Ekstremalna Droga Krzyżowa to nowa forma duchowości, szansa na doświadczenie wiary, zmaganie ze słabościami, szansa przemiany, nocna przygoda oraz wyzwanie dla wytrwałych.
EDK w Jaśle wyruszy po raz pierwszy 26 lutego 2016 r. z Sanktuarium św. Antoniego w Jaśle. Zapisy ruszają 10 lutego 2016 r. przez stronę www.edk.org.pl. EDK Jasło proponuje dwie trasy: św. Antoniego z Padwy – Jasło – Dukla około 43 km oraz św. Franciszka z Asyżu – Jasło – Góra Liwocz – Jasło około 41 km.
Nie jesteśmy organizatorami lecz tylko propagatorami idei nowej formy przeżycia spotkania z Bogiem w milczeniu, w nocy, w trudzie i bólu. Idziesz na swoją własną odpowiedzialność. To nie pielgrzymka, gdzie znajdziesz opiekę, księdza, mikrofon, śpiew i gitarę. Lecz podobnie jak Chrystus na Drodze Krzyżowej walcząc, podnosząc się i idąc do przodu. Pokonując siebie, przemyśleć życie, dokonać zmiany. Jeżeli szukasz zderzenia swojego ducha z ciałem i totalnej walki z przeciwnościami ducha to jest miejsce i czas dla ciebie. – Nie bój się poznać siebie w trudnych sytuacjach, bo tylko tak poznasz jaki jesteś naprawdę – mówi o. Jacek Wójtowicz lider jasielskiej EDK oraz uczestnik EDK Kraków – Czermna w 2014 r. Jest ponadto wielokrotnym maratończykiem oraz nieoficjalnym ultra maratończykiem pokonując 165 km. Z Jasła do Kalwarii Pacławskiej w 2015 r.
Koniecznie przed podjęciem decyzji odwiedź:
www.franciszkanie.indemi.pl oraz www.facebook.com/JASLO.EDK/.
Pomysłodawcą Ekstremalnej Drogi Krzyżowej jest ksiądz Jacek Wiosna Stryczek wraz z Męską Stroną Rzeczywistości. Lider społeczny; prezes Stowarzyszenia WIOSNA, inspirator wielu wartościowych działań prowadzonych przez tę organizację, takich jak SZLACHETNA PACZKA.
Można przeżyć Drogę Krzyżową w kościele, siedząc w ławce i słuchając rozważań. Można na stojąco, siedząco, w samotności lub w tłumie ludzi zgromadzonych na tym nabożeństwie. Każdy sposób jest inny, nie ma lepszych czy gorszych.
Ci, którzy już pięć razy szli z nami, mówią, że było to wyzwanie, głębokie przeżycie, doświadczenie własnej słabości i chociaż ułamka ciężaru, jaki dźwigał Jezus podczas Swojej Drogi. Bo inaczej patrzy się na Jego cierpienie z ciepłej ławki, inaczej gdy stopy pełne są odcisków, a nogi odmawiają posłuszeństwa…
Słowa uczestników poprzednich edycji Ekstremalnej Drogi Krzyżowej:
„Każdy ma w głowie swoje sprawy, intencje, problemy; każdy ma powód, dla którego idzie.”
„To wyzwanie, możliwość poczucia Drogi Krzyżowej w inny sposób niż zazwyczaj – fizycznie. Przez natłok pracy nie było czasu, żeby iść na normalną Drogę Krzyżową do kościoła, a ta jest w nocy, więc czas się znalazł.”
„Chęć sprawdzenia się, utożsamienia z Chrystusem. Bierzemy na drogę nie tylko krzyż brzozowy, bierzemy swoje drobne krzyże.”
„To ciekawe doświadczenie. Dla niektórych na pewno forma pokuty. Był czas przemyśleć pewne rzeczy, był czas na medytację, wyciszenie się.”
„Nie warto żyć normalnie, trzeba żyć ekstremalnie. Wysłuchanie rekolekcji wiekopostnych w kościele to nie są żadne ćwiczenia duchowe. Tu, podczas Ekstremalnej Drogi Krzyżowej, wiara styka się z decyzjami woli, emocjami. To jest prawdziwe ćwiczenie, człowiek rzeczywiście może być potem przemieniony.”
Wyzwanie
To moment, kiedy dowiadujemy się o EDK. Zadanie jest jasne: do przejścia ponad 40 km, w nocy, w milczeniu, zdani na własne siły, w głowie rodzą się pytania:
Czy to na pewno dla mnie?
Czy dam radę?
Właściwie, po co tak iść całą noc? I to jeszcze w piątek, po całym tygodniu pracy, nauki…
Czy to nie jest jakieś szaleństwo? Przecież można też „zwyczajnie” w kościele…
Wyzwanie jest rzucone – podjąć, czy nie? Każdy decyduje sam!
Droga
Drugi etap – wyzwanie podjęte, pierwsze setki metrów, kilka kilometrów już za mną.
Jest normalnie, po prostu idę, co jakiś czas stacja, krótka modlitwa – tekst rozważań czytany w świetle czołówki, jeśli aura sprzyja, nie grzęznę w błocie lub kałuży, jest całkiem w porządku, nic wielkiego – zwykły marsz.
Przywołanie tekstu rozważań w czasie marszu wcale nie jest takie trudne. Kolejne metry za mną, idę zgodnie z opisem, nawet całkiem żwawym tempem, szybkie spojrzenie na mapkę, opis trasy.
Do końca jeszcze szmat drogi…
Zmaganie
Może zacząć się na 18, 25, 30 albo jeszcze innym kilometrze, może minąć lub zostać do końca – raczej zostanie. I dobrze, bez niego nie ma EDK.
Doświadcza się go różnie, bolące stopy, brak sił, zimny deszcz na twarzy.
Stacja, modlitwa, głośne czytanie rozważań, czasem ze zmęczenia plącze mi się język. Boli każdy krok, przywołanie w myśli treści rozważań i medytacja jest naprawdę trudne. Cierpienie koncentruje na sobie.
Paradoksalnie, właśnie wtedy, gdy od wyczerpania i zmęczenia nie mogę uciec, gdy chcąc iść dalej muszę się z nim w każdej sekundzie mierzyć, gdy nie mam już sił i chęci, właśnie wtedy mogę odkryć, że poza wiarą właściwie nie mam innego powodu żeby iść. Tutaj zaczyna się „prawdziwe ćwiczenie duchowe” przejście z abstrakcyjnej przestrzeni myśli, rozważań, dyskusji do czegoś bardzo realnego.
Zmaganie, pokazując mi prawdę o własnych ograniczeniach może też bardzo pomóc otworzyć się na medytację i modlitwę.
Spotkanie
Tylko o to chodzi w EDK. Cała reszta jest nieważna. Milczenie, modlitwa, medytacja, długa nocna trasa, to wszystko „tylko” po to, nie ma innego celu. Dublin, Galway, Warszawa, Spitsbergen – miejsce nie jest istotne. Na trasę wyjdzie pół tysiąca osób czy wyjdę sam – to również bez znaczenia. Celem Ekstremalnej Drogi Krzyżowej jest spotkanie z Bogiem.
„…Ekstremalna Droga Krzyżowa to prawdziwe ćwiczenie duchowe, po którym człowiek może zostać rzeczywiście przemieniony…”
Jacek Wójtowicz/red.
Więcej (zdjęcia) na: www.franciszkanie.pl