Z udziałem ponad trzydziestu biskupów z Polski i zagranicy, licznych pielgrzymów, przedstawicieli władz, służb mundurowych, stowarzyszeń, bractw, organizacji i pocztów sztandarowych, z udziałem duchownych, młodzieży i mieszkańców miasta odbyły się w niedzielę 28 kwietnia w Gnieźnie główne uroczystości odpustowe ku czci patrona św. Wojciecha. W tym roku towarzyszyło im hasło: „Służyć i dać życie – pielgrzymi nadziei”.
„Przyzywając wstawiennictwa św. Wojciecha chcemy, w tych bardzo niespokojnych czasach, patrzeć z nadzieją w przyszłość – z nadzieją dla Polski, z nadzieją dla Europy, z nadzieją dla całego świata” – mówił Prymas Polski abp Wojciech Polak witając przybyłych na uroczystą sumę odpustową, która celebrowana była na Placu św. Wojciecha u stóp katedry pod przewodnictwem metropolity warmińskiego abp. Józefa Górzyńskiego.
Mszę św. poprzedziła tradycyjna procesja z relikwiami męczennika, która w niedzielę rano wyruszyła z kościoła św. Michała Archanioła na Wzgórzu Zbarskim i przy biciu w dzwony przeszła głównymi ulicami miasta. Za srebrną trumną św. Wojciecha szli licznie zebrani duchowni, osoby życia konsekrowanego, mieszkańcy Gniezna i przybyli pielgrzymi. Obecni byli także włodarze miasta, przedstawiciele różnych bractw i zakonów, członkowie wspólnot i stowarzyszeń kościelnych, harcerze, młodzież, dzieci, delegacje z feretronami, pielgrzymi w strojach ludowych różnych części Polski.
W uroczystości uczestniczyli m.in.: abp Antonio Guido Filipazzi, nuncjusz apostolski w Polsce, kard. Kazimierz Nycz, kard. Dominik Duka, praski arcybiskup senior, abp Tadeusz Wojda, przewodniczący KEP, abp Tomasz Peta metropolita Astany w Kazachstanie, bp Algirdas Jurevicius z diecezji teleszańskiej na Litwie, a także arcybiskupi: Stanisław Gądecki, Marek Jędraszewski i Wacław Depo.
Pytając w homilii o współczesnych naśladowców św. Wojciecha abp Józef Górzyński wskazał na misjonarzy, którzy w czasie gnieźnieńskich uroczystości odpustowych zostają posłani z misją ewangelizacyjną w najdalsze zakątki świata. Tam, gdzie „ciągle jeszcze składane są ofiary dla Chrystusa”.
„A co dzieje się w kulturze zachodniego chrześcijaństwa?” – pytał i w odpowiedzi zacytował amerykańskiego jezuitę Johna C. Murraya, który przed laty opisywał kulturę zachodnią jaką tę, która „dała obywatelom wszystko, dla czego mogą żyć i nic, za co mogliby umierać”. A stało się tak – cytował dalej: „ponieważ wzniesiono ją na potrójnej negacji, która spowodowała zepsucie cywilizacji chrześcijańskiej u jej korzeni: na negacji rzeczywistości metafizycznej, negacji wyższości sfery duchowej nad materialną oraz rzeczywistości społecznej nad jednostkową. Najbardziej uderzającą cechą jest jej głęboki materializm”.
„Jak w takim świecie tłumaczyć słowa Jezusa: kto kocha swoje życie, traci je, a kto nienawidzi swojego życia na tym świecie, zachowa je na życie wieczne” – pytał abp Górzyński, zastanawiając się za amerykańskim biskupem Charlesem J. Chaputem, za co dziś faktycznie warto umierać? Czy warto umierać za kulturę unieważniania?
„My Polacy to, za co warto umierać, wypisywaliśmy na sztandarach”- przypomniał. „Bóg, honor, ojczyzna. Bóg jako Ten, który nadaje wartościom wymiar absolutny. Honor jako najwyższa osobista wartość. Ojczyzna jako najwyższa wartość wspólna. Jeśli w tej triadzie zabraknie Boga, dwie pozostałe wartości tracą wymiar nadprzyrodzony. Stają się ziemskimi wartościami, którym treść nadajemy już sami, w zależności od doraźnych potrzeb” – mówił kaznodzieja stwierdzając, że „świat pozbawiony Boga, pozbawia się wartości, które są z Bogiem utożsamiane”.
Metropolita warmiński nawiązał też w swoim słowie do hasła trwającego roku duszpasterskiego „Uczestniczę we wspólnocie Kościoła”. Jak przypomniał, Kościół jest wspólnotą, do której przynależność ma charakter sakramentalny i jeśli przestajemy to dostrzegać i rozumieć, będziemy Kościół traktować jako wspólnotę, do której zostaliśmy zapisani, a nie zrodzeni. A przecież – mówił dalej abp Górzyński – „aby stać się uczestnikiem wspólnoty Kościoła nie wystarczy tylko deklaracja, jak i nie wystarczy deklaracja, by przestać do niej należeć”.
Podobnie jak w latach ubiegłych podczas liturgii Prymas Polski abp Wojciech Polak przekazał Księgę Pisma Świętego przedstawicielom młodzieży, którzy w sobotę, w liczbie ponad siedmiuset, pielgrzymowali wraz ze swoimi duszpasterzami do grobu patrona z różnych parafii i dekanatów archidiecezji gnieźnieńskiej.
Zgodnie z tradycją sięgającą 1979 roku nuncjusz apostolski w Polsce Antonio Guido Filipazzi wręczył krzyże misyjne misjonarzom wyjeżdżającym na misje. W tym roku otrzymało je 14 misjonarzy i misjonarek: 12 kapłanów, osoba świecka i siostra zakonna. Pojadą do: Kazachstanu, Zambii, Argentyny, na Martynikę, do Tanzanii, Ekwadoru, na Kubę, do Papui Nowej Gwinei i Boliwii.
„Przyjmując krzyż pamiętajcie, że nie jesteście pracownikami organizacji pozarządowej, ale podobnie jak św. Wojciech, niesiecie Ewangelię Chrystusa, Kościół Chrystusa i samego Chrystusa” – mówił. Podkreślił również, że jest świadomy religijnego, historycznego i kulturowego znaczenia Gniezna dla państwa polskiego. Obecnych na uroczystościach prosił o modlitwę za wstawiennictwem św. Wojciecha, „abym miał choć trochę jego gorliwości dla spraw królestwa Bożego”.
Tegorocznym obchodom odpustowym towarzyszy hasło „Służyć i dać życie – pielgrzymi nadziei”, które nawiązuje do przyszłorocznych wydarzeń i rocznic: zapowiedzianego w Kościele powszechnym w 2025 Roku Świętego, a lokalnie 1000. rocznicy koronacji Bolesława Chrobrego i 1025. rocznica utworzenia archidiecezji i metropolii gnieźnieńskiej, pierwszej i najstarszej na ziemiach Polski.
***
Święty Wojciech – patron jednego i niepodzielonego Kościoła, patron Polski, archidiecezji gnieźnieńskiej i Gniezna urodził się w 956 roku w czeskich Libicach. Był szóstym dzieckiem książęcej pary Sławnika i Strzyżysławy.
Od dziecka przeznaczony do stanu duchownego w wieku 27 lat został mianowany biskupem Pragi. Do swojej biskupiej stolicy wszedł boso. W posłudze był gorliwy i bezkompromisowy. Nie troszczył się o siebie, większą część dóbr biskupich przeznaczał na ubogich, zaopatrując ich potrzeby, odwiedzając ich i pilnie słuchając. Odwiedzał też więzienia, a przede wszystkim targi niewolników. Praga leżała na szlaku ze wschodu na zachód i stąd dostarczano niewolników do krajów mahometańskich. Święty Wojciech miał mieć pewnej nocy sen, w którym usłyszał skargę Chrystusa: „Oto ja jestem znowu sprzedany, a ty śpisz?” Scenę tę przedstawia jedna z kwater Drzwi Gnieźnieńskich.
Wojciech nawoływał też usilnie do przemiany życia i porzucenia złych obyczajów zarówno możnych, jak i duchowieństwo. Niezrozumiany i skonfliktowany z nimi wyjechał wraz ze swoim bratem przyrodnim Radzymem do Rzymu. Tam razem z nim wstąpił do klasztoru benedyktynów na Awentynie, posługując wśród braci zakonnych jako najmniejszy z nich. Po nakazanym przez papieża powrocie do Pragi i ponownym konflikcie z diecezjanami zdecydował się na wyjazd na misje. W drodze na północ do pogańskiego plemienia Prusów Wojciech gościł w Gnieźnie u księcia Bolesława Chrobrego, a następnie w Gdańsku, gdzie nauczał i chrzcił. Towarzyszył mu Radzym Gaudenty i subdiakon Benedykt Bogusza, który znał język plemienia Prusów i mógł służyć za tłumacza. Prusowie nie chcieli nawrócenia. Rankiem 23 kwietnia 997 roku po Mszy św. odprawionej przez Wojciecha Prusowie otoczyli misjonarzy zabijając biskupa ciosami włóczni. W chwili zgonu Wojciech miał 41 lat. Te wydarzenia również ukazane zostały na Drzwiach Gnieźnieńskich.
Radzyma i Boguszę po pewnym czasie wypuszczono, aby przekazali Bolesławowi Chrobremu propozycję wykupienia ciała męczennika. Według tradycji książę uczynił to za tyle złota, ile ono ważyło, a następnie złożył je w Gnieźnie, w kościele zbudowanym na Wzgórzu Lecha.
Dwa lata później, w 999 roku papież Sylwester II wyniósł Wojciecha na ołtarze, a w roku następnym do Gniezna pielgrzymował cesarz niemiecki Otton III, który ogłosił papieską decyzję o erygowaniu pierwszej polskiej archidiecezji i metropolii ze stolicą w Gnieźnie. Według Galla Anonima Otton miał wówczas włożyć cesarski diadem na głowę polskiego władcy, co miało zapowiadać jego koronację. Faktycznie doszło do niej ćwierć wieku później, w 1025 roku, na kilka miesięcy przed śmiercią Bolesława Chrobrego.
Po nim w Gnieźnie koronowało się jeszcze czterech władców: syn Bolesława Mieszko II (również w 1025 roku), Bolesław Śmiały (1076), Przemysł II (1296) i Wacław II (1300).