po prostu ludzkimi więzami. Spotkałam urszulankę, która już dzisiaj jest razem z Nim po drugiej stronie w niebie, która przyjęła mnie z ogromną serdecznością, uśmiechem, ciepłem. I to było to, co mnie ujęło, po prostu uśmiech tej siostry – opowiadał s. Jolanta.
A ulubionym powiedzonkiem założycielki urszulanek szarych m. Urszuli Ledóchowskiej było: „Kąciki ust do góry”. Siostry traktowały to jako jedenaste przykazanie. Uczyła apostolstwa uśmiechu, przekonywała, że świeccy, którzy mają nieraz tyle trosk i kłopotów, muszą wiedzieć, że one służą Chrystusowi, który jest dobry i miłosierny i są dzięki temu to szczęśliwe. Kochała „Magnificat”, bo był dla niej hymnem radości.
Zgromadzenie Sióstr Urszulanek Serca Jezusa Konającego, zwanych też urszulankami szarymi zostało założone przez św. Urszulę Ledóchowską w 1920. Matka Urszula bardzo często przyjeżdżała na Jasną Górę, jeszcze jako hrabina, a później siostra zakonna, modliła się i wygłaszała odczyty. Chciała być zawsze blisko Matki Bożej Królowej Polski. Ich wspólnym zawołaniem jest hasło „Oto ja, Służebnica Pańska, niech mi się stanie według Twego słowa”. Podstawowym działaniem apostolskim jest wychowanie i nauczanie dzieci i młodzieży oraz pomoc ubogim. W charyzmat urszulanek wpisuje się także modlitwa za Ojczyznę.
Siostry urszulanki szare posługują też na Jasnej Górze. Pracują m.in. w Centrum Informacji Jasnogórskiej, którego dyrektorem jest s. Małgorzata Kierznowska. a także na tzw. halach noclegowych.
Mirosława Szymusik @JasnaGóraNews