Koniec Starego i pierwsze dni Nowego Roku obfitują w liczne bilanse, podsumowania, zestawienia najważniejszych wydarzeń itp. Także my – podtrzymując ubiegłoroczną tradycję – postanowiliśmy w poświątecznym czasie zadać kilka pytań i zapytać o opinię o. Eugeniusza Augustyna, Opata wąchockiego klasztoru cystersów.
Ojcze Opacie, rok 2011 upłynął pod znakiem jubileuszu 60. rocznicy powrotu cystersów do Wąchocka. Historyczne zasługi Białych Mnichów są powszechnie znane, co jednak cystersi dają tej ziemi teraz? Jakie jest ich zadanie i posłannictwo dzisiaj?
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Serdecznie pozdrawiam wszystkich Czytelników! Wąchoccy cystersi działają na tyle na ile im pozwalają warunki, a te nie zawsze są łatwe. Nasza monastyczna wspólnota, będąc opartą na Regule św. Benedykta idzie już sprawdzoną drogą modlitwy i pracy. Modlitwa, którą podejmujemy ma dwa wymiary, pierwszy jest wspólnotowy: Eucharystia, Monastyczna Liturgia Godzin, rozmyślanie oraz wymiar osobisty: adoracja Najświętszego Sakramentu, medytacja, życie w klauzurze pamiętając o stałej obecności Boga, życie sakramentalne i posługa świętymi sakramentami. Obok drogi modlitwy idzie droga pracy. Praca, którą podejmujemy dotyczy głównie duszpasterstwa i służby przybywającym do opactwa gościom. Nasi ojcowie katechizują, podejmują posługę w parafii, głoszą rekolekcje i misje. Sporo zaangażowania wymaga także gospodarstwo. Ze względu na tradycje historyczne Wąchocka podejmujemy również opiekę nad środowiskami patriotycznymi. Wielką troską otaczamy bezcenny obiekt zabytkowy jakim jest opactwo, a to też nie jest łatwe, wymaga wiele sił, ale i środków materialnych.
Punktem kulminacyjnym jubileuszowych obchodów była konsekracja nowego Ołtarza w sierpniu 2011 r. Proszę opowiedzieć Czytelnikom o swoich odczuciach w związku z tym wydarzeniem.
Cieszę się razem z całą Wspólnotą, że mogliśmy dziękować Bogu i ludziom za wszelkie dobro, jakie dokonało się w ciągu tych 60 lat. Wielka troska opatów wąchockich, moich poprzedników, o. Benedykta Matejkiewicza, o. Alberyka Siwka, o. dr Eustachego Kocika, doprowadziła do tego, że 14 sierpnia 2011 roku mogliśmy spotkać się w przepięknej wąchockiej świątyni, poświęcić jej odnowione wnętrze i konsekrować nowy ołtarz. Konsekracja dokonana przez bpa Adama Odzimka przypomniała nam wszystkim, z mocą i miłością, podstawowe i priorytetowe znaczenie ołtarza Pańskiego we wspólnocie zakonnej i parafialnej oraz o znaczeniu składanej na nim, za nas wszystkich, bezkrwawej Najświętszej Ofiary. Sierpniowa uroczystość była także dobrą okazją do spotkania z dobrodziejami, wykonawcami i przyjaciółmi opactwa.
Jubileusz o którym mówimy nie był jednym. Rok 2011 był także czasem świętowania przez Ojca Opata 25. rocznicy święceń prezbiteratu. Jaki wpływ wywiera kapłaństwo na wiarę, sposób bycia i codzienność Ojca Opata?
Nie sądziłem, że jubileusz kapłaństwa będę obchodził tak długo i tak uroczyście. Święcenia kapłańskie otrzymałem 26 marca 1986 roku. Ten dzień po 25 latach wypadł w czasie, kiedy byłem z wizytą wśród Polonii w Stanach Zjednoczonych. Dzięki życzliwości ks. proboszcza Stefana Lasa mogłem świętować w parafii pw. M. B. Królowej Różańca Świętego w Passaic. Następnie w kwietniu, wraz z kolegami rocznikowymi celebrowaliśmy jubileusz w sanktuarium Matki Bożej Bolesnej w Osiecznej prowadzonym przez ojców franciszkanów prowincji św. Franciszka. W maju odbyły się uroczystości jubileuszowe w Wąchocku, wzięli w nich udział koledzy rocznikowi, Wspólnota zakonna oraz licznie zgromadzona Wspólnota parafialna. W tym miejscu dziękuję wszystkim za pomoc w organizacji, modlitwę i liczne życzenia. Ostatnim akcentem jubileuszu było świętowanie w mojej rodzinnej parafii, 6 sierpnia w Ołpinach, diecezja tarnowska. Celebrowałem tam wówczas odpust parafialny ku czci Przemienienia Pańskiego połączony z jubileuszem kapłaństwa.
Kapłanem jest się zawsze. Chciałbym o tym ciągle pamiętać. Dobrze jeśli wiara motywuje kapłaństwo i odwrotnie, by kapłaństwo umacniało wiarę. I sposób życia i codzienność oby były przepełnione i naznaczone kapłaństwem. Proszę Chrystusa by mnie w tym wspomagał.
Wiele Ojciec podróżował. Między innymi dwukrotnie był za Oceanem, w Stanach Zjednoczonych. Jaki był cel tych wyjazdów?
Wyjazdy do USA wiązały się z duszpasterską posługą amerykańskiej Polonii. Był to też sposób na promocję klasztoru i Wąchocka. Głosiłem kazania i prowadziłem rekolekcje w parafiach, w których proboszczowie sobie tego życzyli. Szczególne pozdrowienia i życzenia kieruję w stronę księży proboszczów: ks. Stefana Lasa, ks. Rajmunda Śmiałkowskiego, ks. dr Dariusza Jończyka, ks. prał. Stanisława Leśniowskiego i ks. Marka Chmurskiego. Dzięki ich życzliwości i zaangażowaniu mogłem promować klasztor i zebrać ofiary na jego utrzymanie i rozwój. Pobyt w Stanach Zjednoczonych przyniósł wiele wrażeń. Celebrowałem Mszę św. w Niedzielę Palmową w Amerykańskiej Częstochowie, byłem w Instytucie Józefa Piłsudskiego w Nowym Jorku, modliłem się na grobie Richarda Saundersa – wielkiego dobrodzieja naszego opactwa, odwiedziłem wąchockiego rodaka – ks. prał. Franciszka Szczykutowicza, udzieliłem wywiadu największej polskiej gazecie w Nowym Jorku. Miałem również okazję spotkać się w klubie „Wisła” w New Jersey z Tomaszem Adamkiem. Spotkań i wrażeń było o wiele więcej, trudno tu o wszystkich mówić. Dziękuję z serca mieszkającemu od lat w USA panu Romanowi Kabarze, wieloletniemu dobrodziejowi, który służył mi jako przewodnik i kierowca.
W czerwcu przy opactwie uruchomiono „Kawiarnię Cysterską”. Było to spełnienie gorącego pragnienia Ojca Opata. Dlaczego tak bardzo Ojcu na tym zależało?
W Wąchocku potrzebne było miejsce, gdzie goście mogliby się zatrzymać, odpocząć i zjeść posiłek. Wielokrotnie nam to sygnalizowano. „Kawiarnia Cysterska” jest ulokowana w pięknym miejscu i doskonale spełnia to zadanie. Tradycja cysterska mówi wiele o gościnności – uruchomienie kawiarni jest jednym z jej przejawów.
Opactwo rozwija się także liczebnie. Przybywa powołań. To chyba cieszy Przełożonego?
Brak powołań w każdej wspólnocie, i zakonnej i diecezjalnej wywołuje smutek. My mamy powody do radości. Cieszymy się i dziękujemy Bogu, że przysyła do naszego opactwa tych, którzy chcą Mu służyć jako mnich, cysters. Życzę też wszystkim młodym, by czynili to lepiej niż ja.
Koniec roku przyniósł zakończenie prac w prezbiterium wąchockiej świątyni. Dlaczego zostały one podjęte i czy jest Ojciec zadowolony z ich efektów?
Prace są konieczne zawsze. Na co dzień korzystamy z tego, co dokonały poprzednie pokolenia i my także jesteśmy zobowiązani, by coś po sobie zostawić. Część prac ma na celu przywrócenie świątyni pierwotnego piękna, część natomiast wypływa z potrzeby poczucia sacrum oraz dostosowanej do czasów funkcjonalności. W ostatnim czasie zamontowano stalle, konfesjonały, ławki, później wspaniały ołtarz posoborowy i ambonkę, teraz odkryto trzynastowieczną ścianę wschodnią, odnowiono ołtarz główny oraz zamontowano nowe elementy wyposażenia: tabernakulum, krzyż, lichtarze. Wszystkie te prace są niezmiernie potrzebne, efekt jest zadawalający, ale z ostateczną opinią trzeba zaczekać na definitywne zakończenie wszystkich prac.
Jakie cele i zadania stawia sobie wąchocki Opat w Nowym Roku?
Bardzo mi zależy, by w naszym opactwie nieustannie rozbrzmiewała chwała Boża. Żeby kryzys za bardzo nam nie dokuczył. Chciałbym by – z Bożą pomocą – możliwe było kontynuowanie prac remontowo – konserwacyjnych i byśmy mogli dokonać kolejnych inwestycji. Należą do nich: dokończenie montażu systemu przeciwpożarowego i antywłamaniowego, remont pomieszczeń mieszkalnych, remont szklarni, renowacja wirydarza klasztornego, a także wymiana więźby dachowej w Domu Opata oraz dokończenie wymiany okien. Jestem dobrej myśli, będzie jak Bóg da.
Proszę o kilka słów noworocznych życzeń dla naszych Czytelników.
W Nowym Roku 2012 wszystkim Czytelnikom, w kraju i za granicą, życzę obfitego Bożego Błogosławieństwa, pokoju, życzliwości i wszelkiej pomyślności. Szczęść Boże!
Bóg zapłać za rozmowę.
rozmawiał: fr. Bruno Paterewicz OCist
foto w zajawce: Mariusz Zapart