W pełni świadomości ofiary ze swego życia – sylwetka duchowa bł. Hilarego Januszewskiego O.Carm. (1907-1945)
„Matko ma, Zakonie mój, dla cię życie me, dla cię prac mych znój. Matko ma, Zakonie mój, jam na wieki syn, jam na wieki Twój […]Tyś mi szczęścia zdrój […]”. Trudno o piękniejsze wyznanie miłości i nadanie takiego imienia dla swojego Zakonu[1]. W rodzinie, także w rodzinie zakonnej, otacza się szacunkiem i zachowuje to, co dla niej jest najświętsze. Szanuje się przede wszystkim wypracowany przez wieki styl życia, który ukazali nam nasi poprzednicy, święci i błogosławieni Karmelu, a wśród nich męczennik z Dachau, bł. Hilary Januszewski O.Carm.
Do niego w sposób szczególny pasują słowa „nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich” (J 15, 13).
Czy dziś stać nas na taką miłość lub na takich przyjaciół? Zazwyczaj nie trapimy się poszukiwaniem ochotnika, który byłby gotów za nas umrzeć. Prośby o podobną przysługę ze strony rodziny czy przyjaciół też nie spędzają nam snu z oczu.
Czasy się zmieniły i to niewątpliwie na lepsze: zasłużenie cieszymy się wolnością i tym, że nikt nie wymaga od nas poświęcenia własnego życia. Ta radość może jednak okazać się płytka i chwilowa, jeśli zapomnimy o tym, że życie nieustannie toczy się w cieniu dramatu i każda kolejna chwila może być wstępem do wyboru, który na zawsze je zmieni. I co gorsza, ta chwila zastanie nas zupełnie nieprzygotowanymi.
Historia uczy, że gotowość do złożenia ofiary z siebie wcale nie była i nie jest przywilejem wyjątkowych jej momentów. Wprost przeciwnie, bohaterskie czyny zazwyczaj rodzą się w szarej codzienności, są sprawdzianem naszego człowieczeństwa i wartości, którymi żyjemy. Dlatego ten temat jest zawsze aktualny. Czytaj dalej…
Za: www.karmelici.pl