O kaznodziejstwie on- i offline opowiada ojciec Eric Salobir, odpowiedzialny za media w całym Zakonie. Kształtowanie mediów to nasza odpowiedzialność. Nadawać im sens w chaosie obrazów i skandali politycznych.
Stach Nowak OP: Dominikanie w mediach – czy to w ogóle jest potrzebne? Dużo z tym kłopotu. Czy nie powinniśmy zostać za murami klasztornymi: oddać się modlitwie, odprawiać msze, głosić kazania tylko z ambony?
Eric Salobir: Tak, mnisi powinni zostać w klasztorach i modlić się – ale my nie jesteśmy mnichami – jesteśmy kaznodziejami i od samego początku wychodziliśmy poza mury klasztorne i większość naszej działalności ma miejsce poza kościołami. Głoszenie w mediach jest jak głoszenie na ulicy. Jest to naturalna kontynuacja tego, co przykazał nam św. Dominik.
Ale dzisiaj w mediach chodzi przede wszystkim o emocje. Telewizyjne wiadomości to krew, przemoc, szok, niedowierzanie, potem polityka, która wszystkich rozdrażnia, w międzyczasie sentymentalne newsy z muzyczką w tle. Internet to w sporej części rozrywka. Czy rzeczywiście tędy droga?
Może to nasza odpowiedzialność, aby kształtować media, nadawać im sens, uwrażliwić ludzi żyjących w chaosie obrazów i skandali politycznych. Musimy zaproponować coś innego. I jestem pewien, że ludzie tego oczekują. Potrzebujemy używać tego samego – mainstreamowego języka co wszyscy, tylko po to, by powiedzieć coś prawdziwego.
Myślisz, że dobrze nam idzie?
Dominikanie robią świetną robotę na poziomie lokalnym – rozgłośnie radiowe, regionalne stacje telewizyjne, solidne projekty internetowe itd. Jednak wciąż stoi przed nami wyzwanie pracy zespołowej, zwłaszcza na poziomie globalnym. Nie radzimy sobie we współpracy z innymi instytucjami katolickimi i z prowadzeniem piłki do jednej bramki.
Jaki procent z naszych możliwości medialnych wykorzystujemy?
Sposób głoszenia Chrystusa był innowacyjny w tamtych czasach. Dlatego naszym zadaniem jest odkrywanie nowych sposobów kaznodziejstwa. Nie sądzę, że wykorzystujemy cały nasz potencjał, możemy zrobić znacznie więcej, ale Kościół nie jest w tyle. Spójrzmy na przykład papieża – jest drugi pod względem liczby śledzących na Twitterze [licząc wszystkie wersje językowe – przyp. red.] zaraz po amerykańskim prezydencie. To nieźle jak na kogoś, kto jest papieżem od dwóch lat.
A ewangelizacja? Czy jest możliwa przez internet? Czy ekrany nie ograniczają łaski?
Ewangelizacja – to jest niezbędne! Internet jest nowym kontynentem, nowym światem z paletą nowych możliwości, gdzie ludzie spędzają bardzo dużo czasu. Jeśli nas tam nie będzie, jak można oczekiwać od tych ludzi, że odkryją Boga?! Oczywiście, że musimy działać w internecie, ale to nigdy nie wystarczy. Jesteśmy kaznodziejami i offline, i online. Nie wierzę w głoszenie tylko wirtualne, musimy połączyć te dwie płaszczyzny.
W Sieci nie możemy sobie pozwolić na jednowymiarowość przekazu. Niestety często głosimy w internecie tak jak w telewizji, tzn. w jedną stronę, a przecież internet jest interaktywny. Celem jest zaangażowanie odbiorców.
Na czym polega twoja funkcja w Zakonie? Co robi socjusz generała ds. mediów?
90 procent mojej pracy polega na budowaniu sieci i łączeniu braci. Pracuję nad tym, aby kontaktować ludzi ze sobą i poznać ich we współpracy. I przez to możemy działać efektywniej.
Ponieważ część projektów może być tworzona lokalnie, ale inne – ważniejsze – wymagają więcej pracy, więcej energii i potrzebujemy podziału obowiązków. Moja rola to skontaktowanie się z nimi, spotkanie na żywo przynajmniej raz. Później podtrzymujemy kontakt przez internet pracując zdalnie nad projektami.
Jakie są najciekawsze dominikańskie projekty?
Nie da się wybrać kilku najlepszych czy porównywać tego co się dzieje w różnych prowincjach. Kontekst miejsca i sytuacji Kościoła zmienia wszystko. Na przykład raz przeprowadzałem szkolenie dla sióstr w południowej Afryce. Część z nich zaczynała od zera na starych komputerach, bez aparatu fotograficznego i z bardzo małym doświadczeniem. Dwa tygodnie później były na całkiem innym poziomie, bo potraktowały to jako niezwykłą przygodę.
W San Francisco ostatniej wiosny miał miejsce „Hackathon” – ewangelizacyjne zawody dla hackerów. Było to niesamowicie interesujące, bo pomysł się zrodził, gdy bracia odkryli, że mają wśród swoich parafian pracowników Google’a czy Pixara.
Istnieją też dominikańskie ośrodki misyjne w Ameryce Środkowej w strefie Majów w dżungli. Często są one jedynymi łącznikami pomiędzy populacjami kompletnie odizolowanymi od cywilizacji. Jest to bardzo ważne ludzkie połączenie dla ludzi, którzy nie chcą się rozwijać. Bracia tam pracujący robią kawał dobrej roboty.
Kolejnym przykładem, jakich jest wiele, jest to co robią bracia we Francji, gdzie od ponad 60 lat transmitują msze święte dla osób starszych, samotnych, chorych, w szpitalach i hospicjach. I to jest niezwykłe!
Słyszeliśmy o projekcie OPTIC. Co to takiego?
Skrót OPTIC wziął się z nazwy Order of Preachers for Technology, Information and Communication. I jest to sieć komunikacyjna dla osób z zakonu jak i z poza niego, które są zaangażowane w media. Są dwa główne założenia tej platformy.
Pierwszym celem jest zebranie twórców w jednym miejscu, by wspólnie działać jako silna grupa i dzielić się między sobą warsztatem, pomysłami, prowadzić wspólne projekty. Po drugie jest to sieć skupiająca naukowców, którzy badają cyfrową społeczność i kulturę. Dzięki temu będziemy mogli zauważyć w Kościele zmiany paradygmatów komunikacji. I przy wielu z tych tematów Kościół natrafia na problemy i pytania. To jest wyzwanie dla nas. Taką mamy tradycję Zakonu, to nasza rola w Kościele od ośmiu wieków.
Jak długo pełnisz funkcję socjusza Generała do spraw mediów?
Od trzech lat. Zaczynaliśmy zupełnie od zera. Potrzebowaliśmy przebudować stronę www.op.org, zbudować kontakty z dziennikarzami i opracować strategie działania.
Jaką masz wizję? Gdzie będziemy za pięć lat?
Oczywiście mam nadzieję, że nasze zaangażowanie w media będzie większe, ale przede wszystkim liczę, że będziemy międzynarodową siecią zespołów wyspecjalizowanych w różnych dziedzinach. Nie tylko mediów. W sieć zbieramy liturgistów, teologów, historyków etc.
Lubisz tę pracę?
Uwielbiam! Daje okazję poznawania bardzo kreatywnych ludzi w dominikańskim zakonie. To odkrywanie nowych możliwości i wspieranie tych, którzy chcą je dobrze wykorzystać.
Rozmawiał Stanisław Nowak OP / Tłumaczył kn