Adam Kozłowiecki SJ – Kardynał o sercu bez granic

W Hucie Komorowskiej odbyły się XV Dni Kardynała Adama Kozłowieckiego SJ, upamiętniające działalność zmarłego w 2007 r. wybitnego misjonarza, który całe swoje życie oddał dla ewangelizacji Zambii. Obecny na nich arcybiskup Lusaki Alick Banda, zapowiedział oficjalnie, że zostaną rozpoczęte starania o otwarcie procesu beatyfikacyjnego polskiego kardynała.

Pomimo upływu czasu od śmierci kard. Kozłowieckiego, pamięć o tym wielkim misjonarzu jest ciągle żywa. Głębszemu poznawaniu jego osoby służą organizowane cyklicznie od piętnastu lat dni. Jak zauważa bp Edward Frankowski, jest to postać ponadczasowa, z której dorobku możemy korzystać także dzisiaj.

Bp Frankowski: przykład kard. Kozłowieckiego to lekarstwo na nasze czasy:
 

„Miał przede wszystkim dla każdego dobre serce. Przeszedł przez obóz koncentracyjny w Dachau, gdzie było deptanie godności każdego człowieka. Tam człowiek nic nie znaczył. Jak śmieć był traktowany. On mając takie doświadczenie, tak zdeptany, tak sponiewierany, chciał Panu Bogu zadość uczynić za to, co przeżył w Dachau. Prawie natychmiast zgłosił się do pracy misyjnej w Zambii, gdzie pojechał do ludzi najbardziej biednych, pozbawionych warunków do życia. Sześćdziesiąt jeden lat poświęcił dla nich, do śmierci. Takim trzeba być człowiekiem. Pełnym dobroci, miłości i radości. To jest Ewangelia, radosna nowina, która powinna dotrzeć do serca każdego z wierzących chrześcijan. Na dzisiejsze czasy, kiedy panuje egoizm, zapatrzenie w pieniądz, gdy jest zatrata poczucia godności, to najlepszym lekarstwem na to będzie jego przykład, nauka i słowa. Wszystkie dzieła i w Polsce i w Zambii, które zostawił po sobie.“

Jak wspomina w rozmowie z Radiem Watykańskim ks. Wojciech Łapczyński – misjonarz pracujący w Zambii – kardynał zawsze mawiał, że jego serce z jednej strony było biało-czerwone, z drugiej zaś czarne. Był człowiekiem całkowicie oddanym Zambii. Niósł całym sobą, najpiękniej jak potrafił Pana Boga tamtejszym ludziom. Nie przez wielkie, górnolotne słowa, ale w zwykłych codziennych prostych rzeczach. Przez osobiste opatrywanie ran i smarowanie ich maścią ichtiolową. W mieszkańcach Afryki ciągle jest obecna pamięć o tym wspaniałym człowieku. Zostały po nim konkretne dzieła, takie jak szkoły, niższe i wyższe seminarium duchowne, kliniki, struktury Kościoła – archidiecezji Lusaka. A także pozostało po nim, to wielkie dobro, które uczynił w ludzkich sercach – zaznacza ks. Łapczyński.

ks. Jarosław Raczak – Polska

Za: Vatican News

Wpisy powiązane

Kokotek: prawie 100 uczestników Zakonnego Forum Duszpasterstwa Młodzieży

Na Jasnej Górze odbywają się rekolekcje dla biskupów

125 lat obecności naśladowców św. Franciszka w Jaśle