Święto Młodzieży jest świętem w najdosłowniejszym tego słowa znaczeniu. Tylko co właściwie świętuje młodzież w tym czasie?
Przede wszystkim Bożą obecność pośród nich na codziennej uczcie Eucharystycznej, sprawowanej w uroczystej oprawie, z zaangażowaniem młodzieży w liturgię, z kazaniami – tym razem ujętymi w cykl zatytułowany „Czy wiesz w co wierzysz?”, a więc w temacie podstawowych prawd wiary.
Młodzież w tym roku zachęcana była przez organizatorów do tego, by świętując, szukała doświadczenia Boga. Doświadczenia autentycznego, wewnętrznego i głębokiego, które pozwoli o Bogu, który działa, świadczyć innym. „Doświadczyć żeby świadczyć” – to było hasło tegorocznego spotkania.
Pomocne w tym były konferencje, np. „Dotknąć ran Chrystusa, tak jak Tomasz Apostoł – pragnienie doświadczenia” o. Oskara Maciaczyka, czy „Spotkać Chrystusa w trudach i cierpieniu – trudne doświadczenie” o. Waldemara Polczyka, który zupełnie bez ogródek grzmiał do młodzieży o tym, że życie boli, ma boleć i będzie boleć. Po wieczornych koncertach (Bongostanie w stylu reggae, gospelowej Trzeciej Godzinie Dnia oraz największych przebojach w wykonaniu niepełnosprawnych chłopaków z Podzamek Boys) na zakończenie dnia odbywały się również specjalne nabożeństwa, które pozwalały się wyciszyć i przeżyć Boga, np. w dzieleniu się chlebem, lub spotkać Go poprzez podstawowe symbole chrześcijańskie w nabożeństwie „Powrotu do źródeł”. Szczególnym przeżyciem było nabożeństwo eucharystyczne z modlitwą o uzdrowienie, przeprowadzone przez o. Cherubina Żyłkę w czwartkowy wieczór. Codzienna praca w grupach dawała możliwość wymiany swoich doświadczeń. Młodzież miała też okazję przejść, jak tysiące przybywających tu od wieków pielgrzymów, świętoanieńską kalwarię.
Swoją wiedzą i doświadczeniem Boga dzielili się także tacy zaproszeni goście jak Robert Tekieli, Jerzy Pulikowski, czy chłopaki z zespołu Full Power Spirit, którzy w dwóch konferencjach zatytułowanych „Znajdź pomysł na siebie” poderwali słuchaczy dosłownie i w przenośni do refleksji nad swoim życiem. Historię biblijnego Tobiasza w sposób pouczający, ale i zabawny, przedstawił gliwicki Teatr A.
Ale młodzież świętowała także po prostu swoją młodość. Przez cały czas jego trwania w Domu Pielgrzyma i w jego obrębie panowała atmosfera radości i otwartości. Modlitwa w skupieniu przeplatała się tu ze spontanicznymi zabawami i tańcami. Długie i często niełatwe w słuchaniu konferencje poprzedzały i kończyły żywiołowe pieśni wykonane przy udziale kilkudziesięcioosobowej scholi i rozbudowanej orkiestry. Każda trafna uwaga, każde mocne, wyraziste, lub po prostu zabawne słowa, które padały ze sceny, były dostrzegane i nagradzane burzą oklasków. Każdy mógł porozmawiać z każdym, bo wiek, miejsce pochodzenia czy wysokość kieszonkowego nie stanowiły przeszkody we wzajemnych kontaktach. Od lat już rodzą się tutaj nie tylko przyjaźnie na długie lata, ale i uczucia, które dają początek trwałym i szczęśliwym małżeństwom.
Szczególnym wyrazem świadczenia o Bogu było zaangażowanie bardzo wielu uczestników w organizację i przeprowadzenie święta. Zarówno przed, jak i w czasie jego trwania, bardzo wiele osób pomagało w różnych diakoniach: modlitwy, stołu, sanitarnej, porządkowej czy w grupie animatorów – żeby wymienić tylko te największe. Są to często ludzie, którzy przyjeżdżając już wcześniej do Duszpasterstwa, chcą się teraz swoim doświadczeniem dzielić, odwdzięczyć i pomóc spotkać Boga innym. Są oni niezaprzeczalnym dowodem działania Boga w czasie Święta Młodzieży, podobnie zresztą jak ci spośród franciszkanów, którzy tutaj odkrywali swojej powołanie.
Do dyspozycji uczestników pozostawały także poradnie, np. psychologiczna czy „Namiot powołaniowy”, zajęcia „dodatkowe”, jak np. kurs języka migowego czy konferencje „balkonowe” pana Andrzeja Wronki, prowadzącego zresztą poradnię Informacji o Sektach i Nowych Ruchach Religijnych. Prawie cały czas można było skorzystać ze spowiedzi, jak i trwać na nieustającej adoracji Najświętszego Sakramentu w kaplicy Domu Pielgrzyma.
Tradycyjnie Święto Młodzieży kończy się Świętem Rodziny, na które zjeżdżają się najbliżsi uczestników, zapraszani przez nich do wspólnego świętowania. Uczestniczą w czymś, co można nazwać „finałem” tego wydarzenia – przedstawieniu nieśmiertelnego WOT-u, czyli Wydziału Odrzuconych Talentów, przygotowującego na koniec kabaret, oraz w uroczystej Eucharystii na zakończenie, o północy sprawowanej zwyczajowo przez Ministra Prowincjalnego. I choć padły wtedy ze sceny bolesne słowa organizatorów, że „Święto Młodzieży Anno Domini 2013 uważamy za zamknięte”, do białego rana trwał koncert scholi.
Dlaczego co roku tysiąc osób przyjeżdża na prawie tydzień na Górę Św. Anny, gdzie w niezbyt komfortowych warunkach uczestniczą w narzuconym im odgórnie programie, zapełnionym nie tylko zabawą, ale i modlitwą, treścią wymagającą skupienia i wysiłku oraz dyskusją? Nie dlatego, że mało gdzie można pojechać na tanie wakacje, bo za około 100 zł. Nie dlatego, że „franciszkanie są tacy fajni”. Nawet nie dlatego, że po takim spotkaniu zawsze zwiększa się choć trochę liczba znajomych na popularnym portalu społecznościowym. Po prostu dlatego, że Święto Młodzieży jest dla tych ludzi wyjątkową, niezwykłą przestrzenią doświadczenia prawdziwego Boga. Tego tak naprawdę potrzebują, to tam otrzymują, i dlatego tu przyjeżdżają, i tu chcą powracać. Nie inaczej.
fr. Roch Dudek