Bł. O. Hilary – Sługa Boga na wzór Maryi. Uroczystości w Gręblinie

Już po raz trzeci, 3 maja br. w Gręblinie – w miejscu gdzie mieszkał i kształtował swoje powołanie bł. O. Hilary Januszewski O.Carm, męczennik II wojny światowej, odbyły się uroczystości ku jego czci. Wśród przybyłych gości znaleźli się przedstawiciele czterech karmelitańskich klasztorów: Krakowa, Gdańska, Obór i Woli Gułowskiej; przedstawiciele Światowego Orderu św. Stanisława BM; parafianie i czciciele Matki Bożej i bł. O. Hilarego. Mszy św. przewodniczył o. Zbigniew Czerwień O.Carm, Wikariusz Prowincji, który w słowie wstępnym przywitał wszystkich uczestników uroczystości, pozdrowił zebranych od nieobecnego z powodów zdrowotnych o. Prowincjała Bogdana Megera i wyraził szczególną wdzięczność za troskę w krzewieniu kultu błogosławionego karmelity proboszczowi tutejszej parafii, ks. dr Wojciechowi Grubbie oraz władzom samorządowym i gminnym. Okolicznościowe kazanie nawiązujące do obchodzonej Uroczystości NMP Królowej Polski i do faktów z obozowego życia bł. O. Hilarego wygłosił o. Mariusz Płuciennik O.Carm, Asystent Prowincjalny. Po Mszy św. uczestnicy uroczystości podeszli pod tablicę pamiątkową znajdującą się na ścianie rodzinnego domu błogosławionego, gdzie po odśpiewaniu Roty zostały złożone wiązanki od przedstawicieli parafii, władz lokalnych i Światowego Orderu Św. Stanisława BM.

Kazanie wygłoszone w czasie uroczystości ku czci bł. o. Hilarego
(Gręblin, 3 maja 2019r. – o. Mariusz Płuciennik O.Carm) 

O. Hilary sługa Boga na wzór Maryi!

 Czując od dzieciństwa nieodpartą chęć wstąpienia do stanu duchownego, postanawiam pójść za głosem serca i poświęcić się na służbę Bogu, wstępując do Zakonu. Mam 20 lat, ale od tej chwili pragnę żyć tylko dla Boga” – takie słowa w oficjalnej prośbie o przyjęcie do Zakonu pisze błogosławiony o. Hilary Paweł Januszewski. Od słów tej prośby rozpoczyna się jego karmelitańska wędrówka za Maryją – Służebnicą Pańską

Dzisiaj wraz z nim śpiewamy Boga „pieśń miłą” za wielkie rzeczy jakie uczynił nam przez Orędownictwo Maryi, Królowej Polski, która w naszej Ojczyźnie przyzywana jest także w tytule Matki Bożej Szkaplerznej. Jej pokorne i ufne „fiat” – „Oto ja służebnica Pańska” prowadzi ją w duchu służby pod Krzyż Jej Syna.

Jej wrażliwość każe Jej biec do domu Elżbiety. Służebnica Boga oddaje swej krewnej to co mam najcenniejsze – radość swojego ducha, entuzjazm do życia, tak bardzo utracony przez św. Elżbietę, dłonie wyciągnięte by podnieść na duchu i słowa pełne otuchy, na które matka św. Jana Chrzciciela  odpowie: „Oto, gdy usłyszałam głos Twego pozdrowienia, poruszyło się z radości dzieciątko w mym łonie”! A Później w Kanie Galilejskej widzimy jak nie tylko zauważa kłopotliwą i trudną sytuację, ale przede wszystkim wskazuje na jej rozwiązanie, kierując spojrzenia wszystkich nie na puste stągwie, ale na zawsze pełne nadziei słowa Jej Syna – „Uczyńcie wszystko, co wam powie”.

I spotkamy Maryję w najbardziej dramatycznych wydarzeniach Golgoty, przy Krzyżu, na którym kona Jej Syn, Zbawca Świata! Przy tym Krzyżu najbardziej uczy nas co znaczy być Służebnicą Pańską. Nie ucieka spod krzyża, nie zagłusza Jezusowych słów płaczem czy lamentacją. Jest odpowiedzialna za swoje pierwsze „tak”. Tu dla nas staje się Matką, byśmy ją naśladując byli odpowiedzialni za nasze „tak” przed Bogiem.

Paweł Januszewski, pisząc prośbę o przyjęcie do Zakonu Karmelitów ma zaledwie 20 lat, ale właśnie w tym momencie wypowiada swoje odpowiedzialne „tak” przed Bogiem, na wzór Maryi – Służebnicy Pańskiej. Przypomnijmy sobie raz jeszcze te słowa: „Mam 20 lat, ale od tej chwili pragnę żyć tylko dla Boga”!

30 grudnia 1928r. Składa pierwsze śluby zakonne i rozpoczyna studia filozoficzne w Krakowie. Należał do grona najlepszych studentów. Jego zdolności zostają zauważone przez przełożonych i w dalszych latach o. Hilary kontynuuje studia w Międzynarodowym Kolegium św. Alberta w Rzymie. Na koniec nauki o. Hilary otrzymuje nagrodę dla najwybitniejszego studenta Rzymskiej Akademii św. Tomasza. Po powrocie do Polski zostaje powierzona mu odpowiedzialna funkcja prefekta – wychowawcy kleryków w Seminarium. Sami wychowankowie określali go jako „żywy wykład Reguły zakonnej”. 1 listopada 1939r. ówczesny Prowincjał o. Elizeusz Sanchez Paradez mianuje go przeorem klasztoru w Krakowie. W Testimonium Servus Dei Hilarego Januszewskiego możemy przeczytać takie świadectwo jednego z jego współbraci: „Do każdego odnosił się z życzliwością zgodnie z założeniami zakonnymi. On kochał swój Zakon. Troszczył się o jego stan materialny i duchowy. Uchybienia poprawiał w sposób subtelny, ale konsekwentny. Dla niego Zakon to była świętość. Był sprawiedliwy i wszystkich jednakowo traktował. Braci miał w wielkim szacunku. Dla siebie był wymagający i surowy, a dla innych starał się zawsze okazywać wiele cierpliwości. Był wymagający, ale miał dużo dobroci i życzliwości względem każdego. Zalecone mu obowiązki traktował poważnie, nigdy na nikogo nie podnosił głosu”

O. Hilary sługa Boga na wzór Maryi!

Jakże szczególnym sprawdzianem tej służby będzie moment aresztowania we wrześniu 1940r., a później kolejne obozy: Sachsenhausen i Dachau. Tu otrzymuje nową tożsamość – obozowy numer 27648. W latach 1939 – 45 w obozie w Dachau przebywało ponda 35 tys. Polaków, w tym około 2 tys. duchownych. Z tej liczby zginęło ogółem 10 tys. więźniów, w tym prawie dziewięciuset duchownych. Codziennością w obozie były upokorzenia i poniżanie więźniów, maltretowania i bicie, tortury i szykany. Księża od rana do wieczora wystawieni byli na róźnego rodzaju wyzwiska: „przeklęte klechy”, „brudne psy”, „wszyscy wylecicie przez komin”. A obok tego ciężka praca na plantacjach rozciągniętych wokół obozu, nazywanych przez więźniów „Friedhof” (cmentarz) – tysiące więźniów nie powróciło stąd do obozu, umierając z wycieńczenia.

Jeden ze współwięźniów – ks. Kazimierz Milewski w obozowych wspomnieniach zapisze takie świadectwo o o. Hilarym: „Nie tylko ja go miałem w obozie za przyjaciela. Ale było takich bardzo dużo wśród księży, którzy cenili u niego jego dobroć, jego uczynność. Nikomu nie odmówił pomocy. A czynił to z taką skromnością i taką prostotą. Był pogodnego usposobienia, bo miał zawsze ufność w lepsze jutro. Ta cnota gromadziła przy nim dużo takich, którzy potrzebowali pociechy. On dodawał im otuchy”. Dzięki moralnemu wsparciu o. Hilarego wielu więźniów przeżyło ten okrutny czas upodlenia człowieka i jego godności.

O. Hilary sługa Boga na wzór Maryi!

Początek 1945 roku to oczekiwanie z nadzieją na wyzwolenie obozu. Zdawało się, że ocalenie jest bliskie. Front aliantów posuwa się szybko naprzód niosąc upragnioną wolność. Te nadzieje rozwiane zostają wybuchem epidemii tyfusu. Baraki zarażonych więźniów zostały odgrodzone drutem kolczastym, wkrótce umiera cały personel, pozostawieni sami chorzy leżeli na gołym wymrożonym betonie. Umierali brudni, pokryci robactwem, w łachmanach… bez nadziei ! Do pracy w tych blokach zgłaszają się kapłani świadomi bezsilności w niesieniu pomocy materialnej, ale pragnący udzielić przede wszystkim pomocy duchowej: „Żeby tak móc dostać się do nich i udzielić im Wiatyku i Ostatniego Namaszczenia. – pisał współwięzień o. Hilarego, o. Albert Urbański – Lecz, czy to nie szaleństwo! Przecież każdemu, kto wchodzi do tego bloku, wychodzić już nigdy nie było wolno. A wszyscy systematycznie po kilkunastu zaledwie dniach zarażają się i giną. Iść więc do nich to znaczy narazić się na niechybną śmierć.”

Do grupy kapłanów posługujących na tym bloku dołącza o. Hilary Januszewski, który wśród chorych apostołował 21 dni. Było to w samą Uroczystość Zwiastowania NMP. O. Hilary sługa Boga na wzór Maryi przeżył na ziemi 38 lat. Oddał swoje życie jako męczennik miłości.

Dzisiaj o. Hilary uczy nas jak pięknie żyć. Jak żyć, by nie utracić „tak” wypowiedzianego przed Bogiem, szczególnie w chwilach trudnych i kryzysowych. Każdy z nas może go dziś prosić, by w naszych niełatwych do życia czasach, nie zgubić tego co najważniejsze. My, kapłani i bracia zakonni możemy prosić o Hilarego, aby wstawiał się za nami,  byśmy nie sprzeniewierzyli się sakramentowi święceń i ślubom zakonnej konsekracji. Każdy z nas może wypraszać potrzebne do życia łaski wzywając wstawiennictwa O. Hilarego. W jednym ze świadectw osoby z parafii w Wielkim Garcu możemy przeczytać: „Jesteśmy bardzo dumni z tego, że tutaj żył, mieszkał, wzrastał Błogosławiony. To wielka radość, że w naszym kościele, w którym my dziś też się modlimy, rozmawiał z Bogiem bł. Hilary Januszewski. Zawsze kiedy jestem w kościele, patrzę w twarz ojca Hilarego i modlę się, proszę, by pomagał mi w życiu”. Jego wstawiennictwu polecajmy więc nasze domy i rodziny, nasze sakramentalne małżeńskie „tak”, nasze „tak” w pracy i w służbie dla bliźniego, byśmy wszystko co czynimy, wykonywali z miłością!

Prosimy Ciebie O. Hilary, dziś, w uroczystość NMP Królowej Polski, abyśmy słysząc słowa z Jezusowego Krzyża  skierowane do Maryi: „Niewiasto, oto syn Twój”, obrali sobie Maryję za Matkę, która ucząc nas odpowiedzialności za nasze „tak” poprowadzi nas do życia w Niebie.

O. Hilary Pawle Januszewski, patronie pięknego i odpowiedzialnego życia – módl się za nami!

Za: www.karmelici.pl

Wpisy powiązane

Dominikanie znikają z łódzkiego klasztoru. Co dalej z o. Szustakiem i jego współbraćmi?

Zaangażowanie zakonów męskich w pomoc Żydom w czasie II wojny światowej

Oblaci: spotkanie Europejskiej Komisji ds. Misji