Wyjątkowe znaczenie ma odnowiona niedawno kaplica świętego Antoniego we franciszkańskim kościele. Odrestaurowane dzieła mistrza Sebastiniego, manierystyczny ołtarz z relikwiami stu świętych, a także kopuła zdobiona wyszukaną sztukaterią zachwycają odwiedzających.
Największym zainteresowaniem cieszy się jednak najstarszy zabytek tej świątyni – późnogotycka predella. Podłużna płaskorzeźba z drobnymi, godnymi uwagi figurkami, kiedyś stanowiła część drewnianego tryptyku. W gotyku modne było fundowanie ołtarzy (poliptyków), które posiadały różnorodne predelle: z otwieranymi schodkami na relikwie lub też ażurowe z prześwitami między figurami. Tematy tej ikonografii były najczęściej związane ze zdarzeniami ze Starego Testamentu. Wątek Drzewa Jessego, genealogicznego drzewa Chrystusa i Maryi Panny, współcześnie możemy podziwiać tylko w kilku kościołach Europy. Wyobrażenia rodowodu przedstawiano w manuskryptach, na witrażach, obrazach i płaskorzeźbach.
Głogówek należy do nielicznych miejscowości, które posiadają predellę. Kiedy niedawno konserwatorzy usunęli z figur fatalną „przemalówkę”, która zniekształcała delikatność rzeźb, ukazały się bardzo indywidualnie przedstawione grupy mężczyzn, kobiet i dzieci. Głogówecka predella obejmuje aż 26 postaci, co też jest wyjątkowe i rzadko spotykane.
W centrum widzimy św. Annę Samotrzecią i jej córkę Marię, między nimi dziecię Jezus, które zsuwa się z kolan matki i wyciąga ręce do babci. Po obu stronach siedzą dwie krewne: Maria Kleofasowa (matka Judy Tadeusza) i Maria Salome (matka Jana Ewangelisty) z dziećmi. Za nimi stoją w środku Jesse, po lewej stronie jego żona podaje krewnym najmłodszego syna, przyszłego króla Dawida. Pozostałe postacie symbolizują kolejne pokolenia rodu Jessego.
Przyglądając się płaskorzeźbie nasuwają się nam pytania: kto jest jej autorem? Jak wyglądały pozostałe części ołtarza? – niestety nie znamy jeszcze odpowiedzi.
W krakowskim kościele Mariackim podziwiamy gotycką predellę z figurkami Świętej Rodziny, wykonaną przez wielkiego Wita Stwosza. Opiekunowie Sanktuarium Matki Bożej Loretańskiej zapraszają do Głogówka, by zachwycić się tą naszą, niedawno odrestaurowaną, mieniącą się złotem i kolorami.
W samej kaplicy wciąż trwają intensywne prace restauratorskie. W czasie odnawiania dekoracji stiukowych, a dokładniej w czasie zdejmowania nieudolnej, szpecącej malatury nad gzymsem, odkryto łaciński napis fundacyjny z datą budowy kaplicy (1651). O jego istnieniu wiedzieli przedwojenni miłośnicy sztuki, pisał o nim także profesor Tadeusz Chrzanowski w monografii miasta. Współcześni mieszkańcy będą mogli go oglądać dopiero po zakończeniu prac.
Z historycznych dokumentów dowiadujemy się, że głogówecki ordynat hrabia Georg III von Oppersdorff w czasie ciężkiej choroby, nie szukał pomocy u lekarzy. Prosił św. Antoniego o zdrowie, ślubował też, że w swoim rodzinnym mieście wybuduje mu kaplicę.
W kościele franciszkańskim wybrał odpowiednie miejsce, by wypełnić swoje ślubowanie. Dnia 28 stycznia 1651 roku podpisał umowę z Peterem Schüllerem z Ołomuńca. Mistrz budowlany obiecał postawić kaplicę z kopułą, dzieło miało być doskonałe, tak, by cieszyło fundatora i wszystkich ludzi nawiedzających kościół.
„Za pracę przy budowie kaplicy mistrz otrzymał: 300 reńskich, 2 antały piwa, 2 korce zboża, 2 korce ziaren, 2/4 miary grochu, 2/4 miary prosa, 2 beczki masła po 20 kwart każdą i 2 kawały słoniny a także twarogu.” W umowie dodano , że mistrz wykaże się najwyższym kunsztem, postara się sprostać wszystkim wymaganiom i żądaniom fundatora. Prace wykona solidnie i fachowo, a jeśli tych warunków nie wypełni pozwala na ogłoszenie skargi publicznej i ukaranie.
Chory hrabia nie doczekał chwili ukończenia dzieła, zmarł 16 maja 1651 roku. Pieczę nad wykończeniem i wystrojem wnętrza kaplicy objął syn reichsgrafa Franz Eusebius. Ten 5 czerwca 1651 roku zawarł z Schüllerem układ dotyczący prac wykończeniowych i ozdobienia kaplicy.
Zgodnie z umową „wnętrze kopuły, aż do samego dołu, ostatniego gzymsu, ma być ozdobione delikatną sztukaterią (dekoracją stiukową), figurami tak , jak to przewidziano w umowie z Schüllerem. Do prac użyto gipsu, który przygotowywano tak, by przypominał alabaster.[…] Hrabia zakupił gips, taki, jaki wybrał mistrz. Trzy załadowane wozy przywiozły potrzebny materiał. Do zarabiania masy użyto kotła i moździerza.”
Dnia 26 grudnia 1651 roku kaplicę konsekrował biskup Balthasar Liesch z Hornau i od tego dnia dzieło mogli podziwiać wierni. Podziwiają je także współcześni wierni nawiedzający świątynię. W czasie remontu odsłoniono część posadzki kaplicy, co pozwoliło dokładniej przyjrzeć się kamiennej, grobowej płycie zakrywającej wejście do krypty. Napis: „Pie Jesu Domine, Dona eis requiem. Anno 1678” ( Dobry Panie Jezu, daj im pokój wieczny. W roku 1678)
W tym grobowcu chowano potomków morawskiej linii rodu Oppersdorffów. Legendarne przekazy mówią, iż w krypcie tej spoczął przeklęty przez biskupów książę opolski Bolko V- husyta.
Pod Domkiem Loretańskim znajduje się druga krypta. Ta, w której chowano minorytów. Na płycie umieszczonej przed wejściem widnieje znak franciszkański i skrzyżowane piszczele z czaszką.
Obok prac prowadzonych w kościele, kompleks klasztorny został wzbogacony o odnowioną część zabytkowych murów obronnych naszego miasta. Dzięki realizacji projektu odnowy łącznika miedzy zamkiem, a klasztorem ojców franciszkanów, ten, od pradawnych czasów nazywany „lisim gankiem” korytarz, obecnie stanowi obiekt z dobudowaną wieżą widokową, a w niej bazą astronomiczną. Zamontowane w niej olbrzymi teleskop, dzięki któremu miłośnicy nauk ścisłych, a także każdy , kto lubi podziwiać gwieździste niebo, będzie mógł uczestniczyć w planowanych zajęciach z astronomii.
Można powiedzieć , że Głogówek pięknieje na naszych oczach i wciąż nie wiadomo, ile jeszcze tajemnic kryją jego zabytki. Ważne, że ich opiekunom udaje się znaleźć pieniądze na restaurację.
tekst i zdjęcie: Henryka Młynarska / red