Co roku pani Janina w okolicach rocznicy tego wydarzenia pielgrzymuje do jasnogórskiego sanktuarium złożyć dziękczynienie Maryi, za której wstawiennictwem odzyskała władzę w nogach. Pani Janina była chora na stwardnienie rozsiane i postępujący paraliż nóg. Lekarze potwierdzili, że pacjentka jest zdrowa, gdy przeprowadzono badania po jej wizycie na Jasnej Górze. Zdarzenie jest potwierdzone licznymi świadectwami lekarzy, a także wciąż żyjących świadków tego uzdrowienia.
To cudowne uzdrowienie odnotował w „Księdze jasnogórskich cudów i łask” o. Melchior Królik. Jako dokumentujący niezwykłe wydarzenia o. Królik potwierdza, że w ciągu ponad 600 lat istnienia Jasnej Góry wielu ludzi doznało za przyczyną Matki Bożej łask, wśród których szczególnymi są uzdrowienia na ciele.
W niedzielę, 26 stycznia pani Janina Lach uczestniczyła we Mszy św. odprawionej w południe w Kaplicy Matki Bożej. Eucharystii przewodniczył o. Mariusz Małkiński.
„35-ty rok dziękuję Matce Najświętszej. Po to właśnie tu przyjeżdżam. Cała jestem oddana Maryi. Dlatego trzeba przyjechać, do Niej się przytulić, trzeba powiedzieć: ‘Matko, dziękuję Ci jak dziecko, jak małe dziecko. Przepraszam za wyrządzone Ci jakieś krzywdy, potknięcia życiowe, losowe. I prowadź dalej Matko’ – mówi pani Janina
Wracając do wydarzenia cudownego uzdrowienia pani Janina wspomina, że zobaczyła Matkę Bożą we śnie, i usłyszała, że ma przyjechać na Jasną Górę. „To nie był zwykły, prosty sen, tylko to było wezwanie. Przyjdź do mnie na Jasną Górę, tu otrzymasz łaski, tu zostaniesz uświęcona. Więc ja tu przybyłam z ufnością, ale nigdy nie odczuwałam czegoś takiego, że przyjechałam tu po coś, żeby coś otrzymać, a tym bardziej łaskę uzdrowienia”.
Świadkiem wydarzenia były: s. Rafaela Marek i pani Wanda Kilnar z Głuchołaz, matka o. Nikodema Kilnara, paulina. „Siostra od razu wiedziała, że jest to cud, bo widziała, jak ja się zachowywałam, obserwowała mnie, jak weszłam do Kaplicy, doszłam do krat. A osoba świecka, pani Kilnar, odebrała kule, i powiedziała: ‘ojej, ja widziałam chyba cud’ – opowiada Janina Lach – Z tymi kulami s. Rafaela poszła na zakrystię. Wtedy Mszę św. odprawiał o. Jerzy Tomziński, który dzieli się z którymś z braci, i mówi tak: ‘Ty wiesz, że dzisiaj ja czułem, jak gdyby Matka Najświętsza była na ołtarzu, wśród nas. Ty wiesz, że ja coś czułem’. A s. Rafaela powiedziała: ‘Dobrze ojciec czuł’, i podniosła do góry kule. I ojciec powiedział: ‘No tak, nic się nie pomyliłem’. A ja spacerowałam po zakrystii demonstrując, że dobrze chodzę, w jednej chwili”.
W 2005 r. Janina Lach podczas głoszenia świadectwa wiary młodzieży gimnazjalnej w Parznie koło Łasku uległa wypadkowi, w którym straciła wzrok. „Po kilku miesiącach córka mnie tu przywiozła, na Jasną Górę – mówiła pani Janina – Ciepło powiało na moje oczy i widzę. Nikt mi nie wierzy, że ja widzę, bo moje badania, dokumenty wskazują, że jestem osobą niewidzącą”.
„Jestem wdzięczna Matce Najświętszej za cuda, jakich mama doznała. I proszę o pomoc, o otoczenie naszej rodziny dalszą opieką, ale przede wszystkim w moim sercu jest wielka wdzięczność dla Matki Najświętszej” – mówiEwa, córka pani Janiny, która była świadkiem drugiego cudu, kiedy mama odzyskała wzrok. „Czułam, że ten przyjazd nie będzie bezcelowy, bo Matka Najświętsza dużą opieką otacza mamę, i nas” – wyznaje.
Podczas wizyty na Jasnej Górze pani Janinie Lach towarzyszyli także sąsiedzi – Elżbieta i Jarosław Walczak. „Staramy się dziękować za ten cud podwójnego uzdrowienia razem z panią Janiną” – mówi Elżbieta Walczak. „To, co się czyta w Piśmie Świętym o cudach, które tam są, to tu mamy namacalny cud, którego praktycznie możemy dotknąć. To jest dla nas zaszczytem, że możemy w czymś takim uczestniczyć” – dodaje pan Jarosław.
o. Stanisław Tomoń
BPJG / mn