Franciszkanie ratują uzależnionych i dają im dach nad głową

Kiedy młodzi ludzie lądują na ulicy, dotykają dna i dociera do nich, że zmarnowali życie, pomocną rękę wyciągają do nich franciszkanie z Chęcin, którzy razem z kadrą terapeutyczną pomagają im wyjść z uzależnień. San Damiano jest ośrodkiem, gdzie pod franciszkańskim dachem codziennie dzieją się cuda. I ten dach wymaga jak najszybszego remontu, żeby deszcz nie lał się już więcej na głowy pacjentów.

Od 17 lat franciszkanie towarzyszą uzależnionym od narkotyków w walce z nałogiem. O. Paweł Chmura, dyrektor ośrodka San Damiano tak mówi o tym, co dzieje się każdego dnia w Chęcinach: Cuda są widoczne, namacalne, na wyciągnięcie ręki. Ten człowiek, który jest z ulicy, który całe życie ćpał, był agresywny, uczy się być człowiekiem i szanować drugiego człowieka. Uczy się czuwania nad swoimi emocjami, radzenia sobie z nimi – do tej pory to była agresja, narkotyki czy jeszcze inne zachowania destrukcyjne, a teraz okazuje się, że jest w stanie sobie poradzić, wie, co zrobić ze swoimi emocjami, to nie musi być bijatyka, samookaleczanie, narkotyki, bo on już wie, jak.

Codzienność to walka o trzeźwość i nowe życie

Ośrodek San Damiano to zamknięty ośrodek, w którym terapia trwa od 6 do 12 miesięcy. Przyjmowani są ludzie uzależnieni od narkotyków albo z uzależnieniami mieszanymi, czyli od narkotyków i dodatkowo leków, alkoholu, gier komputerowych, internetu, hazardu czy dopalaczy. Terapia polega na pracy indywidualnej z terapeutami, spotkaniach całej społeczności oraz pracy na rzecz ośrodka i społeczności. Pacjenci ćwiczą się w punktualności, rzetelności, pracowitości, nabierają umiejętności radzenia sobie z emocjami, okazywania szacunku drugiemu człowiekowi oraz współpracy.

Jestem osobą uzależnioną od narkotyków i tytoniu. Przyjechałem do San Damiano w celu wyleczenia się, ponieważ przez 8 lat mojego destrukcyjnego nałogu doszedłem na taką skrajność, że wylądowałem na ulicy, w najgorszym syfie, nie miałem perspektyw na przyszłość – opowiada Mikołaj, który leczy się w San Damiano od miesiąca. – Miałem dochód w miarę stały, ale cały czas był wydawany na używki. Nie dbałem o to, żeby zacząć inwestować w siebie, pozawalałem kilka razy szkołę, kontakty z rodziną, ze znajomymi, praktycznie zostałem sam. Dostałem możliwość przyjechać tu na leczenie i się zgodziłem, bo ile można trwać w nałogu, w takim życiu, to za długo trwało.

Ośrodek jest miejscem, gdzie toczy się codzienna trudna walka z uzależnieniem. Ale nie brakuje w nim marzeń i nadziei na lepsze życie. Pacjenci San Damiano najbardziej marzą o tym, aby być wolnymi od nałogów. Chcą podjąć pracę, mieć szczęśliwą rodzinę i dalej żyć wartościami, którymi żyją w San Damiano.

Po latach uzależnienia od narkotyków, doświadczeniu odrzucenia, zniszczenia własnego życia, poczucia, że zawiodło się wszystkich swoich najbliższych, wielu pacjentów zakłada kochające się rodziny i buduje szczęśliwe życie. Po życiu na ulicy następuje czas życia odpowiedzialnego i w zgodzie z wartościami, które przyjmują podczas terapii w San Damiano. Tutaj pacjenci otrzymują pomoc na drodze do nowego życia, z której wielu korzysta, dając przykład kolejnym.

Wierzę w to miejsce. Ono ma coś w sobie – wyznaje Robert, pacjent, który kończy terapię w San Damiano. – Zbliżam się do końca terapii, ponieważ zaufałem bezgranicznie. Zawdzięczam to przede wszystkim terapeutom i ludziom, którzy też się tutaj leczą razem ze mną. San Damiano jest obecnie moim domem i nie zamieniłbym go na żaden inny ośrodek. Tu po prostu dzieją się cuda.

Cuda pod dziurawym dachem

Zabudowania, w których mieści się ośrodek San Damiano są zabytkowe i bardzo zniszczone. Od wielu lat bracia starają się o dofinansowania na kolejne etapy prac, aby stworzyć potrzebującym dobre warunki. Niedawno otrzymali fundusze na termomodernizację – ale nie na dach. A dach jest w opłakanym stanie – deszcz, śnieg i wiatr bez trudu dostają się do wewnątrz. Dlatego Fundacja Brat Słońce reaktywuje akcję “Cuda pod dachem”, aby zebrać 600 000 zł na remont i wymianę dachu nad budynkami ośrodka San Damiano.

Nie ma tu chwili do stracenia! Dach nad ośrodkiem przecieka, wiatr unosi blachę nad kuchnią – to nie są warunki, w których młodzi ludzie powinni wracać do zdrowego i trzeźwego życia – mówi o. Arkadiusz Bąk, prezes Fundacji Brat Słońce, która prowadzi zbiórkę na remont. – Franciszkanie w Chęcinach obecni są od wielu lat i robią, co w ich mocy, aby potrzebującym stworzyć odpowiednie warunki leczenia. Przyszedł czas, abyśmy wszyscy im w tym pomogli.

Nie ma za małych darowizn, nie ma zbyt małej hojności – są ludzie o dobrych sercach, którzy pomagają tyle, ile w danej chwili mogą. A niejeden raz już widzieliśmy, że efekty działania razem są niesamowite, a pomoc drugiemu człowiekowi ogromna – mówi Anna Anioł, fundraiserka fundacji.

Wspierać akcję „Cuda pod dachem” można na www.cudapoddachem.pl.

Zbiórkę prowadzi franciszkańska Fundacja Brat Słońce powołana przez Prowincję św. Antoniego i bł. Jakuba Strzemię Zakonu Braci Mniejszych Konwentualnych (Franciszkanów). Misją Fundacji jest wspieranie dzieł prowadzonych przez franciszkanów, niesienie dobra i troszczenie się ludzi potrzebujących.


Kim są pacjenci San Damiano?

Najpierw ratujemy człowieka

Za: www.franciszkanie.pl

Wpisy powiązane

Kapituła warszawskich redemptorystów m.in. o statutach prowincjalnych i atakach na Radio Maryja

Dążenia Sługi Bożego o. Anzelma Gądka OCD do wyniesienia na ołtarze św. Rafała Kalinowskiego

Kokotek: prawie 100 uczestników Zakonnego Forum Duszpasterstwa Młodzieży