Mija 70 lat od męczeństwa dwóch zakonników karmelitów bosych z klasztoru w Czernej k. Krakowa. Pierwszy z nich, młody nowicjusz Franciszek Jerzy Powiertowski, kandydat na ołtarze, został zastrzelony przez Niemców 24 sierpnia 1944 r.; drugi zaś, przeor czerneńskiego klasztoru, bł. Alfons Maria Mazurek, był bestialsko zamordowany przez nich zaledwie 4 dni później.
Zabójstwo obu zakonników ma oznaki męczeństwa za wiarę. Sytuuje się ono bowiem w okresie, w którym losy wojny są były już przesądzone i przegrana Niemców zbliżała się coraz bardziej. Oddziały sowieckie bezczynnie przypatrywały się konaniu Warszawy po heroicznym zrywie powstańczym, a w krakowskim Niemcy wmawiali ludziom, że w obronie chrześcijańskiej cywilizacji i samej Polski, trzeba stawić wspólnie opór komunistycznemu wrogowi. Zmuszali więc Polaków do pracy przy wykonywaniu okopów. Dlaczego zatem w tym samym czasie zamordowali dwóch zakonników ze znanego klasztoru? Zabójstwo to było przecież dla Niemców z politycznego punktu widzenia bardzo niewygodne, bo dyskredytowało ich w oczach ludzi jako czyniących się obrońcami chrześcijaństwa. Co więcej, Niemcy żądali, aby z odezwą zachęcającą ludzi do współpracy z nimi „w obronie chrześcijaństwa” wydał arcybiskup krakowski Adam Sapieha. Jednak dzielny pasterz Kościoła krakowskiego zamiast tego wytknął Niemcom męczeństwo czerneńskich karmelitów bosych.
Jak wykazał proces beatyfikacyjny o. Mazurka (wraz ze 107. innymi męczennikami) i co potwierdza trwający proces nowicjusza Powiertowskiego (grupa pelplińska), zamordowanie obu zakonników było owocem prawdziwej wrogości i nienawiści oddziałów niemieckich do Kościoła katolickiego i do chrześcijaństwa; wrogości i nienawiści wszczepionej oddziałom faszystowskim w czasie ich formacji i objawiającej się na sam widok stroju zakonnego. Obaj zakonnicy byli bowiem odziani w habity karmelitańskie, i z pewnością dlatego pozbawiono ich życia z wielkim cynizmem. Żołnierzowi, który zastrzelił brata Franciszka, trafiając go w sam kręgosłup, dowódca gratulował tak celnego strzału: „Majstersztyk!” – powiedział, a inni gratulowali mu i śmiali się. Ojcu Alfonsowi zaś Niemcy strzelali prosto w twarz, upadłego jeszcze kopali i wrzucali mu do ust ziemię z kretowiska. Tym samym wykazali swą nienawiść do sług Chrystusa, którzy umierali wierni swemu Panu ze słowami modlitwy: nowicjusz zdążył jedynie wykrzyknąć „Jezu!”; przeor zaś odmawiał różaniec, który trzymał jeszcze w zastygłej ręce po śmierci.
o. Szczepan T. Praśkiewicz OCD
wicepostulator
Bł. Alfons Maria Mazurek urodził się 1 marca 1891 roku w Baranówce pod Lubartowem. W roku 1908 wstąpił do nowicjatu karmelitów bosych w Czernej koło Krakowa i przyjął imię Alfons Maria od Ducha Świętego. Złożywszy śluby zakonne studiował w Krakowie, Linzu i Wiedniu, gdzie 16 lipca 1916 roku otrzymał święcenia kapłańskie. W latach 1920-1930 z oddaniem pracował w Niższym Seminarium Karmelitów Bosych w Wadowicach jako nauczyciel i wychowawca młodzieży. Od roku 1930 pełnił w Czernej posługę przeora i ekonoma klasztoru. Niezmordowanie służył wiernym w konfesjonale i na ambonie, zachęcając wszystkich do ufności w pośrednictwo Maryi. Zginął zamordowany przez hitlerowców 28 sierpnia 1944 roku w Nawojowej Górze koło Krzeszowic, z modlitwą na ustach i z różańcem w dłoniach. Beatyfikował go, wraz z gronem stu siedmiu Męczenników Polskich, papież Jan Paweł II 13 czerwca 1999 roku.
Sługa Boży Franciszek Jerzy Powiertowski urodził się 3 grudnia 1917 roku w Warszawie. W 1935 roku skończył gimnazjum i rozpoczął naukę i pracę w krawieckim zakładzie ojca. 13 marca 1944 roku wstąpił do nowicjatu karmelitów bosych w Czernej. Rodzice i bracia byli zaskoczeni jego decyzją wstąpienia do Zakonu, ponieważ nigdy wcześniej nie wspominał o takiej możliwości, ale znając jego ideały oraz konsekwentne dążenie do realizacji wyznaczonych sobie celów, odnieśli się do niej ze zrozumieniem. Ojciec, żartując i biorąc pod uwagę jego umiejętności krawieckie, stwierdził, że będzie w klasztorze łatał habity, co Jerzy przypomniał mu później w jednym ze swoich listów z Czernej. Podczas pobytu w nowicjacie ofiarował się za swoją rodzinę mieszkającą w Warszawie, prosząc Boga, aby wszyscy przetrwali szczęśliwie czas wojny. Zginął zastrzelony przez hitlerowców 24 sierpnia 1944 roku w siedleckim lesie, kilka kilometrów od Czernej. Został włączony do grupy męczenników w procesie beatyfikacyjnym podjętym przez diecezję pelplińską.