Eucharystia
Metropolita lubelski, abp Stanisław Budzik wygłosił Słowo i przewodniczył świętowaniu. Przyjechał przełożony Polskiej Prowincji Dominikanów, o. Krzysztof Popławski. Obecny był prezydent miasta Krzysztof Żuk. To dlatego przeor lubelskich dominikanów, o. Grzegorz Kluz powiedział przed mszą, że nie będzie powitań – bo wszyscy są przecież „u siebie”.
Zimne ognie, gorące serca
Zaraz po mszy zatrzymujemy się pod szopką – odpalamy zimne ognie, radość dla oczu nie tylko dla dzieci. Mikołaj (oczywiście ten prawdziwy – biskup!) z pastorałem rozpoczyna korowód, za nim Chorągiew Zawieprzycka i Sławiniacy – prowadzą kolędowanie.
Po drodze przystanek – uczniowie Gimnazjum i Liceum Śródziemnomorskiego im. Świętego Dominika Guzmana wraz z katechetą dominikaninem o. Włodzimierzem Wieczorkiem wyśpiewują kolędy (i to po hiszpańsku!). Przechodzimy dookoła Rynku Starego Miasta i między choinkami na ul. Złotej wracamy pod bazylikę.
Szopka
W szopce Teatr Panopticum z MDK „Pod Akacją” wystawia „Betlejem Polskie”, a potem życzenia składają: Ksiądz Arcybiskup, Prezydent Miasta i Prowincjał Dominikanów.
Wreszcie – poświęcenie opłatków czekających na rozdanie…
Tymczasem z nieba posypały się białe płatki – może to Pan Bóg poprószył śniegiem, jak błogosławieństwem, na zgromadzonych?
Wieczerza
Słychać przełamywane opłatki i słowa dobrych życzeń, śmiechy i uściski ludzi w grubych ubraniach, bo przecież trzyma silny mróz… Chodźmy na wieczerzę! Ciepły barszczyk, smaczny bigos, smażona ryba, śledzie i makaron z makiem – wystarczy dla każdego.
Stajemy w grupach, jemy, rozmawiamy, śpiewamy kolędy. A dzieci wyczekują, bo zaraz z uliczek wyjdą „mikołaje” z workami pełnymi prezentów… Wreszcie pojawiają się w czerwonych ubraniach – małe nóżki dzieciaków idą w ruch. „Mikołaje” krążą, co chwile uzupełniając zapasy w workach.
Razem
Podobno zgodny dom, to taki, w którym naczynia myją się same… Taką „zgraną rodzinę” stworzyli podczas Wigilii zaangażowani w nią ludzie. Ci, którzy podjęli się rozmaitych zadań nie zawiedli. Darowizny i upominki dojechały na czas, potem przenoszenie, ustawianie, wydawanie posiłków i prezentów, obsługa szopki i mnóstwo innych zajęć, które usprawniły całe spotkanie – wszystko to dzięki „tym, którzy nie musieli” – wolontariuszom, którzy „jednak zechcieli”.
I tak, ulica Złota w kilkadziesiąt minut po spotkaniu była wysprzątana. Podobnie miejsce, w którym gorącą herbatą rozgrzewali się wolontariusze, a przecież wiemy, że śmieci – nawet w Wigilię – same nie znikają…
Pragnienie
Po raz trzynasty na Starym Mieście mieliśmy pragnienie spotkać się. Byli ci, którzy pomagali ale i ci, którzy przyszli zaproszeni na przygotowane przez innych spotkanie: żeby pomodlić się, złożyć sobie życzenia, pośpiewać, pobyć ze sobą i spróbować wigilijnych potraw…
Po wieczerzy można było zagrzać się chwilę na krużgankach i odszukać „Maleńkiego Boga” w szopkach na wystawie, a wychodząc wsłuchać się w kolędy i zanieść radość spotkania do domu. Dobrych Świąt Lublinie!
Joanna Grabarska / sz, dominikanie.pl / kn