Krakowski biskup pomocniczy podkreślał, że młodzież żyjąca radami ewangelicznymi jest nadzieją dla Kościoła „wstrząsanego skandalami i zgorszeniem, borykającego się z utratą wiarygodności w oczach wielu, wystawionego pod obstrzał opinii publicznej i zmagającego się z grzechem i słabością, wezwanego do stanięcia w prawdzie wobec wyrządzonych krzywd i ich konsekwencji”. Duchowny zaapelował, by młodzi nie próbowali zbawiać świata swoimi pomysłami i nie czynili Kościoła atrakcyjnym na siłę. „Bądźcie świadkami miłości Boga, a nie rzecznikami własnych projektów. Pozwólcie się uniżyć, bo to jedyna droga, by wraz z Jezusem dostąpić wywyższenia” – zachęcał.
Według kaznodziei, jednym z grzechów ludzi Kościoła jest skłonność do osądzania świata, które jest „fałszowaniem Ewangelii”. „Bóg posłał Syna nie po to, by świat potępił, ale by go zbawił. Jakież więc mamy prawo, by osądzać i dzielić ludzi na dobrych i złych, bliższych i dalszych Kościołowi?” – zapytywał, dodając, że dzisiejszemu światu potrzebne jest przede wszystkim proroctwo nadziei i pokoju, a nie pychy. „Naszym powołaniem jest patrzeć na świat oczami Boga, który nie chce go potępiać, ale zbawiać” – zaznaczył.
Biskup-zakonnik podkreślał, że wolność osób konsekrowanych polega na całkowitym ogołoceniu z samego siebie, z pokładów egoizmu, ambicji i pragnień, komfortu i bezpieczeństwa, a nawet, czasami, z własnych talentów i dających satysfakcję aktywności. „Stajemy się wolni od tego, co w nas stare, by otworzyć przestrzeń dla Boga, który jest wieczną nowością, który jest zawsze młody i twórczy w swoim działaniu. Ogołacamy się ze wszystkiego, by świat, patrząc na nas, nie nas widział, ale Jego miłość” – mówił do zgromadzonych w papieskim sanktuarium uczestników kongresu. Na koniec prosił zakonników i zakonnice, by ukazywali światu piękną twarz Kościoła, „twarz ewangelicznego radykalizmu, służby najmniejszym, twarz ubóstwa i prostoty, czystej radości i wolności uczniów Jezusa”.
md / Kraków KAI