To zdanie potwierdzają też inni uczestnicy spotkania, których synowie bądź bracia pracują w dalekich krajach. Ale krewni zakonników zwracają też uwagę na inne korzyści takiego zjazdu.
Dla Anny Warzechy, mamy misjonarza w Ugandzie, ważne jest już samo bycie z krewnymi współbraćmi jej syna. „Cieszymy się, że możemy się spotkać z ludźmi, którzy też mają swoich synów daleko w świecie na misjach, że możemy porozmawiać o swoich synach i że jesteśmy z nimi” – mówi.
Andrzej Kukla, brat misjonarza w Boliwii ceni sobie możliwość nawiązania nowych kontaktów z rodzinami misjonarzy i lepszego wzajemnego poznania się.
Elżbieta Zagórska, bratowa najstarszego misjonarza z krakowskiej prowincji franciszkanów, pracującego w Afryce, podkreśla, że podczas corocznych spotkań rodziny misjonarzy zdobywają nowe wiadomości o misjach, o pracy ich bliskich, o warunkach ich życia. „Pogłębia to naszą świadomość misji” – dodaje.
W tym roku tak się złożyło, że w spotkaniu rodzin uczestniczyło też kilku misjonarzy, którzy w tym czasie z różnych przyczyn przebywali w Polsce. I było to ich pierwsze takie doświadczenie.
Opowiedzieli o swoim powołaniu misyjnym i pracy duszpasterskiej w krajach, w których żyją na co dzień. Również o swoich trudnych doświadczeniach, np. związanych z chorobami tropikalnymi.
Kustosz misji w Boliwii o. Antoni Pytlik nie krył radości, że mógł poznać krewnych swoich współbraci, z którymi pracuje bądź pracował na misjach.
O. Marek Dubanik z Boliwii upatruje wartość takiego zjazdu w tym, że krewni misjonarzy mogą poczuć, że są „jedną wielką rodziną”.
„Dla mnie ważne jest to, że Zakon interesuje się naszymi rodzinami” – dodaje o. Marek Wilk z Paragwaju.
To, na co wskazują rodziny misjonarzy i sami misjonarze od początku przyświecało organizatorom spotkania, potwierdzają zgodnie inicjator zjazdów o. Piotr Kyć i asystent prowincjała ds. misji o. Zbigniew Świerczek.
O. Kyć dodaje, że te spotkania mają na celu również pobudzić wszystkich „do duchowego wspierania współbraci w odległych krajach”.
Niezmiernie ważnym elementem tych zjazdów jest zatem wspólna modlitwa. Bo, jak podkreśla o. Marek Krupa z Boliwii, „nie jest łatwo być ojcem, matką czy też krewnym misjonarza”. „Dlatego nasze troski, nasze cierpienia składamy na ołtarzu” – dodaje.
Przełożony krakowskiej prowincji franciszkanów o. Jarosław Zachariasz życzył krewnym misjonarzy, aby towarzyszyło im przekonanie, że ich synowie, bliscy są na właściwym miejscu, że dokonali właściwego wyboru.
Franciszkanie z Zakonu Braci Mniejszych Konwentualnych są najliczniejszą grupą spośród polskich misjonarzy.
jms